Witamy serdecznie na stronie internetowej Oddziału Łódzkiego
Katolickiego Stowarzyszenia Dziennikarzy.

Mamy nadzieję, że ułatwimy Państwu docieranie do rzetelnej informacji. Tutaj chcemy prezentować wielkość oraz problemy naszego Kościoła, zagadnienia społeczne, cywilizacyjne, publikacje członków Stowarzyszenia, stanowiska w ważnych kwestiach. Nie będziemy konkurować w informacjach bieżących z innymi portalami (niektóre z nich wskazujemy w odnośnikach), natomiast gorąco zapraszamy do lektury wszystkich tekstów - ich aktualność znacznie przekracza czas prezentacji na stronie głównej. Zachęcamy do korzystania z odnośników: "Publikacje" i "Polecane". Mamy nadzieję na stały rozwój strony dzięki aktywnej współpracy użytkowników. Z góry dziękujemy za materiały, uwagi, propozycje.
Prosimy kierować je na adres: lodz@katolickie.media.pl

Publikacje członków OŁ KSD

Krzysztof Nagrodzki – Z listów do przyjaciół i znajomych. Stare tryndy nie rdzewieją?


Nie ma przypadków?...
Zatem nie przypadkowo dojrzałem niszowy tekst sprzed dekady.
- Dlaczego postanowiłem przypomnieć go teraz?
- Ano, zainspirowało mnie Twoje kategorycznie rzucone przy którejś…dyskusji: „Historia się nie powtarza”.
Hmm.. Jak to "się nie powtarza", kiedy powtarza ?...
Zmieniają się scenografie, atrybuty "powtarzania", uczestnicy, ale spektakl trwa. Spektakl, w realu, z nami wszystkimi jako uczestnikami trwa i trwać będzie. Do końca.

Myślę Kolego, że bez zbytnich wysiłków, choć z niezbędnymi już skrótami i adaptacjami – wszak czas robi swoje, jedne postaci odchodzą inne obowiązkowo dołączają - można ów tekst dostosować i do dzisiejszego mini oglądu rzeczywistości.

Wtedy szczególnie chodziło o obronę Radia Maryja w demokratycznej, teoretycznie, przestrzeni a teraz o poziom lemingizacji narodu, skutkujący quasi wolnymi wyborami.
Rozejrzyj się, pomyśl i powiedz co i czy się zmieniło? Jak ten sposób publicznej dysputy, jest stosowany np. wobec PiS-u. A czy Ojciec Rydzyk i „Imperium” Redemptorystów nadal nie wywołuje publicznych grymasów - z ciemnych zakamarków dusz i umysłów niektórych gędźbiarzy płynących?  

***

Kiedy limuzyny vip-ów /…/ zajeżdżają do różnych toków fm, zetek, trójek, jedynek, tefauenów i polsatów, w których mianowane gwiazdorki lansują swoich a tępią „zaścianek” - wtedy jest otwartość tolerancja, miłujmy się - czyli pluralizm co się zowie. Jak ongiś demokracja ludowa.
Natomiast, gdy samochody z /…/ posłami, senatorami, politykami różnych ugrupowań dowiozą ich do Torunia, aby dali głos autentycznej konkurencji medialnej - w Radiu Maryja i TV Trwam – wtedy kończy się świat tolerancji i demokracja „w tym kraju”.  A stresy tropicieli odchyleń od jedynie słusznych skręceń, zmieniają się w potrzebę czynu. Pędzą wici wzywające do nagonki. I staje towarzystwo na postępu zew - „kompania naprzód, kompania śpiew!”

Co z tymi lisami?


Do postępowych agencji informacyjnych i mediów zaglądam od czasu do czasu, aby przekonać się, czy idzie tam na jakieś opamiętanie – boć na systematyczne wysłuchiwanie wciąż tych samych kombinacji retorycznych, przez mniej więcej tą sama kadrę specjalistów od wszystkiego, szkoda czasu. Niech robią to ci, którzy muszą.

Do red. Tomasza Lisa można było nabrać dystansu już dawno - w ową pamiętna noc czerwcową a.D. 1992, kiedy w korytarzach sejmowych, jako młody tygrysek dziennikarstwa zaangażowanego, nawoływał do poparcia p. prezydenta Wałęsy, szykującego „Nocną zmianę” rządowi Jana Olszewskiego. /…/

To jednak co zaprezentował team antyradiomaryjny (7 grudnia 2005 w Polsacie –kn) zagrzewany do boju przez moderatora Lisa, przeszedł granice możliwych, wariantowych oczekiwań. /…/ Proporcje atakujących do obrony były /…/ 4: 2, ale znając prawdę o tej rozgłośni oraz/…/żwawość języków adwokatów Radia, można było liczyć na pojedynek przynajmniej wyrównany.

Może byłby on i pożyteczny, mimo okrzyków - wskazujących na nadzwyczajny stopień emocjonalności p. Stefana Niesiołowskiego i mimo bzdurnych, standartowych wtrętów o antysemityzmie;/…/; mimo zaangażowanych politycznie analiz ks. Sowy ( menadżera od gaszenia świateł w radiu Plus)  /…/ z wypadami tegoż duchownego pod adresem JE bp. Józefa Zawitkowskiego); mimo wyciąganych/…/wyświechtanych zarzutów o sprzeniewierzeniu w RM darów przekazywanych przez słuchaczy dla ratowania Stoczni Gdańskiej; mimo wszystko wydaje się, że prawdę dałoby się wyraźnie przekazać, gdyby nie dynamiczne zaangażowanie red. Lisa.
To już nie była debata, a realizacja kolejnej próby egzekucji na Radiu i ojcu Tadeuszu Rydzyku.  A kiedy /…/ Niesiołowski rzucił /…/ „Dlaczego Pan broni tego złodzieja ( w zapisie na stronie internetowej jest „oszusta”) – panowie z prawej strony powinni chyba wyjść. Ze świadomością, że dżentelmenom po prostu nie wypada fotografować się „w takich okolicznościach przyrody”. /…/ kiedy poziom spektakli przekracza granice przyzwoitości czy wręcz patologii. /…/


Co z tymi sowami?

