Polecane

Sojusz Sodomy z Gomorą

Wiem, wiem, to było ohydne patriarchalne kłamstwo, przecież po pierwsze Boga nie ma, po drugie nie mógłby on nie kochać „kochających inaczej”, krótko mówiąc, odrażająca opowieść o ukaraniu degeneratów jest wyrazem nienawistnych marzeń nietolerancyjnych ciemniaków, ale ja nie o powodzie zniszczenia dwóch miast rozpusty, lecz o innych aspektach tej historii. Bo

najciekawsze jest, że Bóg dał szansę ocalenia Sodomy pod warunkiem znalezienia tam 10 sprawiedliwych. Tylu się niestety nie uzbierało, a u naszych zachodnich sąsiadów na razie znalazł się… jeden. No – może dwóch.

Karla Heinza Rotha, bo o nim mowa, Czytelnicy mogli poznać ze środowego wywiadu w „Codziennej”, znakomicie przeprowadzonego przez Olgę Doleśniak-Harczuk, a drugi sprawiedliwy, Hartmut Rübner, jest wraz z nim współautorem wydanej w 2019 r. w Berlinie książki, w której dowodzą, że Polska ma jak najbardziej prawo domagania się od Niemiec zadośćuczynienia za straszliwe zbrodnie i systematyczną grabież. Trzeba docenić ich uczciwość i odwagę w kontekście powszechnych w Niemczech reakcji, wyrażających już niczym niezamaskowaną butę – jak śmią ci podludzie domagać się rachunku (także sumienia) od narodu panów. Przypomnijmy więc, że Sodoma została spalona ogniem niebieskim nie tylko za swe występki, lecz także za odmowę ich naprawienia!

Zbrodnicza mania wielkości

O Gomorze wiemy tyle, że podzielała wstrętną Bogu postawę sodomickich sąsiadów i tak samo została ukarana. Sprawiedliwych nikt tam nawet nie próbował szukać, bo już dawno zginęli w Gułagu lub zmuszeni zostali do emigracji. Tak, mówię o wielowiekowym sojuszniku Niemiec w ich najgorszych zapędach – o Rosji.

Obie te agresywne nacje cierpią na jedną chorobę – głębokie przekonanie, że stoją ponad wszystkimi innymi narodami, stąd ich obłędne wynalazki typu Herrenvolk, a u tych drugich „narod bogonosiec”. Co prawda to akurat niemiecki Wehrmacht palił polskie, białoruskie, ukraińskie i rosyjskie wsie i miasta, nosząc na pasach klamrę z napisem „Gott mit uns”, ale w czymże gorsza Armia Czerwona (skoro do dziś Rosjanie używają jej emblematów – czerwonej gwiazdy i sztandaru z sierpem i młotem, to można ją tak dalej nazywać), z rękami po łokcie czerwonymi od krwi, niosąca niegdyś innym nacjom swego „boga” Stalina, a dziś używająca zdegenerowanego doszczętnie państwowego prawosławia do błogosławienia najazdu, mordowania cywili i dzieci, systemowych gwałtów, wywózek i prześladowań?

I jedni, i drudzy powołują się na swoją „wysoką kulturę” i moralność pozwalającą im z wysoka poniewierać innymi. Wątpliwe co prawda, by np. taki Friedrich Schiller szczególnie się radował, że jego „Oda do radości” patronuje obecnie przekształcaniu Unii Europejskiej w niemiecką IV Rzeszę. Mało kto to pamięta, że usiłowano ją już wprowadzić w 1949 r. jako… hymn Niemiec, tych zachodnich, niby zdenazyfikowanych, ale jakoś się nie przyjęła i w 1952 r. RFN powróciła do sprawdzonego „Das Lied der Deutschen”, hymnu Republiki Weimarskiej i III Rzeszy Hitlera. Skromnie wykonuje się ją, pomijając kluczową pierwszą strofę, głoszącą bez żenady: „Niemcy, Niemcy ponad wszystko, ponad wszystko w świecie”.

Jacy święci, taki naród

Właśnie ukazało się polskie tłumaczenie ostatniego dramatu Schillera o Dymitrze Samozwańcu, nad którym pracę przerwała mu śmierć, i jasno wynika z tego dzieła, że jako Niemca bynajmniej nie radowało go wzmocnienie się Prus kosztem rozbiorów Polski (w owym 1804 r. Warszawa była prowincjonalnym miastem pruskim!), gdyż w jego przekonaniu było to państwo piękne i sprawiedliwe. Jak pisze w posłowiu prof. Andrzej Nowak:

„O staranności przygotowań Schillera do pracy nad nowym dramatem świadczą między innymi notatki, jakie sporządził przed przystąpieniem do niej. Warto przywołać kilka spośród 25 punktów owych notatek. Pierwszy brzmi tak: »Ogromna różnica między Polakami i Rosjanami jest do zobrazowania; jedni wolni, niezależni, drudzy służalczy, uniżeni«. Najliczniejsza grupa notatek odnosi się do funkcjonowania życia politycznego Rzeczpospolitej: »10. Zazdrość Polaków o ich republikańską wolność, w przeciwieństwie do rosyjskiego despotyzmu«”.

