Polecane

Przewodniczący Episkopatu na Adwent: Najważniejsze jest duchowe przygotowanie

- Życzę wszystkim dobrego przejścia przez Adwent i spotkania ze Zbawicielem w swoim sumieniu i w sercu – powiedział przewodniczący Konferencji Episkopatu Polski abp Stanisław Gądecki u progu Adwentu.

Zachęcając do owocnego przeżywania najbliższych dni, abp Gądecki przypomniał sens i wymiar Adwentu. - Jest to czas, który ma wiele znaczeń. Oznacza przyjście Zbawiciela w przeszłości, ale także Jego przychodzenie do każdego z nas, w teraźniejszości. Adwent zapowiada także ostateczne, eschatologiczne przyjście naszego Pana – mówił hierarcha.

Przez cztery kolejne niedziele, od 27 listopada do 18 grudnia, wierni będą przygotowywać się do Świąt Bożego Narodzenia, ale, jak podkreślił przewodniczący Episkopatu, najważniejsze jest, aby zatroszczyć się o kwestie sumienia.

- To co jest, co zawsze było i będzie ważne, to aby przyjście Pana zbiegło się z naszym dobrym przygotowaniem duchowym. Niech przygotowanie czystego sumienia odpowiada przyjściu Tego, który sam jest czysty i nieskalany – życzył abp Gądecki.

Przewodniczący Episkopatu zachęcał również do korzystania z modlitewnych, adwentowych propozycji. - Zachęcam do uczestnictwa w Roratach. Był czas, kiedy przekładano je na wieczór, teraz obserwuję, że powracamy do tego wczesnego wstawania. Roraty są szczególnie atrakcyjne dla dzieci. Ja również zapamiętałem je z przeszłości, jako rzecz urzekającą – zaznaczył przewodniczący KEP.

za:www.tysol.pl

***

Adwentowy namysł nad miłością

Gdy rozpoczyna się adwent, za każdym razem przychodzi mi na myśl początek rozważań Karla Rahnera: „I znów jest adwent w Twoim Kościele, Boże. Znów wracamy do modlitwy tęsknoty i wyglądania, pieśni nadziei i obietnicy”.

Również tęsknoty za ponownym przeżyciem prawdy o narodzeniu Tego, który zasiał miłość. Może więc warto przygotować się na kolejne Boże Narodzenie poprzez namysł nad tym jednym z najpiękniejszych, a zarazem najbardziej sponiewieranych słów – nad „miłością”. Miłość jest bowiem obecnie zagrożona przez antropologię animalizującą człowieka oraz indywidualizm. Jeśli człowiek jest tylko zwierzęciem, to miłość jest zredukowana do instynktu. Jeśli żyjemy tylko dla siebie, to jaki sens ma rodzina, która wymaga tyle zabiegów i wyrzeczeń, tyle zmartwień? Błędem jest sprowadzanie jej do sfery uczuć oraz odrywanie jej od rozumu, odpowiedzialności i wierności. Nie sprzyja jej również charakter współczesnej cywilizacji: mentalność konsumpcyjno-hedoniczna, zanikanie poczucia intymności i wstydu, zastępowanie świata realnego przez sferę wirtualną, pośpiech, kult nowości itp.

Jan Galarowicz

za:niezalezna.pl