Polecane

Sejmowa debata o tabletce „dzień po”. Obrzydliwe pseudo-argumenty KO, Trzeciej Drogi i Lewicy

W Sejmie miała miejsce emocjonalna wymiana zdań w debacie na temat tzw. tabletki „dzień po”. Posłowie KO, Trzeciej Drogi i Lewicy wprost prześcigają się w absurdalności i niemerytoryczności swojej wspólnej narracji.

Głównym „argumentem” jest „powrót do europejskich standardów”, a temat zbrodniczości i szkodliwości tabletek poronnych jest całkowicie pomijany milczeniem i… kłamstwem, gdyż na podstawie fałszywych przesłanek i niezgodnie z prawdą partie rządzące próbują przekonywać, iż tabletka dzień to środek antykoncepcyjny. Poseł Kukiz’15 wprost zwrócił uwagę na kłamstwo promowane w polskim Sejmie i uznał godność dziecka poczętego, które jest zabijane przez aborcję farmakologiczną.

Zanim doszło do właściwej debaty po pozytywnej rekomendacji komisji ds. zdrowia dla środków wczesnoporonnych bez recepty i bez ograniczeń pełnoletniości miała miejsce żywiołowa wymiana zdań pomiędzy politykami PiS i KO, którą musiał przerwać prowadzący sesję marszałek Krzysztof Bosak.

W ramach samej debaty jako pierwszy głos zabrał poseł PiS Jerzy Polaczek, który próbował zwrócić uwagę na niebezpieczeństwa związane z używaniem przez kobiety środków poronnych. Po nim głos zabrała Katarzyna Sójka z tej samej  partii, zwracając uwagę, iż tego typu środki powinny być dostępne od 18 roku życia, a młodzież powinna z nich korzystać pod nadzorem dorosłych.

W wypowiedziach polityków PiS, a więc partii uchodzącej za „prawicową”, nie padło jednak ani słowo krytyki wobec zbrodniczego procederu celowego unicestwiania ludzkich zarodków po tym, jak dojdzie do zapłodnienia. Jak wyjaśnił w innym miejscu prof. Bogdan Chazan, rzekomo antykoncepcyjny charakter tych środków to kłamstwo, a działają one w sposób antyimplementacyjny, gdy dojdzie już powstania nowego ludzkiego istnienia.

Następnie głos zabrali politycy partii rządzących, jednogłośnie broniąc i chwaląc zarekomendowany przez komisję ds. zdrowia zbrodniczy proceder zabijania ludzkich zarodków przy użyciu tabletek wczesnoporonnych.

Jako pierwszy z obozu rządzącego głos zabrał poseł Bartosz Arłukowicz, który w niewybrednych słowach i nie siląc się na zaangażowanie wiedzy medycznej, którą jako lekarz powinien posiadać, przekonywał, iż argumenty przywołane przez posłów PiS jest „straszeniem”. – Ale lać kobiety pałami i psikać gazem, to już tak. To już wtedy bardzo fajnie jest z kobietami postępować. Tu objawy uboczne, mdłości, ale pała, policjant, gaz, to jak najbardziej – PiS to lubi – mówił. W tak populistyczny i niewybredny sposób poseł o wykształceniu medycznym i pełniący zawód lekarski odniósł się do ważnej sprawy, nawet nie próbując użyć jakiegokolwiek merytorycznego argumentu, a poprzestając wyłącznie na politycznej przepychance.

Jedynym argumentem, na jaki zdobył się kolejny mówca Marek Tomasz Hok, było wskazanie na opinie rzekomych autorytetów oraz władz na świecie, które dopuszczają stosowanie tabletek wczesnoporonnych. Z kolei w wystąpieniu Ewy Szymanowskiej z partii Szymona Hołowni nie zabrakło miejsca dla grania na kompleksach Polaków i wskazywania na nasze rzekome zacofanie względem liberalnej reszty świata. Posłanka ubolewała, że ograniczenia w używaniu tabletek wczesnoporonnych obowiązują jedynie w Polsce i na Węgrzech. Przypomniała przy tej okazji, iż jej klub opowiada się za bezpłatną antykoncepcją dla osób nieletnich oraz tzw. edukacją seksualną.

