Polecane

Tomasz Bieszczad-Por qué?

W wydawnictwie „esprit” ukazała się ważna książka, poruszająca i ciekawa. Ma tytuł „Garabandal”, podtytuł: „Przesłanie nadziei; zapomniane Objawienia Maryjne”. Dlaczego „zapomniane”? Ponieważ komuś bardzo zależało, żeby je zdyskredytować i zamilczeć. Komu zależało i dlaczego? O tym opowiada ta książka, której autorem jest ks. Jose Luis Saavedra.

Garabandal to wioska w diecezji Santader nad Zatoką Biskajską. W pierwszej poł. lat 60. XX w. cztery dziewczynki, w wieku 11 i 12 lat, doświadczały tam objawień Dziewicy Maryi, którym towarzyszyły też niezwykłe zjawiska: Widzące mogły przez wiele godzin, modląc się, maszerować bez zmęczenia ulicami wioski. Potrafiły lewitować i zbiegać tyłem (!) po kamienistym zboczu.                                                                                                                     Rozpoznawały osoby, miejsca i przedmioty konsekrowane (hierognoza). Jedna z nich, Conchita doznała materializacji Hostii (na wysuniętym języku)… Były inteligentne i pobożne. Według opinii lekarzy, nauczycielek i proboszcza „całkowicie normalne w sensie fizycznym i psychicznym”. Z mieszkańcami wioski (a potem z setkami pielgrzymów) często odmawiały Różaniec. Papież Paweł VI, po zapoznaniu się z raportami lekarzy i teologów, nazwał garabandalskie objawienia „drugim życiem Maryi na Ziemi”.
Mimo to wielu obserwatorów (w tym kilku hiszpańskich hierarchów) uparcie wyrażało swe wątpliwości i dezaprobatę. Sugerowano demoniczny rodowód „zjawień”. Dziewczynki nakłaniano, by się ich wyparły. W końcu postawiono dzieciom absurdalny zarzut, że oszukują, aby zarobić na spekulacji gruntami, kiedy zamożni pielgrzymi zaczęli w Garabandalu wykupywać działki, chcąc się tam osiedlić.

Skąd to nękanie i dlaczego? Por qué? Czy powodem mogły być dwa krótkie orędzia przekazane dziewczynkom? Dziewica Maryja wzywała w nich do pokuty, ofiarności, rozważania Męki Jezusa i adoracji Najświętszego Sakramentu. Zapowiedziała „wielką karę” (warunkowo – „jeśli się nie zmienimy”). Alarmowała: „Liczni kapłani, biskupi i kardynałowie idą drogą potępienia i pociągają za sobą wiele dusz”… W późniejszych lokucjach dodała, że są to już „ostatnie ostrzeżenia”. Czyżby więc nie tyle lewitacje, co drastyczne przestrogi Maryi wzbudziły sprzeciw hierarchów, którzy poczuli się „osobiście dotknięci”? A może „zazdrościli” dzieciom, że Maryja bawi się z nimi i żartuje, powierza ważne tajemnice przyszłości, zamiast ukazywać się dostojnikom?   
Biedna Matka Boża. Od wieków z nadzwyczajnym oddaniem czuwa nad światem i Kościołem; ostrzega, wzywa do opamiętania, prosi, błaga i napomina. Czy jednak świat, ludzie Kościoła, my wszyscy, czy przyjmujemy te prośby, czy traktujemy je poważnie? Czy nie jest tak, że świat woli o nich nie wiedzieć? Przemilcza je i zwalcza. A przecież Maryja nie żąda wiele. Przy dobrej woli Jej prośby są proste do spełnienia. Wymagają pochylenia się z należną uwagą i – przede wszystkim – zaufania. Bo jeśli nie Matce Boga, to komu można ufać? Mediom? Politycznym szalbierzom? Opinii publicznej, która bardziej niż orędziami z Nieba, przejmuje się pohukiwaniem ateistycznych potęg?

Lata 60. XX w. to czas, kiedy Kościół na Zachodzie (a za nim cały świat) zaczął popadać w realia, które dzisiaj – ogólnikowo i eufemistycznie – nazywamy „kryzysem”. Naturalnie – skromny felieton to nie miejsce na snucie wnikliwych analiz, diagnoz i prognoz. Ale nietrudno zauważyć, że mamy ostry kryzys cywilizacyjny, którego ofiarami stają się głównie dzieci, „nasza przyszłość”. Znajomy opowiadał mi historię wnuczki, która przed Mikołajkami modliła się o smartfona. Modlitwy, prośby, łzy i awantury nic nie dały, rodzice byli nieugięci. W końcu dziewczynka doszła do następującego wniosku: „Bóg mnie olewa”... Słyszałem o chłopcu, któremu rodzice schowali telefon, bo nie było sposobu, by choć na chwilę zajął się nauką i sprzątaniem. Kiedy wyszli z domu, chłopiec „za karę” rozwalił młotkiem wszystkie piloty. Mój radar podpowiada mi, że mogły to być ataki demoniczne.
Nieświadomi zagrożeń rodzice nie mają pomysłu, w jaki sposób kierować nieodgadnioną przyszłością dzieci. I tylko starzy moraliści liczą na interwencję z Nieba, wzywając po cichu Maryję.

Pierwodruk: „Niedziela” łódzka, 1 I 2023