Polecane

Unia łapówkarzy

Prof. Ryszard Legutko, wybitny filozof i eurodeputowany, przyznał ostatnio, że dla unijnych elit największym wrogiem jest polski rząd i urzędnicy nie cofną się przed niczym, aby doprowadzić do zmiany władzy w naszym kraju. Konflikt narasta także dlatego, że

polscy eurodeputowani głośno domagają się rzetelnego śledztwa, ujawnienia nazwisk wszystkich skorumpowanych polityków oraz wskazania realnych powiązań między ich działaniami w Parlamencie Europejskim a sponsorami z krajów arabskich bądź z Rosji, jeśli takowe by występowały. Tymczasem wszystko wskazuje na to, że wkrótce opinia publiczna pozna wiele niewygodnych faktów z życia unijnych biurokratów.

W aferze korupcyjnej, która dopiero się rozkręca, jest kilka ciekawych wątków. Naczelny to oczywiście Qatargate. Drugi, równie interesujący, to negocjacje prowadzone z Pfizerem przez Ursulę von der Leyen dotyczące zakupu szczepionek na COVID-19. Trzeci zaś dotyczy tworzenia dokumentów oraz prowadzenia zorganizowanych akcji przeciwko Polsce z poziomu Brukseli.

Qatargate

Zacznijmy od wątku katarskiego, bo od niego się wszystko zaczęło. Do więzienia trafiła Eva Kaili, wiceprzewodnicząca Parlamentu Europejskiego, oskarżona o przyjęcie znacznej sumy pieniędzy za prowadzone działania polityczne na rzecz Kataru i Maroka. Jak pisze portal Politico, Kaili wielokrotnie wypowiadała się pozytywnie o obu państwach i o postępach, które robią w kwestii demokracji i rządów prawa. Jedną z takich sytuacji była konferencja w luksusowym hotelu w Ad-Dausze, gdzie wraz z unijnym komisarzem Dimitrisem Avramopoulosem zachwycała się rządami Katarczyków.
Nieformalnym przywódcą lobbystów na rzecz swoich arabskich mocodawców był ówczesny poseł Pier Antonio Panzeri. Jako szef parlamentarnej podkomisji ds. praw człowieka był łącznikiem między rządem Kataru a europosłami. To on sformalizował kontakty i nadał im finansowy wymiar. Politico twierdzi, że istnieje nawet oficjalny dokument Parlamentu Europejskiego w tej sprawie!

Umowa miała być podpisana w 2018 r. formalnie między Komitetem Praw Człowieka (DROI) a przewodniczącym Narodowej Komisji Praw Człowieka Kataru Alim bin Samikhem Al Marri. Ten katarski polityk został potem ministrem pracy w swoim kraju. Panzeri, który także siedzi w areszcie, wynegocjował umowę z prokuratorami, przyznał się do przekupywania europosłów i współpracuje ze śledczymi. Na podstawie rzeczonej umowy z Katarem Parlament Europejski organizował kilka konferencji, podczas których lobbowano na rzecz interesów Katarczyków.

Pieniądze inkasował także europoseł Socjalistów i Demokratów Marc Tarabella, również aresztowany przez belgijską policję, któremu zarzucono przyjęcie co najmniej 140 tys. euro za wpływanie na prace UE korzystnie dla Kataru. W przypadku pozostałych chodzi o milionowe kwoty. W aferze wymieniane są także inne nazwiska: Alessandra Moretti, Cristian-Silviu Bușoi, Maria Arena.

Co chwila jednak wypływają nowe wątki. Włoska policja przejęła 170 tys. euro, konta bankowe i luksusowe samochody eurodeputowanej Stefanii Zambelli, rownież podejrzanej o korupcję. Okazuje się także, że z katarskich linii lotniczych korzystali za darmo urzędnicy decydujący o dostępie tej firmy do europejskiego rynku. Tak robił między innymi Henrik Hololei, dyrektor generalny departamentu komisji ds. transportu.

Afera szczepionkowa

Ze swoich negocjacji z firmą Pfizer i koncernem BioNTech będzie się musiała tłumaczyć szefowa KE Ursula von der Leyen. UE zamówiła gigantyczne ilości szczepionek na COVID-19, które trzeba teraz wyrzucić do kosza. Niemka miała negocjować niekorzystne kontrakty SMS em z dyrektorem generalnym Pfizera Albertem Bourlą. KE zakupiła 1,8 mld dawek szczepionki. Sam kontrakt był wart 30 mld euro. SMS-y von der Leyen jednak zniknęły. Wygląda na to, że Niemka negocjowała umowy jednoosobowo, nie konsultując się z unijnymi partnerami.

