Kolejny kraj na celowniku Putina? Kreml chce unieważnić uznanie niepodległości Litwy

Jewgienij Fiodorow z ugrupowania Jedna Rosja skierował do Dumy Państwowej projekt ustawy o uchyleniu decyzji Rady Państwowej ZSRR z 6 września 1991 roku o uznaniu niepodległości Republiki Litewskiej.
Rosyjski deputowany przekonuje, że decyzja Rady Państwowej ZSRR o uznaniu Litwy za niepodległe państwo „jest nielegalna, ponieważ została przyjęta przez niekonstytucyjny organ i z naruszeniem wymogów artykułów Konstytucji ZSRR”.

Polityk wskazał, że na Litwie nie przeprowadzono referendum ws. odłączenia się od ZSRR.

Fiodorow podkreśla, że Federacja Rosyjska, będąc prawnym następcą ZSRR, powinna unieważnić decyzję z 1991 roku.

za:www.fronda.pl

***

Kultur-multur!

Na świecie jakoś się nie przyjęła wersja Moskwy o „denazyfikacji” Ukrainy, zaś po wykryciu w Buczy straszliwych zbrodni dokonanych przez „wyzwolicieli” opinia publiczna wielu krajów stopniowo nabierała obrzydzenia do wszystkiego co rosyjskie. Kreml starym sposobem uruchomił zawsze wierne autorytety moralne. Zaczęły one rozdzierać szaty w obronie… kultury rosyjskiej, rzekomo prześladowanej niesprawiedliwie za te zbrodnie!  

64 brygadzie, która dokonała zbrodni w Buczy, prezydent Rosji Putin przyznał honorowy tytuł „Gwardyjskiej”. „Za masowy heroizm i odwagę, wytrwałość i odwagę okazane przez personel brygady w działaniach wojennych w obronie Ojczyzny i interesów państwa w konfliktach zbrojnych” – brzmi oficjalny dekret.

Berliński koncert

Co prawda patrząc na zdjęcia mord zabójców i gwałcicieli w rosyjskich mundurach, jakoś trudno w nich się dopatrzeć wyrafinowanych „Music Lovers”, jak brzmiał tytuł filmu genialnego Kena Russella o Czajkowskim, a i wiara w ich rozmiłowanie w „Braciach Karamazow” i „Eugeniuszu Onieginie” wydaje się dość naiwna, ale wszak te arcydzieła sztuki rosyjskiej… No właśnie – co? Usprawiedliwiają te zbrodnie? Nie? To jaki ma sens powoływanie się na nie w kontekście rozbestwionego rosyjskiego imperializmu, z którym mamy do czynienia na Ukrainie, a wcześniej w Gruzji, Czeczenii, a i w Polsce?

Zachodni esteci rozpaczają nad „likwidacją kultury rosyjskiej” przez nacjonalistycznych prymitywów, zapominając o własnych osiągnięciach w szerzeniu „cancel culture”, skutkującej wykreślaniem postaci i usuwaniem dzieł takich odrażających rasistów, antysemitów, homofobów i co tam jeszcze typu Szekspir, Mark Twain, Chesterton. Na czym te prześladowania kultury rosyjskiej polegają? Oto ukraiński ambasador obraził zarazem Rosjan i Niemców, nie chcąc uczestniczyć w berlińskim koncercie na rzecz Ukrainy w wykonaniu... rosyjskich muzyków wykonujących utwory rosyjskich kompozytorów! No zaprawdę, a to brak kultury i subtelności!

Pomnik Suworowa

Ukraińcy wzięli się też do trzebienia w swoim kraju pomników i nazw ulic sławiących rosyjskich „wielkich ludzi”, często nie tylko niemających z Ukrainą nic wspólnego, ale wręcz jej wrogich i opiewających wrogie jej imperium, które ją wchłonęło i przez wieki gnębiło.

