Polecane

Andrzej Nowak-Między Monachium, Jałtą i Twerem

Ludziom Memoriału zawdzięczamy nadzieję na to, że prawda nie da się ostatecznie zniszczyć.
Patrzymy na Wschód z niepokojem. Będzie wojna czy nowa Jałta?

W Jałcie już od ośmiu lat są żołnierze tej armii, która i nas wyzwalała. Miejsce jest gotowe na nową konferencję. Ale może lepsze byłoby Monachium? Tam już w lutym odbędzie się kolejne, coroczne spotkanie poświęcone bezpieczeństwu: Münchner Sicherheitskonferenz. 15 lat temu prezydent Putin ogłosił w Monachium właśnie początek nowej zimnej wojny z Zachodem, o ile ten będzie przeszkadzał w odbudowie strefy wpływów Rosji – dziedziczki ZSRR.

Cóż, jeśli ktoś jest winny złych skojarzeń z Monachium i tego, co potem (to jest w 1939 roku) się zdarzyło – to oczywiście tylko Polska, faszystowska, antysemicka, niegotowa do bratniej, pokój ratującej współpracy z Moskwą. Taką wymowę historii nadał prezydent Putin, m.in. w swoim głośnym artykule „The Real Lessons of the 75th Anniversary of World War II” (lipiec 2020) dla „The National Interest”, skierowanym do amerykańskich elit, do odbiorców w Departamencie Stanu. Przeszkadzają takiej wymowie i psują wielkie dzieło odbudowy imperium ci, którzy upierają się, że jednak może było inaczej – to obrońcy staroświeckiej prawdy. W Rosji tworzą taką zorganizowaną grupę członkowie Memoriału. I dlatego właśnie, na progu ważnych rozstrzygnięć, 28 grudnia 2021 roku to stowarzyszenie zostało zdelegalizowane jako „obca agentura“. Ludziom Memoriału zawdzięczamy bardzo wiele: przede wszystkim nadzieję na to, że prawda nie da się ostatecznie zniszczyć. Skupili się w nim najodważniejsi Rosjanie, którzy chcieli dotrzeć do prawdy o zbrodniach popełnionych w imię budowy nowego wspaniałego świata i wielkiego imperium. Pragnęli oni upamiętnić wszystkie ofiary – niezależnie od narodowości. Nikt tyle co oni nie zrobił dla odkrycia prawdy o zbrodni katyńskiej i o ponad stu tysiącach ofiar tzw. operacji polskiej NKWD z lat 1937–1938.

Miałem okazję poznać ich działalność już w roku 1989. Byłem wtedy pierwszy raz w Związku Sowieckim – w Kalininie/Twerze, na konferencji poświęconej polskim powstaniom w XIX wieku. Miałem listy polecające do mieszkającego w Twerze prof. Freidenberga. Zaprowadził mnie pod budynek dawnego więzienia NKWD w Kalininie i pokazał: tu zabijali Polaków w 1940 r. Piwnice kalinińskiego więzienia były miejscem egzekucji ponad 6 tysięcy polskich jeńców (głównie z policji i KOP), przetrzymywanych w obozie w Ostaszkowie. W 1989 roku jeszcze nikt o tym nie mówił i chyba nikt jeszcze w Polsce nie wiedział. Maren Freidenberg już wtedy, a właściwie od roku 1987, to jest od założenia stowarzyszenia „Memoriał” (był jego wiceprzewodniczącym), szukał prawdy o zbrodniach sowieckiego systemu i sposobu jej wydobycia na światło dzienne. Akurat w momencie, kiedy odbywała się konferencja w Kalininie, mijała 50. rocznica paktu Ribbentrop–Mołotow. Upamiętnił ją „żywy łańcuch” setek tysięcy ludzi w trzech zniewolonych w jego konsekwencji i szukających znów drogi do wolności republikach nadbałtyckich: od Wilna przez Rygę do Tallina. W Polsce, przeżywającej już czas negocjowanej zmiany władzy, odbywały się pierwsze publiczne wystawy poświęcone Katyniowi. I wtedy właśnie prof. Freidenberg razem z czworgiem współpracowników z kalinińskiego oddziału Memoriału wytropił ślad prowadzący do grobów Polaków w Miednoje, dokąd przewożono zastrzelonych w piwnicy więzienia w Kalininie. Z wyjątkową zuchwałością udało się tej grupie dokonać próbnych wykopów na terenie rekreacyjnego ośrodka KGB i potwierdzić prawdę o tej części operacji katyńskiej. Inna Rosja, choć liczebnie niewielka, okazała się w tej przełomowej chwili bezcennym sojusznikiem. Potem dopiero miałem zaszczyt poznać innych reprezentantów tej wspaniałej grupy – najbardziej zasłużoną w dziele naukowej dokumentacji zbrodni katyńskiej Natalię Liebiediewą, po niej Nikitę Pietrowa, Aleksandra Gurianowa…

Teraz Putinowi chodzi o to, żeby nie było żadnej „innej Rosji”. Tylko taka, która podyktuje przy pomocy swej „wyzwolicielskiej” armii lub groźby jej użycia nowy porządek geopolityczny, a raczej odnowi dawny, międzyimperialny, ten z XIX wieku. Przypomnienie zbrodni popełnionych w imię wielkiego imperium w wieku XX ma być ostatecznie zakazane. Mamy teraz obowiązek pomóc ludziom Memoriału w ich pracy nad tym, by się ta operacja na pamięci nie udała.

Andrzej Nowak

za:www.gosc.pl