Brak przejrzystości tej transakcji, w którą zaangażowano gigantyczne środki publiczne, spowodował nawet, że Komisję Europejską podał do sądu „The New York Times”. Dziennik pozwał ten najwyższy urząd unijny do Europejskiego Trybunału Sprawiedliwości w związku z nieupublicznieniem treści SMS-ów Ursuli von der Leyen. Brak transparentności tej transakcji sugeruje, że umowa była albo zbyt korzystna dla firm farmaceutycznych, przez co można sądzić, że szefowa KE osiągnęła w ten sposób jakieś profity, lub była zwykłym marnotrawieniem finansów publicznych.

Dochodzenie w tej sprawie prowadziła już europejska rzecznik praw obywatelskich Emily O’Reilly, która zarzuca szefowej KE niewłaściwe administrowanie w przypadku prób Komisji Europejskiej odzyskania pierwotnych wiadomości tekstowych. Dochodzenie wykazało, że KE nic nie zrobiła w tej sprawie, a sama von der Leyen tłumaczyła się, że SMS-ów nie posiada, bo je po prostu skasowała. Pfizer z kolei zachowuje się również podejrzanie, albowiem prezes Albert Bourla już dwukrotnie odmawiał zeznań przed Parlamentem Europejskim. W październiku zeznawał jednak prezes ds. rozwoju rynków międzynarodowych Janine Small.

Śledztwo w tej sprawie wszczęła także Prokuratura Europejska, wszystko bowiem wskazuje na to, że szefowa KE dogadała się z prywatną firmą za plecami całej Unii Europejskiej, i trudno przypuszczać, że zrobiła to bezinteresownie. Swoje zarzuty ma także Europejski Trybunał Obrachunkowy, który mówi, że von der Leyen odeszła od unijnych ustaleń w sprawie negocjacji i samodzielnie wypracowywała niekorzystną umowę. Sprawę śledzi także specjalna Komisja Parlamentu Europejskiego ds. COVID-19. To bulwersujące przesłuchanie przewodniczącej KE przed Parlamentem Europejskim będzie utajnione. Wygląda więc na to, że wszystkie strony mają wiele do ukrycia.

Wszyscy wrogowie Polski

Na podstawie wymienionych afer można bez zbytniego ryzyka stwierdzić, że korupcja w instytucjach unijnych kwitnie, więc masa politycznych oraz gospodarczych lobbystów może kupić wielu europosłów i jeszcze więcej załatwić za ich pośrednictwem. Eurodeputowani z Polski zadają więc słuszne pytanie: kto stoi za działaniami przeciwko Polsce, które miały miejsce przez ostatnie lata? Nasz kraj był zawzięcie atakowany rozmaitymi rezolucjami, pozwami sądowymi, zarzutami czy niekorzystnymi decyzjami zapadającymi na najwyższych szczeblach unijnych, które podejmowały osoby wymieniane w ostatnich aferach korupcyjnych.

Politycy Prawa i Sprawiedliwości wskazują, że skoro socjaliści tak chętnie brali pieniądze od reżimów autorytarnych, takich jak rząd Kataru, i działali w Parlamencie Europejskim na korzyść tego państwa, to zachodzi uzasadnione podejrzenie, że działając przeciwko Polsce, mogli brać łapówki od krajów niechętnych Warszawie, na przykład od lobbystów związanych z Kremlem bądź z rosyjskim sektorem paliwowo-energetycznym.

Nie jest to bezzasadne, skala tych ataków była bowiem bezprecedensowa i działania na zmianę władzy w naszym kraju, podejmującej niekorzystne działania dla Rosjan, w związku uniezależnianiem się Europy od rosyjskiego gazu i ropy, były działaniami, w które Kreml chciałby zaangażować potężne środki. Nie jest też tajemnicą, że w Brukseli roi się od rosyjskich szpiegów i rozmaitych organizacji prowadzących działalność lobbingową.

Europoseł Dominik Tarczyński ujawnił, że sama Eva Kaili przyjęła kilkanaście milionów euro łapówek, natomiast w proceder korupcyjny może być zaangażowanych nawet 100 osób (europosłów i ich współpracowników). Właśnie Kaili była zaangażowana w komisję śledczą ds. Pegasusa. Z prokuraturą belgijską współpracuje już rodzima Agencja Bezpieczeństwa Wewnętrznego. Czy podejrzane procesy legislacyjne przeciwko Polsce miały ją osłabić przed zbliżającą się agresją Rosji na Ukrainę? Tego możemy dowiedzieć się już niebawem.

Tomasz Teluk
Autor jest założycielem i dyrektorem Instytutu Globalizacji