Witamy serdecznie na stronie internetowej Oddziału Łódzkiego
Katolickiego Stowarzyszenia Dziennikarzy.

Mamy nadzieję, że ułatwimy Państwu docieranie do rzetelnej informacji. Tutaj chcemy prezentować wielkość oraz problemy naszego Kościoła, zagadnienia społeczne, cywilizacyjne, publikacje członków Stowarzyszenia, stanowiska w ważnych kwestiach. Nie będziemy konkurować w informacjach bieżących z innymi portalami (niektóre z nich wskazujemy w odnośnikach), natomiast gorąco zapraszamy do lektury wszystkich tekstów - ich aktualność znacznie przekracza czas prezentacji na stronie głównej. Zachęcamy do korzystania z odnośników: "Publikacje" i "Polecane". Mamy nadzieję na stały rozwój strony dzięki aktywnej współpracy użytkowników. Z góry dziękujemy za materiały, uwagi, propozycje.
Prosimy kierować je na adres: lodz@katolickie.media.pl

Publikacje członków OŁ KSD

Krzysztof Nagrodzki- Kląskanie z klątwą Wyspiańskiego w tle

Kląskania z „Klątwy”
 
Informacja zamieszczona kilka dni temu na stronie internetowej Oddziału Łódzkiego Katolickiego towarzyszenia Dziennikarzy (www.katolickie.media.pl) brzmiała tak:
 
„Piętnować występek czy chłostać grzesznika?
 
