Polecane

Można było temu zapobiec

To już rok od rozpoczęcia tej niewyobrażalnej wojny. Niewyobrażalnej, bo przecież nie wyobrażaliśmy sobie, że takie straszne sceny powrócą do Europy po z górą 80 latach. Owszem, były nieregularne czy hybrydowe wojny, jak na Bałkanach, pierwsza inwazja rosyjska na Ukrainę, były nawet akty ludobójstwa, jak Srebrenica. Ale

mało kto wyobrażał sobie, że może dojść do inwazji, wojny aż na taką skalę, przypominającą czasy II wojny światowej. Z nalotami dywanowymi na miasta, licznymi zbrodniami wojennymi i aktami ludobójstwa, setkami tysięcy ofiar (w ciągu roku!) wśród żołnierzy i cywilów. Z takim zbydlęceniem okupantów, które na dodatek, wszystko na to wskazuje, nie jest pobocznym efektem wojny, ale czymś z góry zaplanowanym przez państwo agresora.

24 lutego 2022 r. to był pewnie najgorszy dzień życia przede wszystkim Ukraińców. Ale także dla tych wszystkich na świecie, którzy rozpoznawali fakty i sytuację i wiedzieli, że można było temu zapobiec. Szczęście w nieszczęściu, że potem zdarzyły się tez dobre, wręcz epokowe rzeczy związane z pomocą dla Ukrainy czy przebudzeniem Zachodu. O wojnie powiedziano już chyba wszystko, także na łamach „Codziennej”. Przy okazji rocznicy w mediach całego świata mnóstwo jest opinii i analiz na temat jej i świata, jaki się wyłania. Dlatego w tym tekście może warto poświęcić parę słów temu, co było wcześniej, zanim do tego doszło.

Od inwazji na Gruzję do Majdanu

Sądzę, że po wielu latach historycy będą bardzo krytycznie opisywali okres 2014–2022, a może nawet szerzej – okres od dojścia Putina do władzy w 1999 r. do 2022 r. Ba, przyczyn tego, co zaczęło się w 2022 r., można dopatrywać się nawet na początku lat 90., kiedy Zachód, mający jeszcze większą przewagę niż teraz, praktycznie nie reagował albo słabo reagował na rosyjskie hybrydowe agresje przeciwko Gruzji, Azerbejdżanowi, Mołdawii oraz wojnę w byłej Jugosławii i zbrodnie reżimu Slobodana Miloševicia i jego pomagierów.

Do 2008 r. można jeszcze było mieć jakieś nadzieje, że nie będzie tak źle. Ale agresja rosyjska na Gruzję (choć przerwana także dzięki stanowczej postawie prezydenta Lecha Kaczyńskiego) powinna już sprowadzić na Rosję co najmniej sankcje takie jak teraz, aż z Gruzji nie wycofa swoich wojsk. Zamiast tego Rosja dostała w prezencie reset. Ironią losu jest to, że od administracji USA, w której było wielu przedstawicieli obecnej administracji tak obecnie stanowczej wobec Rosji, z prezydentem (wówczas wiceprezydentem) USA Joe Bidenem na czele. Ten reset ze strony USA to był też prezent dla europejskich sojuszników, takich jak Niemcy i Francja, którzy chcieli rozwijać interesy i inne relacje z Rosją taką, jaka ona jest.

Jednak reset nie przyniósł Zachodowi dosłownie nic. A Rosja dalej się szykowała do kolejnych wojen i rozbudowała totalitaryzm u siebie, nieniepokojona przez nikogo. No i przyszedł rok 2013. Skorumpowany prorosyjski prezydent Ukrainy Wiktor Janukowycz odrzucił europejską perspektywę dla Ukrainy, co wywołało gniew społeczeństwa (bunt był także na tle tego, co się działo w samym kraju za rządów Janukowycza) i obrał ostateczny kurs na Rosję. Naród się zbuntował i wygnał Janukowycza, więc Rosja wprowadziła swój plan B – agresję hybrydową na Krym i Donbas. Przy okazji okazało się, że Janukowycz przez lata jako premier i prezydent demontował praktycznie armię ukraińską. Ukraina zaczęła się bronić dopiero w Donbasie, i to najpierw dzięki poświęceniu ochotników, a nie regularnego wojska, które jeszcze jakiś czas było w rozsypce.

Pierwsze sankcje: za mało i bez przekonania

Wtedy doszło do pierwszego przebudzenia administracji USA. Wprowadzono pierwsze sankcje wobec Rosji, ale przechodziły z trudem i prawdę mówiąc, w porównaniu z obecnymi wydają się niepoważne. USA (administracja Obamy, potem Trumpa) od tego czasu i tak były krajem, który najwięcej robił dla Ukrainy i bezpieczeństwa Zachodu, ale i tak to trudno porównać z obecną polityką wobec Rosji. Generalnie nie aż tak wiele się zmieniło. Putin dalej był przyjmowany na salonach, podobnie jak inni przedstawiciele reżimu kremlowskiego. Na salonach przyjmowani byli także przedstawiciele reżimu Łukaszenki. Co z tego, że rzadziej niż przed 2014 r.

