System Grodzkiego

Z publikowanych przez Radio Szczecin i nasze media informacji wynika, że kopertówki dla marszałka Tomasza Grodzkiego nie były wypadkiem przy pracy ani też rzadkim przejawem słabości.

To był cały system wykorzystywania bardzo trudnej sytuacji pacjentów i ich rodzin. Byli naganiacze, były do tego specjalne przykrywki, jak fundacja, i był ostateczny beneficjent. Działo się to na ogromną skalę. Najistotniejszym elementem systemu stało się wytworzenie wrażenia wśród pacjentów i rodzin, że „musisz zapłacić”. Bez tego po tobie. Ciekawe, jak daleko lekarze byli w stanie się posunąć, by to wrażenie uprawdopodobnić? Czy pacjentom coś rzeczywiście groziło? Chodziło tylko o dyskomfort czy może opóźnione działania medyczne grożące zdrowiu i życiu? Czy ktoś, kto się wyłamał, zapłacił realną cenę zdrowia?

Na te pytania musi pilnie odpowiedzieć prokuratura. Mamy do czynienia z najpodlejszą moralnie aferą, o jakiej słyszałem. Ten system był całkowicie nastawiony przeciw podstawowym prawom człowieka, przeciw lekarskiej przysiędze. Opozycji można tylko pogratulować marszałka. Jednak następnym razem niech z powodu takiego wyboru nie śpiewają hymnu, „Międzynarodówka” bardziej tu pasuje.

Tomasz Sakiewicz

za:niezalezna.pl