Witamy serdecznie na stronie internetowej Oddziału Łódzkiego
Katolickiego Stowarzyszenia Dziennikarzy.

Mamy nadzieję, że ułatwimy Państwu docieranie do rzetelnej informacji. Tutaj chcemy prezentować wielkość oraz problemy naszego Kościoła, zagadnienia społeczne, cywilizacyjne, publikacje członków Stowarzyszenia, stanowiska w ważnych kwestiach. Nie będziemy konkurować w informacjach bieżących z innymi portalami (niektóre z nich wskazujemy w odnośnikach), natomiast gorąco zapraszamy do lektury wszystkich tekstów - ich aktualność znacznie przekracza czas prezentacji na stronie głównej. Zachęcamy do korzystania z odnośników: "Publikacje" i "Polecane". Mamy nadzieję na stały rozwój strony dzięki aktywnej współpracy użytkowników. Z góry dziękujemy za materiały, uwagi, propozycje.
Prosimy kierować je na adres: lodz@katolickie.media.pl

Publikacje członków OŁ KSD

Władysław Trzaska - Korowajczyk: Ziemia Smoleńska.Ziemia krwią polską uświęcona – ziemia przeklęta. Reportaż sprzed sześciu lat.

Na dworcu w  Warszawie żegna nas Andrzej Przewoźnik, Osoba niezwykle zasłużona w odkrywaniu wszystkich dramatów narodu Polskiego z  honorowymi pochówkami bohaterów.


Katyń 1940 – Smoleńsk 2010

Jest 9  kwietnia 2010. Siedemdziesiąt   lat temu w  Katyniu, Starobielsku, Miednoje i w wielu innych miejscach Związku Sowieckiego, strzałami w  potylicę, oprawcy z  NKWD roztrzaskiwali czaszki polskiej elity intelektualnej. Rozkaz wyszedł z  Biura Politycznego WKP/b/ - Wszechzwiązkowa Komunistyczna Partia /  bolszewików/. Dobrotliwy Stalin zalecał enkawudzistom by oszczędzali pociski, nie powtarzali drugi raz strzału, bo przecież każdy nabój kosztuje 15 kopiejek.

Oficerowie, którzy za kilka sekund, mieli stać się ofiarami, bronili się ile mieli sił. Krzyczącym zatykano usta trocinami. Szamoczącym krępowano ręce sznurkiem, który zaciskał się duszącą pętlą na szyi. Opierającym się wbijano czterograniaste bagnety w ciało i popychano na skraj dołu. Strzał za 15 kopiejek i ciało zwalało się na inne oficerskie ofiary.

Inni oprawcy pedantycznie układali zwłoki równo, jak by to były sardynki w puszkach,  by dół śmierci pomieścił  jak najwięcej zamordowanych ofiar.

W siedemdziesiąt lat później 9 kwietnia 2010, wraz z moim bratem Wojciechem, na Stacji Warszawa Zachodnia, wsiadamy do pociągu specjalnego. Jedziemy do Katynia wraz z przeszło dwustu innymi członkami Rodziny Katyńskiej, z Kompanią Reprezentacyjną WP. orkiestrą wojskową, chórem, harcerzami, wolontariuszami. W siedemnastu znakomicie wyposażonych wagonach sypialnych, jedzie nas 400 osób. Znakomita organizacja tego wyjazdu, to niewątpliwa zasługa Prezydenta Rzeczpospolitej Polskiej Lecha Kaczyńskiego. Pełna opieka harcerzy, punkt pomocy lekarskiej, posiłki zimne i gorące. Z łodzi wsiada jedenaścioro członków Rodziny Katyńskiej córek, synów, wnuków Ofiar, Tych których kryje Ziemia Katyńska.

Na dworcu w  Warszawie żegna nas Andrzej Przewoźnik, Osoba niezwykle zasłużona w odkrywaniu wszystkich dramatów narodu Polskiego z  honorowymi pochówkami bohaterów. Ogromną zasługą Pana Sekretarza Generalnego są wojenne Cmentarze w Katyniu, Starobielsku, Miednoje. W  tym momencie, do głowy nikomu z  nas nie przyszło, że za 24 godziny nie będzie wśród nas ś.p. Andrzeja Przewoźnika.

Pociąg rusza, by po dwudziestu godzinach zatrzymać się w Smoleńsku. Nurtuje nas pytanie, czy na zmianę podwozia wagonów w Brześciu, trzeba było aż sześć godzin. Pewno tak, skoro do tej operacji służą młotki, sztamajze, śróbsztaki i inne narzędzia równie skomplikowanej konstrukcji. Wysiadamy w Smoleńsku i podstawionymi autokarami jedziemy do Katynia. Oddalonego od tego miasta o 20 km. Po drodze mijamy stację Gniazdowo, ostatnia stacja dla Ofiar roku 1940. Tutaj z wagonów więziennych, przeładowywano oficerów do „czarnych woron” i przewożono do miejsca kaźni- na skraj dołów śmierci.