Trwały oczywiście po cichu szkolenia wojska ukraińskiego przez USA i paru innych sojuszników (jak Wielka Brytania czy Kanada, być może wtedy Polska też była już w to zaangażowana), ale nie były podejmowane decyzje o przekazywaniu Ukrainie istotnych dostaw i rodzajów broni, które pomogłyby jej odstraszać Rosję. Pamiętam, ile było dyskusji, żeby parę lat temu przekazać Ukrainie partię javelinów. Dziś to standardowa broń armii ukraińskiej.

Uzbrojenie Ukrainy choćby w przybliżeniu w takim stopniu, jak jest uzbrojona przez Zachód i sojuszników Zachodu dziś, na pewno zapobiegłoby inwazji. Podobnie wcześniejsze izolowanie Rosji też by temu zapobiegło. Nawet Putin i jego ludzie zrozumieliby, że nie tędy droga. W najgorszym razie może agresję zwróciliby gdzie indziej, na przykład do Azji Środkowej, ale to też byłoby wątpliwe. Nie mówiąc już o tym, że przystąpienie Ukrainy (i Gruzji) do NATO ostatecznie i raz na zawsze zażegnałoby możliwość wojny, o czym mówił niedawno były premier Wielkiej Brytanii Boris Johnson.

Przyzwolenie na rozgrywanie Zachodu przez Rosję

Zachód (wszystkie praktycznie jego kraje) przez lata przymykał też oko na rozszerzanie wpływów rosyjskich na swoim terenie i rosyjskie wojny informacyjne. Oczywiście w USA od wyborów 2016 r. zaczęło się śledztwo w sprawie rosyjskich prób wpływania na politykę, ale i tak prorosyjskie propagandowe treści i środowiska przyjmujące punkt widzenia Kremla, „pożyteczni idioci” i „pudła rezonansowe” miały się dobrze do 2022 r.

Zresztą po 2022 też ich głos jest słyszalny. W wielu innych krajach było jeszcze gorzej. Do tego stopnia, że politycy z prawa, z lewa, liberalni świadomie grali na tych prokremlowskich sympatiach i treściach, a czasem nawet wchodzili w bliskie relacje z Moskwą albo promoskiewskimi środowiskami. Tak się działo (i wciąż mimo wielu zmian do pewnego stopnia się dzieje) w Niemczech, we Francji, Włoszech, w Hiszpanii. Nawet niektóre kraje Europy Środkowej nie były na to odporne, mniej lub bardziej prorosyjscy politycy odgrywali, a nawet odgrywają istotne role w Czechach, na Słowacji, Węgrzech czy nawet w Chorwacji.
Wszystkiemu temu oczywiście towarzyszyło energetyczne uzależnianie się od Rosji, zwłaszcza ze strony Niemiec, a twarzą tego jest Angela Merkel. O tym, jak było to krótkowzroczne, zaświadczyła sytuacja po 24 lutego 2022 r., kiedy to samo uzależnienie Niemiec dodatkowo wpłynęło na znaczny wzrost cen ropy i gazu na całym świecie.

Niestety, swoje smutne trzy grosze dołożyła Stolica Apostolska i niektóre środowiska katolickie czy też szerzej chrześcijańskie, w wielu krajach. „Dialogowali” z Cerkwią Putina, przyjmowali jej przedstawicieli, brali za dobrą monetę i rozpowszechniali antyzachodnią narrację Kremla i jego Cerkwi, wierzyli w propagandę Putina, że Rosja jest ostoją wartości itd.

Na podobnej zasadzie Kreml miał ofertę dla środowisk skrajnie lewicowych, również antyzachodnią, fałszywie pacyfistyczną. Putin z jednej strony krytykuje zachodnią „cancel culture”, z drugiej Moskwa zacierała ręce, patrząc, jak na Zachodzie radykalne środowiska podważają i niszczą wszystko, co stanowi o korzeniach tego Zachodu.

Symboliczne było to, że szykująca kolejną agresję, wysyłająca swoich agentów do Europy, by dokonywali zamachów, i wprowadzająca krok po kroku totalitaryzm u siebie Rosja była jak gdyby nigdy nic gospodarzem mundialu w 2018 r. Na kartach historii ten turniej będzie wymieniany obok igrzysk w Berlinie w 1936 r.

Tę wyliczankę można by długo kontynuować. W zasadzie można o tym napisać całą książkę, zapewne niejedną. Jeszcze wiele się też pewnie dowiemy o kulisach tej naiwności (?). Nigdy więcej!

