Witamy serdecznie na stronie internetowej Oddziału Łódzkiego
Katolickiego Stowarzyszenia Dziennikarzy.

Mamy nadzieję, że ułatwimy Państwu docieranie do rzetelnej informacji. Tutaj chcemy prezentować wielkość oraz problemy naszego Kościoła, zagadnienia społeczne, cywilizacyjne, publikacje członków Stowarzyszenia, stanowiska w ważnych kwestiach. Nie będziemy konkurować w informacjach bieżących z innymi portalami (niektóre z nich wskazujemy w odnośnikach), natomiast gorąco zapraszamy do lektury wszystkich tekstów - ich aktualność znacznie przekracza czas prezentacji na stronie głównej. Zachęcamy do korzystania z odnośników: "Publikacje" i "Polecane". Mamy nadzieję na stały rozwój strony dzięki aktywnej współpracy użytkowników. Z góry dziękujemy za materiały, uwagi, propozycje.
Prosimy kierować je na adres: lodz@katolickie.media.pl

Publikacje członków OŁ KSD

Krzysztof Nagrodzki -Z listów do przyjaciół. I znajomych. Wyznania nie tylko prostytutki.

Skoro w życiu nie ma przypadków, zatem trzeba przyjąć, że wakacyjne spotkanie z jednym z prowincjalnych tygodników musiało się zdarzyć. A niesie ono nie tylko lokalne treści. Można nawet rzec: polityczne. Chciałbym być wyrozumiały mój imienniku redaktorze Krzysztofie Z., co do stosowanej zasady że każdy orze jak może, aby przyciągnąć czytelników, ale warto zastanowić się nad granicami owej „orki”, aby nie weszła ona w szkodę. Aby nie była – chroniąc się za dziwacznym alibi obowiązujących w niektórych środowiskach „tryndów” - wkładem w dewastację naszej cywilizacji, której wszak dziećmi jesteśmy. I ofiarami jej niszczenia. Bez złudzeń. Czasami może się udać ukryć. Czasami…
I do czasu.  

Wiem, wiem – tu wojna za naszą wschodnią rubieżą mogąca złamać bariery naszych i zachodnich ufności; a szerzej - działania ukazujące coraz bardziej drapieżne i okrutne oblicze nowoczesnych metod zawłaszczania (nie tylko zbrojnego) wolności, a tu jakieś dziwne zarzuty o „dewastacji cywilizacji”.

- Jaka dewastacja?
- Jakiej tam cywilizacji?
- Po co ten niepokój po „neutralnym” wszak reportażu o „pracy” i życiu domowym kobiety nieciężkich obyczajów ?

- Neutralnym?...
- No to wyjaśnijmy skąd się wzięło zdumienie.

Tytułem nawiązuję do opublikowanego w tygodniku „wspólnota puławska” (w numerze 31 z 2014) wywiadu „Spowiedź prostytutki”. I specyficznym, chociaż (niestety) standardowym tłumaczeniu redaktora.

Rozumiem, że w języku potocznym nieraz myli się podstawowe pojęcia. Publicystyka jednak zobowiązuje do szczególnej staranności w doborze słów, ponieważ dociera, a przynajmniej ma w zamiarze dotarcie, do szerszego kręgu odbiorców. I kształtowanie jego wiedzy, świadomości, w efekcie postaw - postaw wobec naszej cywilizacji, wobec dobra wspólnego. Przynajmniej takie jest, lub być powinno, założenie odpowiedzialnej publicystyki. Inaczej dziennikarski przekaz włącza się w brukowanie bylejakości, na czym – w krótszej lub dłuższej perspektywie tracimy wszyscy.

Tekst już w samym tytule niesie poplątanie. To zresztą – trzeba ze smutkiem skonstatować - coraz częstsza praktyka odbiegania od uznanych definicji, pojęć, które pozwalają ludziom na zrozumiały, również pogłębiony kontakt z sobą i z rzeczywistością.

Spowiedź to wejście konkretnego człowieka w więź z kapłanem w konfesjonale, przyjmującym wyznanie w imieniu Boga; swoiste rozliczenie się z uczynionego zła, szczery żal, ekspiacja, postanowienie naprawy i odejścia od grzechu. W więź subtelną, bez rozgłosu,
W artykule, żaden z tych elementów nie jest pokazany. Zatem przynajmniej ze względów formalnych tytuł jest zupełnie nieadekwatny do treści.

Sam tekst, dosyć zręcznie poprowadzony – tym bardziej niepokojący  - utrzymany jest, rzec można, w przyjaznym dystansie. A przecież „wywiadujący” spotyka się z brutalnym pogubieniem ludzi: prostytucją i swoistym sutenerstwem ( wszak mąż owej kobiety akceptuje proceder i korzysta z jej „urobku” przy drodze).

To prawda, że prostytucja i sutenerstwo nie jest wymysłem ani tych ludzi ani naszych wieków. Nierząd zawsze jednak niósł, wcześniej czy później, określone konsekwencje. Dla ciała, psychiki i duszy. Wystarczy chociażby zapoznać się z wyznaniami kobiet, którym udało się uratować.

Słowu „uratować” nie sposób zarzucić przedramatyzowanie, ponieważ wbrew zapewnieniom wywiadowanej prostytutki, oddzielenie czynu od psychiki nie jest możliwe. To tylko chwilowe próby głuszenia drogi w dół. Niestety, charakterystyczne dla wielu aspektów zagubienia w zgiełku demontażu naszej cywilizacji.

Powroty bywają bardzo, bardzo trudne. Ale nie niemożliwe. Nie utrudniajmy ich ową wyznawaną „neutralnością”. Pogubieni w majakach bieżączki to też nasi bliźni. Pomagajmy, jeżeli jest taka szansa. Może kiedyś nastąpi ocknięcie i świadomość, iż za „łatwy pieniądz” przychodzi – jak uczy doświadczenie wielu - ciężko płacić. Nie tylko przy frymarczeniu własnym ciałem.

A od ilości oraz jakości uprzytomnień i czynów zależy wszak owe polityczne dobro wspólne.

Właśnie tej świadomości należy owej młodej kobiecie, jej bliskim, a i nam wszystkim życzyć. Dla dobra wspólnego!


Copyright © 2017. All Rights Reserved.