Publikacje członków OŁ KSD

Jan Gać - BOŻE NARODZENIE

W kontekście historycznym – a nie teologicznym, w czym dominuje Jan – tylko dwaj ewangeliści podejmują temat narodzin Jezusa Chrystusa: Mateusz i Łukasz. Ten drugi przyjście na świat Zbawiciela powiązał ze zdarzeniem administracyjno-politycznym, mianowicie z wydaniem przez cesarza Oktawiana Augusta rozporządzenia o spisie ludności w Imperium Rzymskim. Abstrahując od faktu, że popełnił w tym zakresie kilka nieścisłości chronologicznych, jak ten o wielkorządcy Syrii, Kwiryniuszu, którego przecież należy odnieść do innej epoki, to jednak autor niejako sugeruje, że miejsce narodzin Jezusa nie wynikało ze świadomego wyboru Józefa, lecz jakoby miało być następstwem przypadku. Takie możemy odnieść pierwsze wrażenie z powierzchownego czytania Łukaszowego tekstu. Tymczasem należy głębiej wniknąć w myśl Ewangelisty, jak i warto uświadomić sobie zasady funkcjonowania państwa rzymskiego. Te zaś opierały się na prawie rzymskim, które było zdrowo rozsądkowe, konkretne i wykonalne. Jeśli dekret cesarski mówił o spisie ludności, jego obywatele lub inni mieszkańcy pozbawieni tego przywileju mogli wpisać się do rejestrów państwowych bądź to w miejscu aktualnego zamieszkania, bądź w miejscu urodzenia, bądź też tam, skąd wywodził się ród danego człowieka. Józef, małżonek Maryi, mógł zatem sprostać wymogowi państwa rzymskiego w Nazarecie. Wybrał jednak Betlejem. Dlaczego?

Oto co na ten temat chce nam powiedzieć Mateusz. Gdy Jezus narodził się w Betlejem w Judei za panowania króla Heroda, oto Mędrcy ze Wschodu przybyli do Jerozolimy i pytali: Gdzie jest nowo narodzony król żydowski (Mt 2,1-2). Na wieść o narodzinach potencjalnego uzurpatora do judzkiego tronu Herod Wielki popadł w niemałe zakłopotanie, przecież miał wielu synów jako następców: przeraził się, a z nim cała Jerozolima (Mt 2,3). Miejsce narodzin Mesjasza nie mogło być znane temu Idumejczykowi, czyli obcemu na tronie w Judei, pół-Żydowi. Natomiast świadomość ta w narodzie żydowskim była powszechna. Wiedzieli o Betlejem przede wszystkim żydowscy uczeni i kapłani, powołując się na autorytet proroka Micheasza (por. Mi 5,1). Musiał zatem tę wiedzę posiąść i sam Józef, małżonek Maryi. Co więcej, jako wybrany przez Boga na opiekuna Jezusa, tak Jak Maryja na Jego matkę, był prowadzony niejako za rękę. Przecież to jemu, Józefowi, oznajmił we śnie anioł: Józefie, synu Dawida, nie bój się wziąć do siebie Maryi, twej małżonki; albowiem z Ducha Świętego jest to, co się w niej poczęło (Mt 1,20). Nie Maryi, ale znów Józefowi objawił się anioł i pouczył, co ma dalej czynić: Wstań, weź Dziecię i Jego matkę i uchodź do Egiptu (Mt 2,13), czy nieco później: Wstań, weź Dziecię i Jego matkę i idź do ziemi Izraela (Mt 2,20), a gdy ten wahał się co do miejsca osiedlenia po powrocie znad Nilu, znów we śnie otrzymał nakaz, by udał się do Galilei. Co z tego wynika? Otóż to, że cokolwiek Józef robił w odniesieniu do mającego się narodzić Jezusa, robił to w zgodzie z pouczeniami, jakie otrzymywał z Wysoka. Tak zatem Józef świadomie i z całą odpowiedzialnością wybrał się z ciężarną Maryją z Nazaretu do Betlejem, bo tam, a nie gdzie indziej, miał się narodzić Syn Boży. Jeśli Łukasz  łączy ten fakt ze spisem ludności, może chciał podać nam pewną wskazówkę chronologiczną co do daty przyjścia na świat Jezusa Chrystusa, wskazówkę niestety mylną? A może był jakiś inny jeszcze spis o znaczeniu lokalnym, o którym źródła pozabiblijne milczą? W tym rozważaniu nie jest to aż tak istotne. Najważniejsza jest okoliczność, byśmy uświadomili sobie, że to nie przypadek - cesarski dokument – lecz świadoma decyzja prowadzonego przez Opatrzność Józefa kazała mu udać się do Betlejem, by tam, w prastarym mieście króla Dawida, mógł narodzić się Jezus. Bo i takie imię wybrał temu Dziecku sam Bóg: (Maryja) porodzi syna, któremu nadasz imię Jezus. On bowiem zbawi swój lud o jego grzechów (Mt 1,21). Sam bowiem Józef pochodził od założyciela żydowskiego państwa. Tę jego linię genealogiczną nie bez przyczyny Łukasz podkreśla bardzo mocno: ponieważ pochodził z domu i rodu Dawida (Łk 2,5). W przyszłości ślepiec spod Jerycha będzie krzyczał do przechodzącego obok Nauczyciela z Nazaretu: Jezusie, Synu Dawida, ulituj się nade mną (Łk 18,39).

