Rzucanie czekoladek przez płot dzieciom w Michałowie opisywane będzie w przyszłości w podręcznikach dziennikarstwa jako przykład niewiarygodnego sprostytuowania się tego zawodu w XXI w.
Dla potrzeb politycznych dzieci imigrantów potraktowano jak małpki w zoo, którym rzucamy banana po to, by podbiegły bliżej kraty.
Po co? Po to, by pokazać jako wyjątkowych bydlaków funkcjonariuszy polskiej Straży Granicznej, pilnujących dzieci („watahy psów”, „śmieci” – mówił o strażnikach Frasyniuk).
Fotoreporterzy potrzebowali zdjęć biednych dzieci przebiegających blisko nóg strażnika, a najlepiej przez niego chwytanych.
Kamerzyści chcieli filmików dowodzących, że dzieci są głodzone przez polskich funkcjonariuszy, skoro rzucają się na jedzenie (jakby polskie dzieci nie ucieszyły się z czekoladek, choćby dlatego, że rodzice wydzielają im je dla ich dobra).
„Nie wiadomo, czy żyją…” – od tych słów Grzegorza Kajdanowicza zaczęło się jedno z wydań TVN pokazujących podobne zdjęcia dzieci.
Wynajmowanym przez wrogów Polski kanaliom pracującym w mediach naprawdę wydaje się, że są nadludźmi.
I nie ma takiego kłamstwa, którego nie byliby w stanie wbić ludziom, którymi skądinąd gardzą, do głów.
Piotr Lisiewicz
za:niezalezna.pl