Dojeżdżamy pod Cmentarz. Kłębi się tu kilkusetosobowy tłum, który w spokoju i cierpliwie, oczekuje na przejście przez bramki. Dokładna kontrola toreb i nas samych czy nie mamy przy sobie przedmiotów niebezpiecznych. Nikt nie protestuje przeciw pracy „Borowików”. Doskonale rozumiemy sytuację. Przecież za niewiele minut ma tu przyjechać Prezydent Najjaśniejszej Rzeczypospolitej Lech Kaczyński wraz z  prawie stu osobami zaliczanymi do elity politycznej Polski.
Mamy jeszcze trochę czasu i wraz z moim bratem Wojtkiem, udajemy się pod tablice członków naszej Rodziny. Zapalamy znicze, chwila zadumy, modlitwa.
Leonard Korowajczyk nasz Ojciec, przed rokiem awansowany do stopnia kapitana. Publicysta, Inspektor Ligi Obrony Powietrznej Państwa, Referent Prasowy Premiera „Sławoja” – Składkowskiego. Wydał dwie pozycje książkowe popularno – naukowe. Mobilizacja w końcu sierpnia 1939 i przydział do 3  Dywizjonu Artylerii Przeciwlotniczej na Porubanku w  Wilnie. Wilno – Brześć – Kostopol gdzie prawdopodobnie eszelon został ogarnięty przez bolszewików – Szepietówka – Kozielsk …  

Prof. Stanisław Swianiewicz, w  swojej książce  „W cieniu Katynia”, wspomina Leonarda Korowajczyka, znali się jeszcze z  Wilna gdzie przez lata współpracowali. Profesor pisze, że do Gniazdowa jechali w jednym wagonie; transport wyruszył z Kozielska 29 kwietnia1940.
Stanisław Swianiewicz uratował się, pocisk z „Waltera” roztrzaskał potylicę Leonarda Korowajczyka 30 kwietnia 1940 w godzinach rannych.
Por. Mieczysław Kuczyński inżynier dróg i mostów, budowniczy umocnień w rejonie Sarn. Brat naszej Mamy Haliny, syn Jadwigi z Tyszków Kuczyńskiej i Jana Kuczyńskiego.
Por. Tadeusz Tyszka, obrońca Grodna przed nawałą bolszewicką we wrześniu 1939. Brat Jadwigi Kuczyńskiej, naszej Babci. Por. Władysław Solanko, zięć Tadeusza Tyszki.
Por. Witold Eysmontt, dalszy członek naszej Rodziny. Nasza Prababcia Józefa Tyszka , nosiła rodowe nazwisko Eysmontt.

Godzina rozpoczęcia Uroczystości przedłuża się. Prezydent RP jeszcze nie dojechał. Nie budzi to naszego niepokoju. Pewnie lada chwila Lech Kaczyński pojawi się wśród nas. Nagle, stojący obok nas, poseł Adamczyk dławiącym się głosem mówi- otrzymałem sms z biura sejmowego, że samolot z Prezydentem rozbił się na lotnisku w Smoleńsku. Szok!  

Jest godzina 11 miejscowego czasu, dnia 10 kwietnia 2010. Rozłoszczona Ela doskakuje do posła i zarzuca mu szerzenie nieprawdziwych informacji. Niestety dramat wydarzył się, potwierdzają inni właściciele telefonów komórkowych. Szloch pań, dławiące się głosy mężczyzn, spływające po policzkach łzy. Raptem robi się potwornie zimno. Wstrząsają mną dreszcze. Czy zimno przeniknęło do szpiku kości, czy to stres, czy może ta porażająca wiadomość?

To nie jest reakcja na chłód, to potęgująca się reakcja na dramat narodowy, nasila się z dnia na dzień, z  godziny na godzinę. Zapłakany, załamujący się głos dziewczyny – Ja muszę tam być! W samolocie leciał mój ojciec Andrzej Skąpski Prezes Federacji Rodzin Katyńskich. Ktoś oferuje pomoc. Pojechali, ale czy dotarli do miejsca katastrofy, tego nie wiem. Pewnie było to niemożliwe, a miejsce dramatu otoczył kordon służ specjalnych.

Inne pytania – kto zginął? – Prezydent i najważniejsze osoby w Państwie. Ale kto?  Krzyżujące się pytania: co teraz będzie z Polską? Na żadne z tych pytań nie ma odpowiedzi. Pierwsza myśl, może nic nie ma wspólnego z rzeczywistością. Rok 1943. Samolot z gen. Władysławem Sikorskim i jego współpracownikami, runął do Morza w Gibraltarze. Nie, nie wierzę, aby był to wypadek.

