Nie ma już mowy nienawiści

Jakoś tak się dziwnie składa, że od czwartku z mainstreamu zniknęli gdzieś tak wcześniej waleczni wojownicy, którzy chcieli wyrugować z Polski mowę nienawiści. Nie ma rzecznika praw obywatelskich. Gdzieś zapodziali się pryncypialni redaktorzy „Gazety Wyborczej”. Nie ma również pani europoseł Magdaleny Adamowicz, która na antenie Tok FM – radia Agory – przekonywała, że chce „szerzyć nowy trend dyskursu kulturalnego i bez nienawiści”.

To oni mówili, że przyzwolenie na mowę nienawiści prowadzi do przestępstw popełnianych z nienawiści, a teraz ich nie ma. Dlaczego teraz milczą, skoro to się właśnie dzieje na naszych oczach? Tłumaczenia zwolenników ulicznej rewolty, że co prawda nie powinno się atakować obrońców kościołów, ale „narodowcy w przeszłości też byli agresywni i zbierają tego żniwo”, jest wprost usprawiedliwieniem przemocy. Podobnie postępuje sędzia, który nie stosuje żadnych środków zapobiegawczych wobec kobiety, która zraniła policjanta. To bardzo czytelny sygnał dla agresywnych uczestników obecnych zamieszek. To także bardzo czytelny komunikat, że mowa i działanie z nienawiści obowiązują tylko jedną stronę: dla przeciwników konserwatystów są one dozwolone.
 
Dorota Kania

za:niezalezna.pl