Strajk „kobiet” po kolumbijsku. W Bogocie feministki podpaliły drzwi do kościoła

8 marca w kolumbijskiej Bogocie na ulice wyszły tysiące lewackich radykałów, głównie feministek. W teorii protestowały przeciwko przemocy i na rzecz równości, w praktyce same zachowywały się skrajnie agresywnie. Podpaliły drzwi do kościoła i spaliły duży krzyż.

Kolumbia, podobnie jak inne kraje Ameryki Łacińskiej, jest od lat areną bardzo agresywnych rozruchów wszczynanych cyklicznie przez środowiska komunistyczne i lewackie. W tym roku 8 marca, a więc w dniu, w którym popularnie obchodzi się tak zwany dzień kobiet, na ulice Bogoty wyszły tysiące aktywistów i radykałów. Część demonstrantów wznosiła jedynie mniej lub bardziej agresywne hasła, nie zabrakło jednak regularnych zadymiarzy. Kobiety niszczyły przystanki, wreszcie zaatakowały kościół. Podłożyły ogień po wrotami do katedry św. Franciszka; w płomienie wrzuciły też skonstruowany przez siebie duży krzyż. Tym samym chciały utożsamić Kościół katolicki ze sprawcami przemocy wobec kobiet i wyrazić swoją nienawiść do duchowieństwa.

Burmistrz Bogoty, Claudia López, oskarżyła o agresywne działania grupę około 30 aktywistek. Na Twitterze stwierdziła, że ich działania nie mają nic wspólnego z feminizmem, a aktywistki mylnie sądzą, jakoby protesty musiały wiązać się z niszczeniem.

ydaje się jednak, że 30 kolumbijskich feministek nie jest szczególnie odległych od szerokich rzesz sympatyzujących z neokomunistycznym ruchem w Polsce, który pod sztandarami walki o równość domaga się niszczenia - zarówno kościołów, jak i życia ludzkiego poprzez zabijanie niechcianych dzieci nienarodzonych.

za: www.pch24.pl

***
To, niestety, "normalna" konsekwencja paktowania i służenia mocom...wiadomo skąd rodem...
kn