Z pewnością też nie uradowałby się tym, co się dzieje obecnie w jego kraju, wielki rosyjski pisarz Michaił Sałtykow-Szczedrin, wprawdzie XIX-wieczny, ale obdarzony darem proroczym, bo przewidział wszystko najgorsze, co nastąpiło w Rosji i dzięki niej:
„Jeśli dać Rosjanom możliwość wybrania swego przywódcy, wybierają najbardziej kłamliwego, okrutnego, podłego… Wraz z nim mordują, grabią, gwałcą, by później na niego zwalić winę. A po jakimś czasie Cerkiew ogłasza go świętym”.

Te słowa brzmią strasznie, ale bynajmniej nie przesadnie, gdy się widzi noszone w patriotycznym wzmożeniu na marszach pod literą Z ikony „nowych świętych” – Iwana Groźnego, Rasputina, Lenina i Stalina, a są już i Putina.

Partnerzy do podziału świata

Byli oczywiście i są w Rosji inni wybitni myśliciele, wychwalający te cechy Moskali, które ich bratały z Niemcami, np. niejaki Wissarion Bielinski, uznawany przez bolszewików za jednego ze swych ideowych prekursorów. Ten zaczadzony Heglem wróg carskiego reżimu kibicował pruskiemu „zbieraniu ziem niemieckich”, upatrując w żywiole niemieckim idealnego partnera do podziału świata:

„Niemcy – oto Jeruzalem nowożytnej ludzkości! Idea Niemiec zjednoczonych jest rozległa wspaniała i spoziera w głąb wieków. Co Niemcy mają do podziału z nami? Ich udział – cała ludzkość zachodnia. Przeznaczyły one dla siebie zachodni świat Europy, aby wszczepić weń własne swe pierwiastki, na miejsce rzymskich i romańskich, i stać się na przyszłość jego przywódcą, Rosji zaś pozostawiają Wschód. Dwom wielkim narodom sądzone jest przeto zmienić oblicze tego świata. To nie pomysły rozumu czy ambicji, sam świat tak się układa. Uznać należy, że przyjaźń Rosji z Niemcami jest nieobłudna, trwała i coraz bardziej wzmacniać się będzie, rozszerzając się i utrwalając stopniowo w świadomości ludowej obydwóch narodów… W każdym razie Rosja powinna chwytać chwilę. A czy trwać będzie pomyślna dla nas chwila europejska? Dopóki działają dzisiejsi wielcy przywódcy Niemiec, chwila ta jest dla nas najpewniej zabezpieczona”.

Raport prawdy

Przywrócenie światu dzięki raportowi o naszych straszliwych stratach prawdziwej wiedzy o okropieństwach II wojny światowej spowodowanych zgodnym do czasu współdziałaniem dwóch totalitaryzmów, niemieckiego i rosyjskiego, których główną ofiarą była wedle wszystkich krwawych statystyk właśnie Polska, wytrąci obydwu zbrodniarzom przez lata skutecznie stosowaną metodę obwiniania właśnie ofiar. Niech się teraz ktoś ośmieli bluźnić o „polskich obozach śmierci” i naszej współpracy z Hitlerem! Tych zaś, co czynią to na zlecenie wrogów, mając polski paszport w kieszeni, trzeba otoczyć powszechną pogardą, a notorycznych recydywistów pozbawiać prawa do tego cennego dokumentu.

Raport uderza także w naszych fałszywych przyjaciół z Zachodu, zawsze chętnych do załatwiania swoich interesów z Rosją i Niemcami naszym kosztem, co znakomicie obrazuje francuska karykatura z okazji paktu w Rapallo z 1922 r., gdzie centralną postacią jest… brytyjski premier polonofob Lloyd George, który ofiarowuje polskiego orła na pożarcie dwugłowej sowiecko-niemieckiej hydrze.

Dziś na szczęście brytyjscy przywódcy posłuchali swego wielkiego rodaka, G.K. Chestertona, demaskującego kłamstwa o istocie Polski zgodnie upowszechniane w świecie przez Niemcy i Rosję. Koniec kłamstw, towarzysze w zbrodni!

Byli i są także sprawiedliwi. Jak zawsze nieliczni, tym bardziej należy ich cenić. Ale Sodoma i tak została zniszczona.

Rachunek dla sprzedawczyków

Co pisać po wywiadzie zdrajcy publikowanym w „Wybiórczej” jako głos autorytetu? Samodemaskacje agentury niemieckiej i rosyjskiej w Polsce niewpływające znacząco na poparcie dla jawnie już antypolskich partii opozycyjnych skłaniają do ponurych refleksji na temat stanu świadomości dużej części Polaków.

Tych nominalnych, którzy zamiast uśmiechu dostają szczękościsku z powodu sukcesów naszych sportowców, zakończenia ważnych projektów infrastrukturalnych, jak przekop mierzei czy Baltic Pipe. Wszystko, co dobre dla Polski, pogrąża ich w depresji i pogłębia nienawiść do własnego (?) kraju. Tylko dlaczego ten kraj ma być ich? By świetnie im się żyło z wyprzedawania wspólnej wszak własności? Pora najwyższa na raport, który spowoduje reparacje od spadkobierców tej bandy, która przehandlowała Polskę Sowietom w 1944 r., a resztki chce opchnąć za pół darmo IV Rzeszy!


Jerzy „Bayraktar” Lubach

za:niezalezna.pl