Marcin Herman
Autor jest dziennikarzem TV Biełsat.

za:niezalezna.pl

***

Siewcy nienawiści

Internet obiegł film z egzekucji ukraińskiego jeńca przez Rosjan. Żołnierz patrzy dumnie na oprawców i wznosi okrzyk „Chwała Ukrainie!”. Chwilę potem pada seria z karabinu, zza kadru słyszymy również rosyjskie przekleństwa pod adresem zamordowanego. To nagranie i ten żołnierz stali się kolejnymi symbolami wojny, ukraińskiego męstwa, godności i miłości do ojczyzny oraz rosyjskiego upadku, barbarzyństwa i zła.O bohaterze i zbrodni mówi cały świat, również prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełenski. Dla naszej cywilizacji sytuacja jest jasna. Już od czasów starożytnej Grecji czci się w niej poległych bohaterów. W cywilizacji rus­kiego miru nie ma żadnego szacunku do człowieka. Jej reprezentanci nawet nie rozumieją, że wypuszczając takie filmy, jeszcze bardziej podnoszą morale obrońców Ukrainy.

Myślą, że skutecznie sieją strach i nienawiść. Chcą, by nienawiść rosła i dokonywano na Rosjanach także zbrodni wojennych, tak by mogli przedstawiać się jako ofiary. Chcą, by Ukraińcy zaślepieni nienawiścią zaczęli popełniać błędy i stracili przewagę moralną, by ostatecznie wszyscy upadli na samo dno, jak Rosja. Ale to kolejna kompletnie szalona kalkulacja. Alienacja Rosji postępuje.

Marcin Herman

za:niezalezna.pl/477736-siewcy-nienawisci

***

Bliskowschodni werbunek Putina

Media bliskowschodnie informują, że Rosja werbuje w Libanie Palestyńczyków z obozów dla uchodźców. Oferty wyjazdu na wojnę na Ukrainie pojawiły się w obozie Ain Al-Hilwe w południowym Libanie i mają być kierowane do sympatyków palestyńskiego Fatahu oraz Ludowego Frontu Wyzwolenia Palestyny, a więc dwóch prosowieckich ugrupowań z czasów zimnej wojny.Obiecywany żołd to 350 dol. miesięcznie, co w realiach obozowych oraz upadłej gospodarki libańskiej jest równowartością sześciomiesięcznej pensji. W rekrutacji Palestyńczyków ma brać udział też proirański Hezbollah, który od 2000 r. niepodzielnie kontroluje południe Libanu i Dolinę Bekaa. Palestyńscy uchodźcy byli wykorzystywani jako tania siła najemna w czasie wojny w Syrii. Mieszkający w Libanie od 1948–1949 r. palestyńscy uchodźcy (około 500 tys.) pochodzą z obszaru, na którym powstał Izrael. Kijów jeszcze nie potwierdził, czy jakiś bliskowschodni zaciąg Putina pojawił się na Ukrainie. Niemniej wiadomo, że Kreml nie ustaje w poszukiwaniu taniego mięsa armatniego, użytecznego także do tego, by rozognić sytuację na Bliskim Wschodzie i podtrzymywać antyzachodnie nastroje w regionie.

Paweł Rakowski

za:niezalezna.pl

***

Kat z Katynia patronem nowego rosyjskiego batalionu na Ukrainie

Federalna Służba Podatkowa Rosji zarejestrowała firmę o nazwie Batalion Ochotniczy im. P. A. Sudopłatowa. To kolejna prywatna firma wojskowa, która ma uczestniczyć w walkach na Ukrainie. Wprost odwołuje się do jednego z największych rosyjskich zbrodniarzy. Paweł Sudopłatow był jednym z autorów list polskich jeńców wojennych przeznaczonych do zamordowania w Katyniu.

Po zdziesiątkowaniu zawodowej rosyjskiej armii, Kreml musi stawiać na werbowanie najemników, dzięki czemu rośnie znaczenie prywatnych firm wojskowych w Rosji. Pod koniec stycznia na jednej z rosyjskich stron dedykowanej ogłoszeniom o pracy ochotników szukała jedna z takich nowopowstałych prywatnych armii. To utworzony w okupowanej części obwodu zaporoskiego Ochotniczy Batalion im. P. A. Sudopłatowa. W batalionie służą ochotnicy z Rosji, ale również spoza kraju, m.in. z Serbii.

Portal Onet zwraca uwagę na „niezwykle symboliczne znaczenie” wyboru patrona batalionu. Paweł Anatoliewicz Sudopłatow to urodzony w Melitopolu Ukrainiec, generał radzieckiego KGB. Po inwazji ZSRR na Polskę Sudopłatow stanął na czele jednej z grup analizujących przejęte archiwa polskiego wywiadu, na których podstawie wydano tysiące listów gończych na oficerów i współpracowników polskiego wywiadu. W 1940 roku był jedynym z autorów listy polskich jeńców przeznaczonych do zamordowania w Katyniu. W 1953 roku padł ofiarą czystek po śmierci Stalina i trafił do więzienia, skąd został zwolniony w 1968 roku. W 1998 roku, dwa lata po swojej śmierci został rehabilitowany.

za:www.fronda.pl/a/Kat-z-Katynia-patronem-nowego-rosyjskiego-batalionu-na-Ukrainie,212574.html