Ale idźmy dalej. Przecież autor trzeciej Ewangelii wcale nie mówi, że Jezus narodził się zaraz tuż po wejściu do miasta zdrożonych podróżą małżonków. Przeciwnie: Kiedy tam przebywali, nadszedł dla Maryi czas rozwiązania (Łk 2,6)) A zatem oboje małżonkowie od pewnego czasu osiedleni już byli w Betlejem, gdy nadszedł czas rozwiązania. Przecież Józef  byłby mężczyzną nierozsądnym, gdyby podjął uciążliwą, długą i niebezpieczną podróż z Galilei do Judei w ostatnich dniach ciężarnej kobiety. Nie! Świadomie przybył wcześniej do miasta Dawidowego, do miasta swych praprzodków, przygotowany na poród. Gdybyśmy zdawali sobie sprawę, jak wyglądały w ówczesnym świecie owe tak zwane gospody dla podróżnych, nie zdziwiłaby nas decyzja Józefa, że roztropnie wybrał na miejsce porodu Zbawiciela ustronną grotę, jakich pełno nawet dziś w Betlejem i w okolicy. Przecież Łukasz wcale nie chce powiedzieć, że publiczne noclegownie były aż tak zatłoczone. Raczej sugeruje, że te podmiejskie zajazdy w rodzaju karawansarajów, gdzie podróżni spali pokotem na ziemi obok swoich wielbłądów, koni, kóz i owiec, nie nadawały się na miejsce porodu. I podkreśla to z naciskiem, że to dla nich nie było miejsca w gospodzie, (por. Łk 2,7) dla młodych małżonków, którzy chcieli, by to Dziecko przyszło na świat w atmosferze intymności i świętości.

Pierwszymi, którym ta radosna wieść została oznajmiona – znów przez anioła – byli ludzie prości, a nawet pogardzani przez ówczesną elitę, czyli okoliczni pasterze. Nie słyszymy nic, by do betlejemskiej groty miał przybyć ktoś z ówczesnego establishmentu Jerozolimy. Może też nikomu z arcykapłanów i uczonych w Prawie nawet anioł z nieba nie byłby w stanie poruszyć ich zbyt przyziemnych umysłów? Owszem, w Nowo Narodzonym rozpoznał Mesjasza niejaki Symeon, kiedy Rodzice wnosili Dziecko do świątyni jerozolimskiej, by Je ofiarować Bogu.

BETLEJEM DZIŚ


Betlejem i Jerozolima, miasta prawie połączone ze sobą współczesną zabudową,  zostały na stałe od siebie rozdzielone na skutek betonowego pierścienia murów, jakimi otoczono to pierwsze. Betlejem ściśnięte jest jak obóz warowny podczas oblężenia, skąd jego arabskim mieszkańcom nie jest łatwo wyjść na terytorium Izraela. W ramach wydzielania kolejnych enklaw Autonomii Palestyńskiej Betlejem zostało zepchnięte do roli getta. W najgorszym położeniu znajduje się arabska ludność chrześcijańska. Brak perspektyw na przyszłość, niemożliwość otrzymania wyższej edukacji, trudności w znalezieniu zatrudnienia, wszystko to powoduje, że miasto narodzin Jezusa stopniowo, lecz systematycznie pozbywa się chrześcijan. Emigrują masowo, by chrześcijańskie świątynie, kościoły i instytucje pozostawić wyłącznie w rękach duchowieństwa spoza Ziemi Świętej.