Lewica „zapisuje” rotmistrza Pileckiego do Antify. Prowokacja czy…?

Skrajnie lewicowa Partia Razem nie ceni chyba zbytnio historycznej wiedzy swych zwolenników, gdyż publikując grafikę w obronie demolujących amerykańskie miasta terrorystów z Antify posłużyła się między innymi wizerunkami… rotmistrza Witolda Pileckiego i Ireny Sendlerowej.

Jeśli aktywiści Razem chcieli „zapisać” do swojego obozu jednego z najwybitniejszych Polaków XX wieku dlatego, że podczas II wojny walczył przeciwko „nazistom”, to potraktowali postać Witolda Pileckiego niezwykle wybiórczo. Zginął on przecież kilka lat później z rąk komunistów, po uprzednich bestialskich torturach, w zestawieniu z którymi sam bohater cierpienia doznane w obozie Auschwitz nazwał… igraszką.

Być może jednak ludzie Zandberga posłużyli się prowokacją – jeśli tak to wyjątkowo marną.

Najbardziej prawdopodobne, że chcąc bronić „antifiarzy” argumentem „z autorytetu” doszli do wniosku, że w katalogu własnych bohaterów nie posiadają nikogo, kto mógłby kojarzyć się Polakom w pozytywny sposób.

Lewicowcy znad Wisły najwyraźniej liczą na pozyskanie zwolenników spośród osób żyjących w informacyjnej „bańce” i czerpiących informacje o wydarzeniach za Oceanem z lewicowo-liberalnego głównego nurtu. Z pewnością się przeliczą. O wątpliwych dokonaniach Antify – rozbojach, dewastacjach, niezwykłej brutalności, nawet wobec kobiet i niepełnosprawnych – dzięki mediom społecznościowym oraz zorientowanym bardziej na prawo jest już wystarczająco głośno.

Spadkobiercy RAF zasłaniający swój bandytyzm rzekomą obroną czarnoskórych nie mogą liczyć, poza skrajnie czerwonym marginesem, na społeczne poparcie.

Kilka dni temu „strzeliła sobie w stopę” wyrażając poparcie dla bojówkarskiej organizacji także poseł Anna Maria Żukowska, rzecznik Lewicy. Kolejny przedwyborczy samobój…
 
za: www.pch24.pl