Niemiecko-rosyjskie „cuda”: Zaginęły dokumenty fundacji klimatycznej mającej chronić Nord Stream 2

Jak informuje w piątek dziennik „Welt”, bez śladu przepadły akta dotyczące powstania w Meklemburgii-Pomorzu Przednim fundacji klimatycznej, która miała chronić interesy gazociągu Nord Stream 2. Z tego też powodu może się okazać niemożliwe ustalenie nacisków, jak strona rosyjska wywarła na władze landu i jakie techniki "negocjcji" Rosjanie zastosowali.

Fundacja została utworzona przez rząd Meklemburgii-Pomorza Przedniego Manueli Schwesig (SPD). Są one obecnie „nie do wyśledzenia” – pisze niemiecki dziennik. Nancelaria Schwesig również nie była do tej pory w stanie udzielić, co się tymi dokumentami stało.

Jak podkreśla dziennik, poza samym procesem utworzenia fundacji, istotne są „wątpliwe założenia”, w oparciu o które powstała, ponieważ oficjalnie i z nazwy miała zajmować się ochroną środowiska i klimatu.

Warto przypomnieć, że fundację powołano na początku 2021 roku „dzięki wielomilionowym datkom Nord Stream 2 AG, spółki zależnej (rosyjskiego koncernu państwowego) Gazprom”. Jednak jej prawdziwym celem była pomoc w ukończeniu budowy gazociągu Nord Stream 2 z ominięciem nałożonych przez USA sankcji – podkreśla "Welt".

Kontrowersje wokół fundacji miała rozstrzygnąć komisja śledcza powołana przez parlamentarzystów z Meklemburgii-Pomorza Przedniego z chadeckiej CDU, Zielonych i liberalnej FDP.

– Jesteśmy zdumieni, że główne akta dotyczące założenia fundacji podobno zaginęły. Rodzi to szereg nowych pytań – powiedział lider grupy parlamentarnej FDP Rene Domke.

Wiele osób podejrzewa wprost, że mamy do czynienia z próbą tuszowania lub celowego niszczenia informacji. Tm bardziej, że w urzędzie skarbowym zaginęły także dokumenty podatkowe dotyczące fundacji.

Z kolei „Welt am Sonntag” pisze, że brakujące akta fundacji klimatycznej mogą niebawem stać się przedmiotem zainteresowania niemieckiego wymiaru sprawiedliwości. Gazeta bezskutecznie stara się od dostęp do tych dokumentów już od dwóch miesięcy.

– W tym przypadku istnieje podejrzenie, że dokumenty są ukrywane, co jest czynem karalnym – powiedział prawnik Christoph Partsch, reprezentujący redakcję „Welt am Sonntag”.

za:www.fronda.pl