Jolanta Zięba-Gzik z PSL powtórzyła kłamstwo na temat rzekomo antykoncepcyjnego charakteru tabletek wczesnoporonnych i jeszcze mocniej odwołała się do retoryki wstydu, stwierdzając, iż jej partia chce „powrotu do europejskich standardów”. – Chcemy, żeby Polki były bezpieczne – przekonywała, dodając, że mówi to „jako kobieta i matka”.

Następnie przemawiała z Marcelina Zawisza, która podjęła bezpardonowy atak na wszelkie ograniczenia stosowania zabójczych tabletek poronnych. Posłanka atakowała i tak bardzo liberalne przepisy rządu PiS, twierdząc, iż nie wynikały one z przesłanek bioetycznych, lecz z chęci… „zaspokojenia potrzeb fundamentalizmu religijnego”. Owa maleńka namiastka cywilizowanych standardów, z jaką mieliśmy do czynienia za poprzedniej władzy (która bynajmniej nie odżegnywała i nie odżegnuje się od dzieciobójczych środków) została uznana przez Zawiszę za zaprzeczenie „praw człowieka” i „normalności”.

W takiej atmosferze upływa debata, w której ukrywa się prawdziwy charakter zabójczych środków aborcyjnych, debata będąca częścią zapowiadanych przez rząd Donalda Tuska zmian w przepisach, z powodu których dzieciobójstwo w majestacie prawa ma stać się bardziej dostępne w Polsce.

Głos zabrał także Grzegorz Płaczek z Konfederacji. Poseł mówił o „licznych przeciwskazaniach” medycznych, ale sprowadził sprawę do nadzoru lekarza nad stosowaniem środków aborcji farmakologicznej przez nastolatki, nie mówiąc nic na temat niemoralności tego typu praktyk. Wskazał jednak, że obrady komisji ds. zdrowia były całkowicie upolitycznione i wolne od opinii jakichkolwiek ekspertów, którzy mogliby przecież postawić w wątpliwość ideologiczne postulaty obozu rządzącego.

– Na próżno szukać na komisji zdrowia opinii profesorów, lekarzy, konsultantów krajowych, konsultanta do spraw ginekologii i położnictwa, konsultanta do spraw pediatrii. Tak ważny projekt ustawy nie był nawet konsultowany społecznie z rodzicami, psychologami i pediatrami – ujawnił.

Grzegorz Braun Art. 48 Konstytucji, który stanowi, że państwo polskie stoi na straży praw obywatelskich. Wskazał, iż chcą uchylić prawa rodzicielskie w tej kwestii, pomijając wszystkie argumenty medyczne czy moralne, które nie mają znaczenia dla ludzi, którzy na sztandarach rewolucji umieszczają obecnie aborcję farmakologiczną.

Jedynie poseł Kukiz’15 Jarosław Sachajko zwrócił uwagę na promowane lub przemilczane przez wszystkich kłamstwo na temat tabletki „dzień po”. – Pigułka dzień po to środek wczesnoporonny. Nie jest to wiedza powszechna, o czym nawet pani minister nie wie – mówił, wskazując na prostą różnicę pomiędzy ulotką polską a amerykańską, gdzie w tej drugiej można znaleźć bardziej zgodna z rzeczywistością. Tymczasem polska ulotka dołączona do tabletki EllaOne całkowicie pomija ten aspekt. Polityk mówił też wprost o zagnieżdżaniu się „dziecka” w macicy, uznając tym samym ludzką godność istoty zabijanej przez aborcję farmakologiczną.

Jako ludzką istotę zarodek określił również poseł PiS Władysław Kurowski, który powiedział o śmierci zarodka wskutek tzw. tabletki dzień po. Polityk zacytował wypowiedź prof. Andrzeja Zolla, który powiedział: „Nie mam wątpliwości, że z naruszeniem Konstytucji RP mielibyśmy do czynienia, gdyby ustawa zmuszała farmaceutów do sprzedaży specyfików powodujących poronienie, obojętnie na jakim etapie rozwoju ciąży, czyli także tzw. wczesnoporonne, tzw. pigułka następnego dnia. Te specyfiki nie powinny być w ogóle dopuszczane do obrotu jako służące obchodzeniu przepisów chroniących życie ludzie także w fazie prenatalnej”.

za:pch24.pl

***
Mimo wszystko żal tych "postępowych" ludzi. Za wszystko przyjdzie zapłacić... Oby zdążyli się opamiętać!

k