Feministki planują mobilizację

Feministki zapowiedziały mobilizację wobec rozpatrywanej w Sejmie petycji ws. pełnej ochrony życia w Polsce, którą złożyła Polska Federacja Ruchów Obrony Życia.
Czeka nas wkrótce kolejna część czarnych protestów? Prawo i Sprawiedliwość, odrzucając w październiku 2016 r. obywatelski projekt ustawy całkowicie chroniącej życie w Polsce, myślało, że zagwarantowało sobie spokój.

Co bardziej znaczący politycy partii rządzącej zaczęli powtarzać, że akceptują kompromis aborcyjny, a to miało zamknąć usta wszelkim lewackim środowiskom. Rzeczywistość pokazuje, że stratedzy PiS bardzo się pomylili.

Feministki ucieszone odrzuceniem projektu „Stop aborcji” zamierzają teraz terroryzować rząd swoimi protestami przy każdej okazji. Gdy tylko w parlamencie pojawią się inicjatywy pro-life, wtedy feministki wyjdą na ulice. One czują słabość rządu i to wykorzystują.

A wystarczyło tylko przyjąć projekt chroniący życie. Protesty w imię obrony aborcji trochę by potrwały, z czasem by się zmniejszyły, potem przyszłaby zima i święta Bożego Narodzenia i nikt by o nich nie pamiętał.

Życie byłoby chronione, a feministki tradycyjnie, samotnie spędzałyby w domach długie zimowe wieczory. Ponadto niewiele osób zaangażowanych w czarne protesty to zwolennicy ruchu por-choice. Zdecydowana większość to przeciwnicy rządu, którzy chcą rozwalić Polskę. Wszystko jedno, jaki byłby to temat, czy ochrona życia, Trybunał Konstytucyjny, czy wolność mediów, liczy się jedno – podpalić Polskę rządzoną przez PiS.

Z kolei zabijanym dzieciom nie jest wszystko jedno. Codziennie średnio ginie trzech młodych Polaków. Zdecydowana większość z nich jest zabijana, bo podejrzewa się u nich chorobę. To trzeba podkreślić. W Polsce powodem do zabicia dziecka nie jest faktyczna choroba, ale podejrzenie jej występowania.

Nie można być obojętnym na ich cierpienie. Zaskakujące jest to, że ludzie, którzy nazywają się wierzącymi, nie mogą zrozumieć, że Jezus Chrystus weźmie w obronę wszystkich tych, którzy poświęcą siły na ratowanie najsłabszych. Bóg Miłości i Miłosierdzia z pewnością nie zostawiłby Polski samej.

Wystarczy jedno: oddać się w słodkie jarzmo jego Prawa. Podstawą tego nie będą wzniosłe programy socjalne czy reformy gospodarcze, a obrona życia tych, którzy sami nie mogą się bronić. Bez Bożej pomocy „czarcie marsze” dalej będą się odbywać, a diabeł będzie coraz wyżej podnosił głowę. Dla mnie jest to wyjątkowo smutne.

Ale większy smutek ogarnia mnie na myśl, że większość społeczeństwa boi się zachować tak, jak wymaga tego od nich wyznawana wiara i tradycja pokoleń. Środowiska laickie i lewackie w krótkiej chwili potrafią się zmobilizować i zjednoczyć. Wystarczyło kilka apeli, a w październiku ubrani na czarno wyszli na ulice. A gdzie wtedy były osoby wierzące? Dlaczego nikt nie zorganizował o wiele większych białych marszów? Deszcz je wystraszył? Tylko feministki mają parasolki?

Przygotowanie do marszy pro-life trwa tygodniami. Musimy się namawiać, a i tak wiele osób nie jest zdecydowanych, czy wziąć w nich udział.

Nie tak powinna wyglądać walka o lepszą Polskę. Nie można jedynie siedzieć przed telewizorem i komentować wydarzenia.

Podczas walki sprawa jest prosta, albo jesteś „za”, albo „przeciw”. I działaj. W twoich rękach jest przyszłość Polski i świata. Naprawdę chcesz się poddać?

Jacek Kotula

Autor jest przewodniczącym rzeszowskiego oddziału Fundacji PRO - Prawo do Życia.

za:www.naszdziennik.pl/polska-kraj/174701,feministki-planuja-mobilizacje.html