Bezradnie kręcimy się, nie wiemy co robić. Oczekujemy, że ktoś podejmie jakąś decyzję. Podjęli ją księża. Rozpoczęły się długie modły za Tych zamordowanych w 1940 i  Tych, którzy zginęli kilkadziesiąt minut temu.
Msza święta w intencji Ofiar kwietnia 1940 i  kwietnia 2010. Ministrantem jest prawnuczek zamordowanego w Katyniu oficera. Po Mszy krótki komunikat. - Prosimy natychmiast udać się do autokarów, szybko zjeść obiad i jedziemy do Polski.

Przy posiłku dosiadła się do mnie Pani Konsul z Moskwy, niezwykle ciepła i serdeczna osoba. Stawiam tezę, że zna listę osób, które miały lecić tym tragicznym samolotem. Nie może ujawnić żadnego nazwiska, do chwili kiedy nie będzie identyfikacji zwłok. Kiwnięciem głowy tylko potwierdza moją myśl. Na pamiątkę tego spotkania ofiarowuję Pani Konsul moją książkę „Rodzinne losy jak Wilii meandry i wiry czyli okruchy obwarzanka”.

Poganiani, w nerwowym pośpiechu, wsiadamy do naszego pociągu specjalnego. Niezbyt gościnni są ci nasi gospodarze.  Ruszamy ze Smoleńska 14.40, zamiast planowanego wyjazdu o godzinie 19.00. Pociąg gna jak oszalały. Wyjeżdżając nie wiedzieliśmy kto zginął, ale nawet nie znana nam była liczba ofiar.

W pociągu długie, niekończące się rozmowy. Tematy osobistych wspomnień przeplatają się z komentarzami do tragicznego roztrzaskania się samolotu rządowego. Powtarzające się bez końca pytania: co będzie z  Polską? Nici przyjaźni zawiązują się. Otwieramy się wszyscy , stajemy się coraz sobie bliżsi.  Prawdziwa, scementowana Rodzina Katyńska. Po piętnastu godzinach jazdy, z Warszawy do Smoleńska jechaliśmy dwadzieścia godzin, wysiadamy w naszej stolicy na Dworcu Warszawa Zachodnia. Krótki przejazd do Łodzi i jesteśmy w swoich domach.

Dopiero tutaj docierają do mnie dokładniejsze informacje o rozmiarach tragedii i pierwsze nazwiska , tych którzy zginęli w roztrzaskanym samolocie. Nasuwa mi się myśl o  tragicznej dla Polski Ziemi Smoleńskiej.

Rok 1940 wymordowanie przez Sowietów tu w Katyniu przeszło cztery tysięcy polskich oficerów. Mordy w Charkowie, Miednoje i w wielu innych miejscach Związku Sowieckiego 22 tysięcy najlepszych synów Ojczyzny. Elity intelektualnej międzywojennej Polski.

Rok 1943 wysłanie przez „batiuszkę” Stalina na zatracenie Dywizji Kościuszkowskiej. Nie zdążyli do Andersa, znaleźli swój kres pod Lenino, też Ziemia Smoleńska. Straty Dywizji to 40% stanu osobowego.

Rok 2010 Roztrzaskanie się samolotu z dwoma Prezydentami RP. Obecnym Lechem Kaczyńskim i ostatnim Prezydencie RP na Uchodźctwie Ryszardzie Kaczorowskim, z dziesięcioma generałami WP oraz z wieloma wspaniałymi ludźmi dla których najwyższym dobrem był Bóg, Honor i Ojczyzna.

W dostarczonych nam materiałach znajdujemy pamiątkową dwuzłotówkę, jako dar Prezesa NBP Sławomira Skrzypka i rzecz najważniejszą wystąpienie Prezydenta Rzeczypospolitej Polski Lecha Kaczyńskiego, które miało być wygłoszone nad Grobami w Katyniu. Tekst nie został wygłoszony i nigdy nie usłyszymy głosu Prezydenta Lecha Kaczyńskiego. Pozostanie List do członków Rodzin Katyńskich, który należy traktować jako rodzaj testamentu politycznego.

Wiadomym jest , że dla śp. Prezydenta Najjaśniejszej Rzeczypospolitej sprawy Polski, Ojczyzny Jej Honoru i interesu narodowego, były najwyższym nakazem.
...A tak niewiele brakowało, bym samolotem Tu 101 M, a nie po szynach mogłem  dostać się do Smoleńska  10 kwietnia 2010 ...

Władysław Trzaska - Korowajczyk

Ps. W kilka miesięcy później ukazała się Księga Cmentarna. Treść nie dotyczyła 10 kwietnia 2010, ale zestaw zdjęć dotyczył tamtej tragicznej daty. Przypadkowo, wraz z moim bratem Wojciechem, znaleźliśmy się na dwóch fotografiach, na jednej razem z z obecnym ministrem MON Antonim Macierewiczem. Minister jechał do Katynia tym samym pociągiem co my i razem wracaliśmy.
W. T - K

Copyright © 2017. All Rights Reserved.