Hasło z „russkiego miru”

Codziennie czytamy i słyszymy o potwornych zbrodniach „russkiego miru” na Ukrainie. Szczególnie bolą i przygnębiają opisy gwałtów na kobietach i dzieciach. Połączone często z morderstwami… W takim momencie przypomina mi się, że zwolennicy opozycji ukuli jakiś czas temu pewne ośmiogwiazdkowe hasło.

Sprowadzało się ono do agresywnego atakowania partii rządzącej (czyli de facto większości głosujących, bo większość na nią głosowała). Pewnie wydawało im się dowcipne? Teraz widać, że to hasło z „russkiego miru”: oni w nim dosłownie tak chcą zrobić ze wszystkimi, którzy im nie pasują. Nawet jeśli nie wymyślone w „russkim mirze”, to z tego samego kręgu cywilizacyjnego. W demokracji konflikt polityczny, spór wpisany jest w system. Ale granice zostały przekroczone. Nigdy nie powinno się używać takich metod walki politycznej. Nigdy! Będę tak samo protestował, jeżeli ktoś zastosowałby to samo hasło wobec opozycji i jej zwolenników. Gwałt i morderstwa – nie ma miejsca na takie „argumenty” w cywilizowanym świecie, nawet jeśli to niby tylko „dowcipne”, „symboliczne”. Przykład Rosji pokazuje zresztą, że od przemocy symbolicznej do realnego bestialstwa jest krótka droga.

Marcin Herman

za:niezalezna.pl