„Newsweek” i Onet piszą o „barbarzyńskich łagrach II RP”. Prof. Musiał: Tak sowiecka propaganda usprawiedliwiała zbrodnię katyńską

”Pod koniec lat 80., jak Związek Sowiecki już się sypał, przyszła oczywiście problematyka Katynia. Wiadomo było, że ta sprawa wypłynie. Pierwszy sekretarz, towarzysz Gorbaczow zaangażował historyków i archiwistów, aby wymyślili jakiś temat w celu odwrócenia uwagi od Katynia i go zrównoważyła. Wpadli na pomysł

nagłośnienia wymierania jeńców bolszewickich w polskich obozach jenieckich i to jest systematycznie robione przez propagandę rosyjską” - mówi portalowi wPolityce.pl prof. Bogdan Musiał, historyk.

-Skandaliczne artykuły Onetu i Newsweeka na stulecie Bitwy Warszawskiej: „Tego, co wyprawiają Polacy, nie da się opowiedzieć”

-Rzecznik Ministra Koordynatora Służb Specjalnych ostrzega: Polska na celowniku dezinformacji ze strony Federacji Rosyjskiej

Sprawa nabrała znaczenia, kiedy sowieci zdali sobie sprawę, że będą skonfrontowani z Katyniem. W pewnym sensie jest to próba usprawiedliwienia zbrodni katyńskiej. Ja tu niczego nowego nie odkrywam. To są rzeczy znane— podkreśla historyk.

Bolszewicy mordowali Polaków mieszkających na terenie bolszewickiej Rosji

 Dziennikarz, który to zredagował, pracował nierzetelnie. Wiemy, że jeńcy sowieccy umierali w tych obozach jenieckich. Śmiertelność była duża i wiemy też, że było to spowodowane przez choroby zakaźne. W obozach panowały fatalne warunki, tylko musimy wziąć pod uwagę, w jakiej sytuacji była Polska w 1920 roku. Nie miała tej możliwości, aby stworzyć godne warunki dla bolszewickich jeńców. Przede wszystkim nie było czasu, nie było możliwości, nie było środków a Polska walczyła o przetrwanie. Jeżeli my to opisujemy, musimy opisać tło, bo to jest fakt— wyjaśnia.

Faktem jest, że wielu jeńców sowieckich zmarło w obozach jenieckich – to jest jedno. Po drugiej stronie mamy sytuację, jak bolszewicy traktowali polskich jeńców. Były masakry, rozstrzeliwania, a co jest istotne – już w roku 1919 bolszewicy brali polskich obywateli, którzy mieszkali na tych terenach, jako zakładników. Traktowali Polaków mieszkających na terenach Rosji bolszewickiej jako zakładników. O tym się w ogóle nie wspomina! Oni też byli mordowani i to na dużą skalę— przypomina prof. Musiał.

To nie była zaplanowana zbrodnia

Jeżeli to sobie porównamy, to z jednej stronie formalnie, prawnie, międzynarodowo Polska jest za to współodpowiedzialna, w jaki sposób ci jeńcy żyją. Z drugiej strony nie mieliśmy wyboru, nie mogliśmy bolszewickich jeńców wypuścić i dać im broń, żeby zdobyli Warszawę. To nie wchodziło w rachubę— zauważa.

Historyk podkreśla, że „to nie była systematyczna, zaplanowana zbrodnia”.

Wynikła ona z pewnej sytuacji politycznej, gospodarczej, wojennej. Poza tym bolszewicy byli agresorem, o czym w ogóle się nie wspomina, a Polska walczyła o przetrwanie. Jeżeli Polacy by przegrali, to mielibyśmy taką sytuację, jak na Ukrainie, gdzie nic nie było— zaznacza.

Jeżeli bolszewicy by wygrali, nie potrzeba by było Oświęcimia, bo bolszewicy by to załatwili. Zrobiliby to samo, co zrobili z narodem rosyjskim – zmasakrowali elity. Tam nic nie przetrwało, tylko później powstała „nowa elita”. Dzięki temu, że wygraliśmy Bitwę Warszawską mamy społeczeństwo zróżnicowane; mieliśmy dwadzieścia lat na to, aby tę polską świadomość umocnić. Polska tej szansy nie zmarnowała— konstatuje.
Pokłosie rosyjskiej propagandy

Oczywiście propaganda sowiecka, a dzisiaj putinowska, rosyjska to powtarza, a za nimi różni epigoni w Polsce, którzy to podłapują i wydaje im się, że są krytycznymi wobec polskiej historii. Tymczasem oni nie są krytyczni, tylko zaślepieni propagandą— stwierdza prof. Musiał.

Zapytany, czemu miało służyć publikowanie takich tekstów w tak ważną rocznicę, prof. Musiał odpowiada:

To jest kwestia prowokacji dziennikarskiej, żeby wywołać reakcję i w ten sposób taki dziennikarz cieszy się, że jest cytowany.