W 100 lat po prapremierze „Klątwy”, dramat Stanisława Wyspiańskiego gościł w Łodzi. W piątek, 20 lutego o godzinie 19 na scenie Teatru Nowego można było obejrzeć kontrowersyjne przedstawienie, które budziło i budzi emocje.
Problem grzechu i wierności powołaniu był przedmiotem pospektalowej dyskusji z udziałem duchownych, dziennikarzy i widzów w panelu, któremu współprzewodniczyli – szef Łódzkiego Oddziału KSD Zygmunt Chabowski oraz krytyk teatralny Zdzisław Jaskuła.
Do sprawy wrócimy w odrębnej publikacji.”
                                                       *
Słowo się rzekło, zatem „do sprawy wrócić” trzeba. A ponieważ są w naszym Oddziale KSD tęższe i o wiele bardziej kompetentne pióra wyspecjalizowane w krytyce teatralnej (milczące, póki co, czemuś...) -  niech będzie mi wolno do „sprawy” podejść w mniej zobowiązującym – felietonowym stylu. I tylko do wybranych elementów całego wydarzenia.  Za usprawiedliwienie niechaj będzie i to, że nowy sposób podawania tekstu przez aktorów ( i nie tylko w „Nowym”), stał się tak wymagający, iż niewprawne ucho nie jest w stanie wyłowić sensu z wielu wymamrotanych bądź wykrzyczanych – sobie, reżyserowi i muzom - kwestii.
Scenografia była przejrzysta i ascetyczna: Parasol plażowy symbolizował klęskę suszy. Drewniane palety – jałowość sklerykalizowanego (czy spoganionego?) życia, która służy w efekcie do tworzenia stosów nietolerancji. Jedyną sensowną witalność i wrażliwość na tej jałowej, sfanatyzowanej ziemi, prezentowała w swym negliżu – omajtkowionym nieco, na szczęście - „Młoda”.
Było, minęło, poczym rozwinęła się debata w teatralnym foyer. I właśnie na dwie charakterystyczne wypowiedzi chciałbym zwrócić uwagę.
-Kościół rzymskokatolicki okrutnie stresuje ludzi, ogranicza wolność, wprowadzając wydumane tabu na obszar spontanicznej, nieograniczonej i bezpruderyjnej seksualności i to musi się źle kończyć, wysnuwała się pryncypialna konkluzja jednego z panów.
        - Kobiecy ogląd był znacznie przychylniejszy: Kościół, a nawet można powiedzieć – kościołek, zaczyna być miły, przytulny, nie tak kategoryczny jak ongiś, kiedy kazał wierzyć w płaskość Ziemi, palił na stosach i był taki... niescjentyczny – zadeklarowała jedna z pań. No i najważniejsza jest miłość. Spełniająca się w intymnej bliskości partnerów. Ilu ? – Pani nie dopowiedziała.
Ten dwugłos ożywiający panel, nie tchnął co prawda nowością - ba! można nawet odważyć się na określenie  go standardowym, ale jakie nudne byłyby debaty, kiedy wszyscy byli na tym samym poziomie wiedzy, dyscypliny logicznej  i... emocjonalności. A tak możemy pospekulować:
Wariant A: Pan jest człowiekiem niewierzącym. Zatem jego oskarżenia i kategoryczne wymagania wobec obcej mu Instytucji - która przecież nie narzuca a jedynie naucza i ostrzega - budzą wątpliwości co do intencji. Ale może jednak Pan i Pani są ludźmi poszukującymi?...
Zatem przejdźmy do wariantu B: Skoro ateistyczna banalność już nie wystarcza, kiedy dostrzega się ciemność poza dekoracjami i sztucznym oświetleniem sceny na której każe grać „scientyczna” doczesność, człowiek myślący, wrażliwy, próbuje wyrwać się z  materialistycznej pospolitości ku obszarom duchowości, transcendencji. I wtedy zaczynają się schody, a poważniej rzecz nazywając – pułapki. Nadęte przez „postępowe” ideologie ego oraz wmówiona wolność bez wyobraźni i odpowiedzialności  za skutki czynów, każą szukać nie prawdy a potwierdzeń własnych wyobrażeń o prawdzie, o sensie i o celu. To niebezpieczeństwo, które czyha chyba na wszystkich „zawracających” (na mnie w każdym razie czyhało). I wtedy człowiek miast spokojnie i pokornie dla dokumentów swej cywilizacji, wiedzy, mądrości innych, schylić się i rozważać tą nowość, tą „Dobrą Nowinę” – Ewangelię, chce ją pisać na nowo. ON - wielka, niepowtarzalna, najmędrsza w każdej dziedzinie OSOBA. Człowiek wyzwolony. Wyzwolony często również od podstawowych zasad kultury, która normalnie nie pozwala rzucać w twarz partnerom w dyskusji: „To banał”, „ja na pewno do Pana nie przyjdę” /to do księdza, uczestnika panelu/, wtedy, kiedy nie pojmuje się sensu odpowiedzi, jej wymagającej głębi, szansy w podanej ręce.
Trzeba jasno, bez przymilania się do „czasów” mówić nieustannie: Kościół nie jest hotelikiem z wyszynkiem na chwile samotności, zagubienia, gdzie przy wódeczce można od kumpla usłyszeć: Zdarzyło ci się zrobić coś złego? Zdradziłeś? Zabiłeś/zabiłaś własne dziecko – „konsekwencję” intymnego upojenia z kolejnym parterem, partnerką? Zgodziłeś się na deprawację młodych? Złamałeś wszystkie możliwe przykazania czy nakazy etyczne?  - Zdarza się.  Nie stresuj się. Pan Bóg jest miłosierny. - Masz wątpliwości czy istnieje? Nie musisz szukać potwierdzenia, żyj w zgodzie z sumieniem...
- Na takie rozgrzeszenie czekasz?...Nie chce ci się weryfikować prawdziwości Ewangelii jako DOKUMENTU? Nie zastanawiasz się, jakie jest to twoje sumienie, które ma być wystarczającym alibi dla wszelkich porywów ego?... Bo postęp, bo wolność jednostki, bo trendy, bo w „demokratycznym” społeczeństwie sondaże i statystki świadczą o kierunkach?...
Mamy już pewne doświadczenia ze statystykami i trendami. Okazuje się, że i „trendy” i „statystyki” są jak plastelina – można je ugniatać w dowolne, fantazyjne kształty. Szczególnie, kiedy ma się w ręku media, kulturę, edukację. Cuius regio, eius religio – tłumaczone dosyć dowolnie na: czyje władztwo tego  „trendy” i „statystyki”...
„Kościół otwarty”, goniący lud, zasapany, zrzucający dla dotrzymania tempa a to odwieczne symbole, a to zbyt ciężkie dogmaty, wreszcie podstawowe atrybuty Wiary, zostaje w końcu w slipach i przepoconej koszulce. Wystawiony na rechot gawiedzi, truchta dalej, nie zauważając, iż wyścig jest sfingowany a reguły i metę ustala zupełnie ktoś inny niż oficjalne jury.
Kościół był, jest i ma być znakiem sprzeciwu wobec złych podszeptów, był, jest i ma być stróżem odwiecznych drogowskazów danych przez Stwórcę. Ma przygarniać każdego człowieka, ale po to, aby  mu wyjaśniać, która droga jest dobra i dlaczego, a która wiedzie na zatracenie. Nie może kierować się sondażami, trendami,  koniecznością „podążania za człowiekiem”, za jego zachciewajkami, za żądaniem błogosławienia niezobowiązujących porywów seksualnych, zwanych przewrotnie miłością, czy innych zagubień.
Seks a celibat duchownych... Nie będę silił się na oryginalność. Ten aspekt życia osób konsekrowanych jakże prosto a mądrze ujął ksiądz Marek Dziewiecki. Zatem do jego artykułu na naszej stronie odsyłam („Znieść celibat? Naiwne rozwiązanie”- http://www.katolickie.media.pl/?key=2,,323)
I wreszcie nieśmiertelny zarzut o kościelnych stosach oraz Ciemnogrodzie (płaska Ziemia). Gdybym chciał powytrząsać się  tu i teraz  nad tymi „standardami” ideolo, tekst mógłby przekroczyć wytrzymałość odbiorcy. Zatem i tym razem pozwolę sobie na odesłanie do już funkcjonujących publikacji – np. proszę wejść na stronę http://www.myslpolska.org i w okienku „szukaj” wpisać: Mistyfikatoryka. Znajdziemy cykl felietonowo-źródłowy wskazujący na kompilacje faktów, zmyśleń i niechęci tworzących antykatolickie mity. (Niebawem w całości znajdziemy go na stronie OŁ KSD)
 
I na koniec: Banalna puenta, dostosowana do poziomu podobnych oglądów Kościoła, jest taka - zanim zaczniemy snuć własne wyobrażenia o czymkolwiek, ciskać zarzuty i domagać się  zmian, dobrze jest wgłębić się w istotę zagadnienia. Potoczystość werbalna i pewna zręczność w erystyce to zbyt mało, aby uniknąć powierzchowności czy kłopotów z logiką. Trzeba autentycznego wysiłku intelektu i woli, aby zachować prawdziwą wolność, nie wtapiać się w hordy kolorowo upierzonych postępowych barbarzyńców próbujących demolować cywilizację łacińską.

Krzysztof Nagrodzki

Copyright © 2017. All Rights Reserved.