Publikacje członków OŁ KSD

Krzysztof Nagrodzki - Z listów do przyjaciół. I znajomych. Retuszowiacy

Nie będę się spierał – niech będzie „retuszownicy”. W każdym razie chodzi o specjalistów o podrabianie…no, dobrze - kosmetykę rzeczywistości. A dokładniej - prawdy o niej.
Właściwie prawda jest nie do podrobienia, ponieważ jest nią zgodność z rzeczywistością, ale wylansowanie podróbki do wierzenia, jest marketingowym sukcesem. Sukcesem w lemingowaniu mas.
Wiesz coś o tym z dawnych czasów, kiedy sam byłeś w awangardzie ludu...
Wtedy metody były dosyć toporne, zatem należało je dostosować do możliwości i mądrości etapu.

Tyle, że wasi spadkobiercy (jak ich zwał, tak zwał - nazwy nie są najistotniejsze) robiący z temacie lemingowania, nie zdają sobie sprawy, iż również są ofiarami. Mimo chwilowego poczucie Mocy.
Niektórym udaje się - szczególnie kiedy ostateczność nieubłaganie zajrzy w oczy - dojrzeć szansę w tym spojrzeniu. Dojrzeć szansę dobrej wieczności.
Ale co z tymi, którym wskazywało się wprzódy drogę na manowce? Jak naprawić drogowskazy?...

To była taka mini preambuła. A teraz wyimki z efektów niektórych postępowych edukacji.

*

Krótka korespondencja z pewnym człowiekiem. Młodym, można sądzić z formy oglądu i opisywania świata, polegającego na schematycznym uproszczaniu. Typowym dla intelektu jeszcze mało wykształconego w krytycyzmie. Tudzież ubogiego w szerszą wiedzę. Wiem co piszę – to bezpruderyjny swoisty auto-retro-ogląd. Przyznaję.
Otóż ów młodzieniec chciał, aby katolicki portal reklamował jakiś lewacki koncert. Oczywiście w ramach otwartości na pluralizm. Gorzej było z uzasadnieniem, które sprowadzało się do swoistego „wyznania wiary”:
„Chcę świeckiego państwa, wyznaję zasady moralne, nie wierzę, że bóg (pisownia oryginalna) jest jakąkolwiek wartością. Sam sobie determinuje przyszłość – jak wszyscy inni. I mam dość nawiedzonych emerytów mówiących mi co mam robić i  jak mam żyć.”

Pytanie o konkretny dotyczące owych „zasad moralnych”, o formę „narzucania” informacji o życiu („jak żyć”) przez „nawiedzonych emerytów”, wiedzy o „wartości” Boga, wywołało - typowe dla lemingosfery – przywoływanie - z poczuciem wyższości skończonego encyklopedysty - fabułkę Dana Browna oraz zarzut o wierze w zabobony - szerzonej przez „jakąś książka napisana 2000 lat temu” (chodzi o Ewangelie).

Beznadzieja?...

Chcę wierzyć, że nie.
Każdy dostaje szansę na rozwój w człowieczeństwie.
Problem w tym czy zechce ją dostrzec i przyjąć…

Propozycję, aby fundamentalnemu oglądowi świata i dziarskim konkluzjom dopomógł, sięgając po stosowne lektury - np. Vittorio Messoriego: „Opinie o Jezusie”, „Pod Ponckim Piłatem”, „Mówią, że zmartwychwstał”, oraz ofertę wznowienia dyskusji po – młodzieniec nie zanegował. Miejmy zatem nadzieję, że czyta, uruchamia procesy możliwie samodzielnej analizy.
Może zastanawia się również nad innym pytaniem: Czy domagając się absolutnych praw dla swojej wrażliwości i wolności, nie chce ich nabywać kosztem wrażliwości i wolności innych?...

**
Inny - tym razem bogatszy w lata i doświadczenie życiowe - kolega. Dosyć żwawy umysłowo. Sympatyczny. Cierpliwy... chociaż – zastanawiające - jakby coraz mniej.
Dosyć typowe świadectwo jak bakcyl przeszłości, może rzutować na późniejszą pracę intelektu.

