Generał z WSI i gówniarz

Dwie scenki z ubiegłego tygodnia – Siemoniak histerycznie broniący trepa ze służby określanej mianem „długiego ramienia Moskwy” i Nitras rzucający się na reportera programu „Minęła 20”– więcej mówią o Platformie niż sto jej konferencji prasowych. Obrazek numer 1: były szef MON w rządzie PO wbiega na mównicę sejmową po wystąpieniu Antoniego Macierewicza, chce prostować. Rusza do obrony generała Bojarskiego, niegdyś szychy WSI, a dzięki PO także rektora kolegium NATO w Rzymie.

Siemoniak usprawiedliwia bizantyjskie luksusy, które z publicznej kasy opłacał zastępca Dukaczewskiego. Grzmi, że Bojarski zrobił w Pakcie furorę swą fachowością. A jak wygląda rzeczywistość niezmanipulowana przez byłego szefa obrony i wicepremiera? Funkcja szefa instytucji NATO w stolicy Włoch jest rotacyjna, państwa członkowskie proponują swych kandydatów, a Platforma wystawiła jako reprezentanta Polski człowieka „długiego ramienia Moskwy”. A później pozwalała mu szastać publicznym groszem, organizować karawany z Polski do Italii, którymi żołnierze RP jechali, by usługiwać Bojarskiemu jako kelnerzy na organizowanych przez niego bankietach. Były wiceszef WSI, a do niedawna nominat PO, jak szalony wydawał pieniądze MON na willę z basenem, kierowców, asystentów, limuzyny, a nawet rodzinne obiady i kolacje. Tak właśnie wyglądała armia w wydaniu Siemoniaka i Komorowskiego – wypasiony na pieniądzach Polaków absolwent szkoły im. Dzierżyńskiego robił za nowoczesnego oficera RP. A w Bojarskim tyle nowoczesności co w zbieraczce do ogórków projektu Łukaszenki. I tyle samo obciachu.

Obrazek 2: poseł Nitras, słynny obrońca dziennikarzy w Sejmie, proszony jest przez reportera „Minęła 20” o odpowiedź na pytanie na temat jego spotkań z funkcjonariuszami bezpieki i WSI. Parlamentarzysta nazywa żurnalistę gówniarzem, mówi, iż nie powinien mieć prawa wejścia do Sejmu, a później insynuuje, że został przez reportera popchnięty i trzaska mu drzwiami przed nosem. Ten sam Nitras w przedziwnych ekstazach podczas okupacji Sejmu śpiewał „Mury” Kaczmarskiego, wrzeszczał o wolności słowa. Ale tamte trwające tygodniami ekscytacje to był po prostu cyrk. W czasie krótkiego spotkania z młodym reporterem Nitras pokazał, co naprawdę myśli o wolności słowa i jak nią pogardza. Obie opisane powyżej scenki mają jeden wspólny mianownik: oszustwo. To kamień węgielny PO.

 Katarzyna Gójska-Hejke

za: niezalezna.pl