Wolność słowa w wydaniu LGBT. Aktywiści próbowali zrywać plakaty

„Wolność”, „Tolerancja”, „Równość” „Otwarta debata” – to hasła, które na swoich sztandarach niosą aktywiści LGBT. Niestety, wciąż pozostają one tylko pustymi hasłami. W rzeczywistości skrajnej lewicy zdecydowanie nie chodzi o równość, wolność słowa i możliwość otwartego wyrażania swoich poglądów. Wręcz przeciwnie,

chodzi o dyktaturę i zamykanie ust wszystkim, którzy mają odmienne przekonania. Przekonywaliśmy się o tym ostatnio wielokrotnie, a kolejny przykład dali aktywiści, którzy w Białymstoku próbowali zerwać plakaty akcji „Milcząca Większość”.

Grupa „Milcząca Większość” przedstawia się w mediach społecznościowych jako środowisko, które „ma dość tęczowej indoktrynacji, braku szacunku wobec naszych świętości oraz agresji wymierzonej w stosunku do osób o poglądach innych niż tęczowe”. To osoby działające w tej grupie rozwiesiły w Białymstoku banery wyrażające sprzeciw wobec akcji środowisk LGBT. Na banerach pojawiły się takie hasła jak: „Dewiacje nie przejdą”, „Zło dobrem zwyciężaj”, „Wiara leczy frustracje” czy „Białystok przeciw zgorszeniom”. Aktywiści LGBT nie potrzebowali jednak dużo czasu, aby udowodnić, jak bardzo nie szanują wolności słowa i pluralizmu w przestrzeni publicznej. „Milcząca Większość” poinformowała na swoim profilu społecznościowym, że doszło już do próby zerwania plakatów.

- „Wczoraj teoretyzowaliśmy o tym, dlaczego ideologia LGBT est odmianą ideologii totalitarnej. Wystarczyło poczekać dobę, by od teorii móc przejść do praktyki. Dokładnie tyle potrzebowali tęczowi aktywiści, by przypuścić całkowicie niemerytoryczny i przepełniony nienawiścią atak w odpowiedzi na garść merytorycznych argumentów, którymi zdecydowaliśmy się wczoraj podzielić. Po raz kolejny totalitaryści pokazują, że nie mają żadnych argumentów poza krzykiem i histerią” – czytamy.

Jak podkreślają, reprezentantom ideologii LGBT wcale nie chodzi o merytoryczną dyskusję. Podobnie jak przedstawiciele wszystkich totalitarnych ideologii, domagają się bezwzględnego zakazu publikowania i przedstawiania treści, z którymi się nie zgadzają. Oto „tęczowa wolność słowa” – jak podsumowują przedstawiciele „Milczącej Większości”.W odpowiedzi na kampanię „Milczącej Większości” w ciągu kilku godzin od wywieszenia billboardów próbowano już zerwać jeden z nich.

W mediach społecznościowych natomiast, jak informują przedstawiciele akcji, już rozpoczęła się kampania nienawiści. Autorów plakatów nazywa się „faszystami” czy „homofobami”, ale to, jak relacjonują na Facebooku, są jedynie najbardziej cenzuralne z obelg.

- „Dodatkowo oberwało się także firmie zarządzającej billboardami. Bo przecież nie może być tak, że profesjonalna firma po prostu udostępnia przestrzeń reklamową w zamian za pieniądze, a zamawiający zyskuje prawo do zamieszczenia na niej swojej treści, prawda? Zwłaszcza, że ta sama firma w ubiegłym miesiącu bez problemu udostępniła swoją przestrzeń na tęczowe billboardy. Nie słychać było o jakichś atakach ze strony homofobów wobec tej firmy. Wydaje nam się, że ta sytuacja dość poważnie zaburza rzeczywistość, w której żyją tęczowi histerycy, bo zgodnie z ich rozumowaniem powinno być przecież zupełnie odwrotnie” – pisze „Milcząca Większość”.

Organizatorzy akcji odnieśli się też do kroków, jakie przeciwko nim podjął prezydent Białegostoku Tadeusz Truskolaski. Skierował on zawiadomienie do prokuratury ws. plakatów:

- „Bo przecież nie może być tak, że ktoś w jego prywatnym mieście śmie korzystać z konstytucyjnej wolności słowa. Dla przypomnienia – jest to ten sam prezydent, który tak gorąco bronił w ubiegłym roku prawa uczestników tzw. Marszu Równości do manifestowania swoich poglądów”.Tak wyglądają właśnie kampanie nienawiści wobec wszystkich, którzy nie zgadzają się z postulatami ideologów LGBT.

za:www.fronda.pl

***

Mieszkańcy Białegostoku zaprotestowali przeciwko LGBT. Prezydent z PO grozi im prokuraturą

Na ulicach Białegostoku powieszono plakaty krytykujące ideologię LGBT. Prezydent Truskolaski (PO) zapowiedział skierowanie zawiadomienia do prokuratury.

Rozwieszone w kilku miejscach Białegostoku billboardy zawierały hasła wymierzone w ideologię LGBT, jak „Dewiacje nie przejdą” czy „Białystok przeciw zgorszeniom”. W każdym haśle jedno słowo zostało napisane czcionką w barwach tęczy. Za akcją stała grupa Milcząca Większość.

Jak informuje MW już kilka godzin po rozwieszeniu tych bilbordów aktywiści LGBT podjęli próby zniszczenia jednego z nich. Kłopoty miała mieć także firma, która wynajęła im przestrzeń reklamową. Grupa była także atakowana w mediach społecznościowych. „W mediach społecznościowych rozpoczęto kampanię nienawiści przeciw nam, w której przewijające się, powtarzane do znudzenia hasła „faszyści” czy „homofoby” są najbardziej cenzuralnymi i nadającymi się do przytoczenia określeniami pod naszym adresem” – napisali na Facebooku.

Do ataku na MW dołączył również prezydent Białegostoku Tadeusz Truskolaski (PO). „W związku z pojawieniem się w #Białystok bilboardów #MilczacaWiekszosc skieruję dziś do prokuratury zawiadomienie o możliwości popełnienia przez ich autorów przestępstwa, w związku z mową nienawiści.” – napisał na Twitterze.

za:www.stefczyk.info