Publikacje członków OŁ KSD
Krzysztof Nagrodzki -Z listów do przyjaciół. I znajomych. Wyznania nie tylko prostytutki.
I do czasu.
Wiem, wiem – tu wojna za naszą wschodnią rubieżą mogąca złamać bariery naszych i zachodnich ufności; a szerzej - działania ukazujące coraz bardziej drapieżne i okrutne oblicze nowoczesnych metod zawłaszczania (nie tylko zbrojnego) wolności, a tu jakieś dziwne zarzuty o „dewastacji cywilizacji”.
- Jaka dewastacja?
- Jakiej tam cywilizacji?
- Po co ten niepokój po „neutralnym” wszak reportażu o „pracy” i życiu domowym kobiety nieciężkich obyczajów ?
- Neutralnym?...
- No to wyjaśnijmy skąd się wzięło zdumienie.
Tytułem nawiązuję do opublikowanego w tygodniku „wspólnota puławska” (w numerze 31 z 2014) wywiadu „Spowiedź prostytutki”. I specyficznym, chociaż (niestety) standardowym tłumaczeniu redaktora.
Rozumiem, że w języku potocznym nieraz myli się podstawowe pojęcia. Publicystyka jednak zobowiązuje do szczególnej staranności w doborze słów, ponieważ dociera, a przynajmniej ma w zamiarze dotarcie, do szerszego kręgu odbiorców. I kształtowanie jego wiedzy, świadomości, w efekcie postaw - postaw wobec naszej cywilizacji, wobec dobra wspólnego. Przynajmniej takie jest, lub być powinno, założenie odpowiedzialnej publicystyki. Inaczej dziennikarski przekaz włącza się w brukowanie bylejakości, na czym – w krótszej lub dłuższej perspektywie tracimy wszyscy.
Tekst już w samym tytule niesie poplątanie. To zresztą – trzeba ze smutkiem skonstatować - coraz częstsza praktyka odbiegania od uznanych definicji, pojęć, które pozwalają ludziom na zrozumiały, również pogłębiony kontakt z sobą i z rzeczywistością.
Spowiedź to wejście konkretnego człowieka w więź z kapłanem w konfesjonale, przyjmującym wyznanie w imieniu Boga; swoiste rozliczenie się z uczynionego zła, szczery żal, ekspiacja, postanowienie naprawy i odejścia od grzechu. W więź subtelną, bez rozgłosu,
W artykule, żaden z tych elementów nie jest pokazany. Zatem przynajmniej ze względów formalnych tytuł jest zupełnie nieadekwatny do treści.
Sam tekst, dosyć zręcznie poprowadzony – tym bardziej niepokojący - utrzymany jest, rzec można, w przyjaznym dystansie. A przecież „wywiadujący” spotyka się z brutalnym pogubieniem ludzi: prostytucją i swoistym sutenerstwem ( wszak mąż owej kobiety akceptuje proceder i korzysta z jej „urobku” przy drodze).
To prawda, że prostytucja i sutenerstwo nie jest wymysłem ani tych ludzi ani naszych wieków. Nierząd zawsze jednak niósł, wcześniej czy później, określone konsekwencje. Dla ciała, psychiki i duszy. Wystarczy chociażby zapoznać się z wyznaniami kobiet, którym udało się uratować.
Słowu „uratować” nie sposób zarzucić przedramatyzowanie, ponieważ wbrew zapewnieniom wywiadowanej prostytutki, oddzielenie czynu od psychiki nie jest możliwe. To tylko chwilowe próby głuszenia drogi w dół. Niestety, charakterystyczne dla wielu aspektów zagubienia w zgiełku demontażu naszej cywilizacji.
Powroty bywają bardzo, bardzo trudne. Ale nie niemożliwe. Nie utrudniajmy ich ową wyznawaną „neutralnością”. Pogubieni w majakach bieżączki to też nasi bliźni. Pomagajmy, jeżeli jest taka szansa. Może kiedyś nastąpi ocknięcie i świadomość, iż za „łatwy pieniądz” przychodzi – jak uczy doświadczenie wielu - ciężko płacić. Nie tylko przy frymarczeniu własnym ciałem.
A od ilości oraz jakości uprzytomnień i czynów zależy wszak owe polityczne dobro wspólne.
Właśnie tej świadomości należy owej młodej kobiecie, jej bliskim, a i nam wszystkim życzyć. Dla dobra wspólnego!