Dyktatura liberałów w praktyce

Liberałowie rządzący Warszawą zdecydowali: Marsz Niepodległości ma zostać wypchnięty z życia publicznego. To bardzo niebezpieczny precedens. Nie dzieje się to przypadkowo – nie pierwszy raz liberałowie pokazują, że tam, gdzie są silni, stosują dyktaturę własnych poglądów, a tam, gdzie słabsi, głośno wołają o tolerancji i pluralizmie.

Ale tego typu logika, która jest żywym wcieleniem takich zjawisk, jak wykluczenie i marginalizacja, z jakimi ponoć środowiska lewicowo-liberalne nieustannie walczą, zwykle obraca się przeciw tym, którzy jej używają. Taktyka brutalnych, bezwzględnych zakazów, nawet jeśli stosowana w białych rękawiczkach sądowych wyroków, sprzyja jedynie wzrastaniu radykalizmu po przeciwnej stronie. Prędzej czy później zakaz odciśnie się zakazem. Rzecz jasna liberałowie są w o tyle lepszej sytuacji, że mają po swojej stronie potężne unijne gremia, które używają argumentu pieniądza, będącego także argumentem siły. Dodajmy jeszcze jedno: hipokryzja liberałów polega i na tym, że perfidnie stygmatyzują ludzi, dla których Marsz Niepodległości od zawsze był radosnym świętem. Takich jest większość. To z nich robi się „faszystów”. Liberalizm w III RP to jakaś straszna karykatura.

Krzysztof Wołodźko

za:niezalezna.pl