Publikacje członków OŁ KSD
Krzysztof Nagrodzki – Z listów do przyjaciół. I znajomych. Od informacji do akcji
Te miliony impulsów „bomby informacyjnej” nie są do racjonalnego „skonsumowania” przez przeciętnego odbiorcę chociażby ze względów czasowych, ale przede wszystkim intelektualnych. Rejestracji w świadomości podlegają informacje najbardziej ekspansywne, inne spychane są w podświadomość, aby czynić dobro bądź zło ( to zależy od jakości owego „materiału”), kiedy nadejdzie podnieta uwalniająca ów ukryty ładunek.
Ale to odrębny temat.
Tu i teraz zajmujemy się świadomością.
Zatem świadomość zmuszona do śpiesznej, bieżącej selekcji przekazu, transmitowanego przez różne źródła, wymaga do oceny ich jakości coraz większego zasobu wiedzy - w tym sensownych wzorców porównawczych – oraz umiejętności analizy i syntezy. Czyli tego wszystkiego co składa się na pracę intelektualną.
W pewnym momencie mogą pojawić się kłopoty z selekcją i obiektywizacją docierających sygnałów. Wówczas pracę intelektu może zastępować impuls emocjonalny. Wybory, decyzje, zaczynają być napędzane w jakimś stopniu – nie trudno zauważyć, iż w coraz większym – właśnie przez owe odruchy.
Kiedy mówi się „odruchy”, dodaje często (jako alibi): „Serca”.
„Odruchy serca” ! Ładnie brzmi, prawda? Tyle tylko, że owe „odruchy” nie mogą zastępować racjonalnych decyzji, wynikających z pracy „przyrządu”, którym tak wyjątkowo obdarzył Stwórca człowieka, dla świadomego, sensownego, wolnego, życia – z pracy rozumu. I uruchamianej – tak być powinno - przezeń woli.
Doprowadzenie do przewagi emocji nad słabnącym intelektem, skarlanie woli, zawsze służyło podporządkowywaniu. Dawało mu swoiste alibi. Teraz, kiedy natłok informacji tudzież możliwości (wariantów) ich przekazu zogromniały, walka o reakcje odbiorcy stała się priorytetem.
- W tym wypadku starań o przywiązanie odbiorcy do konkretnego emitenta informacji, zniechęcenia do autentycznie konkurencyjnego nadawcy, a w końcowym efekcie uformowanie bezwolnego realizatora sygnałów „zakupu” wybranego produktu ideologicznego.
W tym też kontekście należy rozpatrywać – pisałem o tym nie raz – np. wieloletnią walkę z o. Tadeuszem Rydzykiem - charyzmatycznym redemptorystą, twórcą skutecznych przedsięwzięć radiowych, telewizyjnych, prasowych, kulturowych, edukacyjnych na coraz większą skalę.
Rozmiar sukcesu o.o. Redemptorystów powodował, iż walka przybierała coraz groźniejsze formy. Szkalowanie, fałszywe oskarżania, kryminalne judzenia do „załatwienia problemu Rydzyka”, animatora – jak się twierdziło wg ubeckich wzorców – „seansów nienawiści” i – według faryzejskich oskarżeń – rozbijacza naszego Kościoła. To była codzienność.
Na szczęście zło nie zatryumfowało. Tu i teraz.
Myślę, że o stanie umysłu i ducha „arystokracji” można byłoby powiedzieć podobnie. Zatem pozostaje to, co ongiś nazywano wspólną „pracą organiczna”, a co np. o. Rydzyk w Radiu Maryja kondensował w powszechnym wezwaniu do walki o prawdę, o dobro wspólne w drodze do Prawdy: „Informacja-Edukacja-Organizacja-Akcja”.
„Informacja-Edukacja-Organizacja-Akcja” - to skrót metody solidaryzmu społecznego i szans dla każdego. Szans. Prawda, że demokracja deformuje, a nawet eliminuje kształtowane przez pokolenia elity, hierarchie drabiny społecznej. Dlatego, aby przetrwać w zdrowiu, społeczeństwo musi być uodporniana sensem innej hierarchii – hierarchii wartości wszczepianych jak najpowszechniej w organizm - w każdego członka narodu, społeczeństwa. Stąd biorą się mocne i powtarzane ostrzeżenia, iż demokracje bez wartości zmieniają się w jawne bądź ukryte totalitaryzmy. Inna droga musi zaprowadzić na manowce poplatońskich, skarykaturyzowanych idei niewolniczego w istocie, nieludzkiego trójpodziału.
Ta walka musi mieć jak najczytelniejsze reguły. Przede wszystkim oparte na dobrych regułach, wywiedzionych z fundamentalnego Prawa Naturalnego i społecznej nauki Kościoła. Instytucji zbudowanej na autentycznym przekazie danym przez Chrystusa i zapisanym przez Jego Uczniów.
A egzekwowanie owych norm winno być roztropne. I nieustające. Tym bardziej, że kolejne warianty destabilizacji cywilizacji łacińskiej, testowane są na naszych intelektach, na naszych oczach. I naszych ciałach. Również przez rozrywanie detonacjami bomb. Ładunkami różnej produkcji i chwilowego przeznaczenia...
I tym długim wywodem, licząc na życzliwe skoncentrowanie, spróbowałem odpowiedzieć na Twoje pytanie, jak rozumiem „walkę polityczną”. Polityczną - czyli w roztropnym działaniu pro publico bono.
„Jedno jest tylko potrzebne aby zło zatryumfowało – są to dobrzy ludzie, którzy nic nie robią”
(Edmund Burke).