Tym razem odniesieniem jest tragedia ludzi lecącym polskim rządowym Tupolewem w 2010 roku do Smoleńska.  A właściwie do Katynia. Kiedy już, już wydaje się, że ścisły umysł   m u s i  skojarzyć w logicznej analizie, iż oficjalna wersja o „pancernej brzozie” ścinającej potężne dźwigary samolotu i rozbijającej maszynę na dziesiątki tysiące szczątków, jest nieprawdopodobna i kiedy następuje – tak się wydaje – wejście na poziom racjonalnej analizy faktów, następuje jakieś zawahanie…
Może to po prostu chęć widzenia świata lepszym niż objawia się w okrutnych działaniach… Może…

Ale to nie wszystko. U naszych wschodnich granic, odbywa się wykuwanie niezależności Ukrainy. Kraju, narodu, państwa mającego prawo do samodzielnego wyboru drogi rozwoju. To naturalne. I słuszne. Jeżeli nie buduje przyszłości na zawłaszczeniu i przymusie innych.  

Kolega ocenia Ukrainę w aspektach zbrodni UPA i konieczności pomocy ekonomicznej, która ma jakoby nas ogromnie zubożyć.
- To nie nasz interes – twierdzi stanowczo! Nie powinniśmy potępiać Rosję za udział. Bo… naturalnie: UPA, ekonomia, oraz dotychczasowy status wiekowego obszaru rosyjskich wpływów, który naruszają… imperialiści z USA. Również Niemcy. I tak w kółko.
Na pytania jak wobec tego – konsekwentnie - traktować pamięć o równie „tradycyjnych” obszarach mocarstwowych wpływów - np. w Armenii, Gruzji, na Litwie, Łotwie, Estonii a i Polsce, nie odpowiada. Myśli…

Znajomy dostrzega stosowne sztandary i wyimki z całej ukraińskiej rzeczywistości, dla udowodnienia racji, iż:  UPA… itd., ale nie chce być konsekwentnym, że w takim razie na innych sąsiadów należałoby patrzyć z podejrzliwą pamięcią: Rosja, Niemcy, Czesi, Słowacy… A niesolidni Francuzi, Anglicy, Churchill, Roosevelt ?.... A Szwedzi - przechowujący gdzieś tam łupy z siedemnastowiecznego potopu Rzeczpospolitej?

Czy samodzielna Ukraina oderwana od złych fragmentów historii - pobudzanych nieraz z zewnątrz – a z dobrą świadomością pomocnej bratniej Polski, jest w naszym interesie czy nie? – brzmiało pytanie mające konkludować dyskusję.
Odpowiedź, po różnych zawijasach, zabrzmiała – nie!
Nie, ponieważ... złościłoby to Rosję.

Cóż, po 123 latach zaborczej „asymilacji” też pozwoliliśmy sobie na takie paskudne złoszczenie. I to trzech poczciwych cesarzy. Przepraszam – dwóch. I jednej bardzo postępowej Rady Komisarzy Ludowych w czerwonej już Rosji. A w dodatku pod Warszawą byliśmy bardzo niedelikatni dla zuchów Tuchaczewskiego idących tradycyjnie po swoje.

Sporo narodów w różnych częściach globu manifestowało takie robienie na złość swoim opiekunom na przestrzeni wieków. I dzisiaj to czynią. Niewdzięczni.

Zmieniamy tematykę na bardziej uniwersalną: Wschód – Zachód.

Zachód oczywiście jest przeżerany przez dekadencję. Ruja i porubstwo - mówiąc jasnym językiem. I zapewne dla tego Wschód lokuje tam kasę, wykupuje wille, ziemie, pałace, akcje. (Edward Snowdown i Gerard Depardieu idący pod prąd, to jakby ciut mało... ) Pytanie zasadnicze: Dlaczego ten run na Zachód? Dla korzystania z grzesznych możliwości czy wręcz przeciwnie – dla ich wykorzenienia? Kolega nie wyjaśnia. Zapewne to tajna informacja.
***
To tylko mały fragment prób uruchamiania - naturalnego wszak dla naszej cywilizacji - ścierania argumentów. Na ile taki wynik jest typowy, powszechniejący?...
Myślisz, że z ilości zrodzi się jakość? Nowa jakość Nowego Wieku?...
No to może dobrze, że mamy już swoje lata…

****
Nie będę odkrywczy, kiedy skonkluduje, iż ciągotki do retuszowania rzeczywistości są udziałem wszystkich. Natomiast istotna dla odpowiedzi na pytania o wolność – naszą wolność – jest analiza jak często (recydywnie?) ulegamy temu pragnieniu?...
Jak daleko poszliśmy w samooszustwie, wymieniając – a może właściwsze byłoby słowo sprzedając - siebie?  
I komu?...
Czy gubimy w bieżączce fundamentalną analizę zysków i strat, mającą przynieść odpowiedź: Opłaca się wymieniać OSOBISTĄ przepustkę do Wieczności na świecidełka teraźniejszości ?