W polskim wydaniu „Newsweeka” z okazji 100-lecia Bitwy Warszawskiej ukazał się artykuł Igora T. Miecika opisujący wojnę polsko-bolszewicką z perspektywy rosyjskich jeńców. Miecik pisze o rzekomym złym traktowaniu bolszewickich żołnierzy. Padają nawet słowa o „barbarzyńskich łagrach II Rzeczypospolitej”. Z kolei Onet.pl z tej samej okazji przywołał „wspomnienia” sowieckiego lekarza Armii Czerwonej, który napisał, że „tego, co wyprawiają Polacy nie da się opowiedzieć”.

aw
Zespół wPolityce.pl

Świadoma eksterminacja jeńców? To haniebne i oszczercze słowa! List premiera do wydawcy Onetu i Newsweeka

Premier Mateusz Morawiecki zabrał głos w sprawie artykułów, jakie ukazały się przy okazji 100. rocznicy bitwy warszawskiej na portalu tygodnika „Newsweek” oraz na Onecie. Płynący z nich przekaz sugerował, że to Polacy byli w starciu z bolszewicką hordą katami i oprawcami. Dlatego też szef rządu zdecydował się skierować list do Marka Dekana, prezesa Ringier Axel Springer Media AG i Ringier Axel Springer Polska.

W tekście premier przypomina, że w roku 1920 Polska uratowała nie tylko samą siebie, ale i całą Europę – w tym Austrię, ojczyznę Marka Dekana – przed komunistyczną nawałnicą i to nasz kraj, a nie bolszewicka Rosja, stał w tym konflikcie po stronie europejskiego dziedzictwa. To także nasi przodkowie mieli okazję na własne oczy zobaczyć, czym jest komunizm, a wcześniejsze pokolenia Polaków doświadczyły na sobie przemocy ze strony rosyjskiego Imperium.

Dlatego właśnie zwycięstwo z sierpnia roku 1920 ma w naszym kraju szczególny wymiar. Tymczasem portale Onet i Newsweek w czasie wielkiego polskiego święta zdecydowały się opublikować materiały powodujące niemały zamęt.

„Jako Premier polskiego rządu ze zdumieniem przyjąłem decyzję redakcji należących do kierowanego przez Pana wydawnictwa, by w chwili tak ważnego jubileuszu, święta Europy wybronionej od komunistycznego, krwawego terroru (czy słyszał Pan o Wielkim Głodzie 1932-1933?) upubliczniać i promować artykuły, których treść zaciemnia i wykrzywia prawdę o tych niezwykłych dniach oraz ich niezłomnych bohaterach” - napisał Mateusz Morawiecki wskazując o jakie teksty chodzi: „Tego, co wyprawiają Polacy, nie da się opowiedzieć. Lekarz Armii Czerwonej pisze z frontu poruszające listy do żony” i „Prawda o losach jeńców sowieckich wojny 1920 roku. Piekło za drutami”.

„Przekaz płynący z wymienionych artykułów niesie zagrożenie przewartościowania ról w konflikcie, którego stawką była obrona Europy przed komunistycznym terrorem. Zawarte w jednym z tekstów słowa o rzekomej świadomej eksterminacji, której miały dopuszczać się władze II Rzeczypospolitej na bolszewickich jeńcach wojennych, należy uznać za haniebne i oszczercze” – pisze dalej szef polskiego rządu.

„Nie wyobrażam sobie, by 1 września – w dzień 81. rocznicy wybuchu II wojny światowej – jakakolwiek z podległych Panu redakcji opublikowała ckliwe wspomnienia członka niemieckiej armii hitlerowskiej, piszącego o potworach z Armii Krajowej. Chyba że redakcje należące do kierowanego przez Pana wydawnictwa są zdolne również do tego?” – pyta Marka Dekana premier Mateusz Morawiecki.

Szef rządu stwierdza jednocześnie, że Polska jest otwarta na badania naukowe wyjaśniające poszczególne aspekty wojny z bolszewikami, ale nasz kraj, jako ofiara komunistycznej agresji, nie może zgodzić się na fałszowanie prawdziwego obrazu tych wydarzeń.

„Nikomu nie wolno relatywizować historii. Kat jest katem, ofiara jest ofiarą, a bohater – bohaterem. To fundamentalna prawda, której musimy chronić z szacunku dla ofiar, wszystkich świadków tych przełomowych wydarzeń oraz ich rodzin. I to ona właśnie – prawda – leży w interesie nas wszystkich. Nie jest partykularna, ale w pełni uniwersalna. Powinniśmy bronić jej wszyscy. W Polsce i w Europie” – kończy swój listy premier Morawiecki.

za: www.pch24.pl