„Co na to Kościół?” – brzmią standardowe pytania postępowego redaktorstwa do wybranych postępowych duchowych. W odzewie do postępowych mikrofonów wycieka miód słusznych tokowań. Ile w tym sensu? – Nie wiadomo, /…/ konkluzje wydają się spływać z jakowyś inspiracji a nie z dowodów i logicznego ich przedstawienia. No, cóż – niektóre osoby duchowne mają osobne kanały łączności z natchnieniem...

Dlatego ks. Sowa dołącza do niezawodnego ks. Bonieckiego /…/, do bezkoloratkowego /…/ jezuity - o. Oszajcy, do zapomnianego /…/ specjalisty od tropienia wszędy antysemityzmu - ks. Czajkowskiego, do... można byłoby wymienić jeszcze kilku czynnych i kilkunastu (kilkudziesięciu?) przygotowanych do „dawania świadectwa”, cierpliwie oczekujących w odwodzie na medialną potrzebę funkcjonariuszy Kościoła otwartego na przestrzał /…/-  lista ekspertów i laboratoryjnego narybku „onych” jest spora.

Jaki jest koń...

Cóż, można rzec – jaki kram z postępowymi ofertami, takie i nabytki. /…/ Dlatego bezkoloratkowy o. Wacek jezuita /…/ może rąbać śmiało wice, iż Duch Święty nigdy nie był w Watykanie a Matka Boska na Jasnej Górze;  ks. Boniecki raz po raz demaskować grozę ciemnogrodu z o. Rydzykiem na czele; a ks. Sowa recenzować brata w kapłaństwie traktując go publicznie per „Rydzyk”. Zakonnika, któremu udało się wypełnić życzenie Jana Pawła II, aby rozwinąć potężnie katolicką rozgłośnię i stanąć - tak jak zawsze było w naszych dziejach - z Narodem, a nie w szyderczym salonowym, koniukturalnym chórku /…/ obśmiewającym go.

Ojciec Święty wiedział, dlaczego wygłasza owe pamiętne a niewygodne dla „postępu” słowa: „Ja Panu Bogu codziennie dziękuję, że jest w Polsce takie radio, co się nazywa Radio Maryja” /…/

Czas prawdy


Szanowni „specjaliści” – to nie Radio Maryja dzieli nasz Kościół. To wy /…/ sezonowo przebierani, przygarniani w trudnych czasach, bowiem Kościół zawsze śpieszył z pomocą potrzebującym – wy, za wszelką (jaką?...) cenę, próbujecie tak Go przebudować, aby z naszej Wiary, z naszej łacińskiej cywilizacji, z naszego chrześcijaństwa i katolicyzmu zostały strzępki. /…/

Dobro nie rodzi się z pychy, pogardy, nienawiści. I chociaż wszyscyśmy grzeszni, to chociaż z niej – z własnej ! grzeszności – warto sobie zdać sprawę. Również z recydywy „dawania fałszywego świadectwa” – a to już łamanie 8. przykazania Dekalogu!

Czas odrzucić te tandetne maski postępu, mające kryć przerażającą świadomość (czy nękającą podświadomość) utraty entuzjazmu Wiary, miłości Ojczyzny, miłości również prostego człowieka, bliźniego /…/ Czas zwyciężać zło dobrem, a nie gnębić dobro złem.
Czas /…/ odtrąbić koniec sezonu powszechnych nagonek na logikę, na sens, na przyzwoitość, na piękno, na dumę, na godność, na patriotyzm, na polskość, na katolicyzm. Koniec kolportowania fałszywek o tabu „mieszania się do polityki” – szczególnie przez tych co „mieszają się”, że aż furczy. Koniec czasu bylejakości! Etapu byle-myśli, byle-tokowań, byle-zachowań.

Ojciec Święty Benedykt XVI w posłaniu do polskich hierarchów składających wizytę „Ad limina Apostolorum” /… /, sformułował zalecenie troski o zachowanie tożsamości katolickiej i narodowej Polaków, zachęcił do wspierania polityków służących w duchu służby oraz solidarności prawdzie i dobru wspólnemu /…/ .

Jest czas na otrząśniecie się ze światoburczego pyłu, „modnych” śmieci, a być może z innych uwikłań. Jest szansa na prawdziwy postęp. Na sensowną Polskę. Na sensowniejszą wspólnotę państw i narodów cywilizacji łacińskiej. Na odbudowywanie i rozbudowę rozumnej rzeczywistość. „Alleluja i do przodu!”  /…/

***

Latka lecą. Ciągotki zostają.  A.D. 2015  red. Lis Tomasz tak zechciał sformułować swoją ocenę zbliżających się wyborów prezydenckich. W demokratycznym wszak – mówią -  kraju:
„Mnie upokarza kampania prezydencka, której wyzwanie urzędującemu prezydentowi rzuciła jakaś prześmiewcza koalicja przeciętniaków, kukieł, błaznów, chyba wariatów i wariatów ewidentnych.” (za GPC z 22.04.2015 s.16)
*

„lisy”, „sowy” itp. to tylko - pardon – szczególiki szerokiego zjawiska naszych postaw. Naszych wyborów. W czasie i przestrzeni.
Do końca.  
I do końca każdy ma szansę…

Copyright © 2017. All Rights Reserved.