Moskale podnieśli wrzask już wtedy, gdy w 2019 r. pochwaliłem likwidację w Kijowie statui rzeźnika Pragi, feldmarszałka Suworowa: „Na początku lutego reżyser i publicysta »Gazety Polskiej Codziennie« znalazł całkowicie nieoczekiwany powód do radości – zburzenie pomnika Suworowa w Kijowie. Pomnik wielkiego wodza stał na terenie szkoły wojskowej, »suworowki«, teraz przemianowanej ku czci Iwana Bohuna. Już po majdanie 2014 »patrioci« ostrzyli sobie zęby na pomnik i oto szef liceum wojskowego gen. Gordijczuk urzeczywistnił ich marzenia. Dowiedziawszy się o tym, Jerzy Lubach doszedł do wniosku, że demontaż statui to pomsta za zdobycie przez Suworowa Warszawy w 1794 r. Swoją myśl uzasadnił dość mętnie, ale widać, że kolejny wybryk kijowskich barbarzyńców sprawił Lubachowi przyjemność” – pisał jakiś Moskal z polskim imieniem Stanisław i ukraińskim nazwiskiem Kuczerenko, nie wspominając ani słowem o suworowskiej rzezi Pragi, która była punktem wyjścia mojego tekstu o pomniku carskiego kata w stolicy Ukrainy.

I tak jest ze wszystkim, czego się tkniemy w dziedzinie obecnego „niszczenia kultury rosyjskiej” przez tych czy innych barbarzyńców. Żałujecie, że już nie będzie w Europie występował słynny Teatr Bolszoj z baletami Czajkowskiego, a nie widzieliście złowrogiej litery „Z” ustawionej z balerinek na koniec „Jeziora łabędziego” wystawianego teraz w Moskwie?

Oręż rosyjskiej propagandy

Pisze o tym przenikliwie mój ukraiński znajomy z internetu Mychajło Gorodok (tłumaczenie i przypisy moje – J.L.): „Napiszę parę słów o »usuwaniu kultury rosyjskiej«. Oczywiście »usunięcie« jakiejkolwiek kultury jest niemożliwe, gdyż i tak będzie ona istniała na terytorium własnego kraju, w danym przypadku Rosji. My mówimy nie o kulturze jako takiej, ale o systemowym przeciwdziałaniu propagandzie rosyjskiej, która potrafiła nawet rosyjską kulturę przekształcić w oręż. Otóż ważne jest, by uniemożliwić Kremlowi wykorzystywanie jej jako broni choćby w minimalnym stopniu. I na luksus niezajmowania się kontrpropagandą będziemy mogli sobie pozwolić, gdy nie będziemy mieli agresywnego sąsiada. Tymczasem jednak musimy zrozumieć, że to absurd, iż w każdym naszym mieście był pomnik Puszkina (czasem niejeden!) i park Gorkiego, a swoich pomników, parków i ulic nie mają Kotlarewski, Stus, Wyszywany, a także Joseph Conrad i Ayn Rand [pierwszy urodził się w Berdyczowie, a przyszła amerykańska słynna pani filozof przeżyła wojnę domową na Krymie], którzy w oczywisty sposób mieli z Ukrainą znacznie więcej wspólnego. Na danym etapie ważne jest dla nas, aby zminimalizować obecność wytworów kultury rosyjskiej u nas, gdyż kultura zawsze jest polityczna, a nie neutralna. Przecież i Puszkin, i Tiutczew byli ideologami na carskim żołdzie, cóż dopiero mówić o neutralności Gorkiego, Szołochowa czy Sołżenicyna”.


Szowinistyczna, imperialna i ksenofobiczna

Nas Moskale gnębili i rusyfikowali nie mniej niż Ukraińców, na szczęście krócej. Oni mają pamięć Hołodomoru, my – Katynia, a jedno i drugie jakoś nie pozwala zachwycać się np. ziejącym nienawiścią do Polaków Dostojewskim czy formalnym mistrzostwem obrzydliwych antypolskich wierszy Puszkina lub ohydnym pamfletem antypolskim i antyukraińskim zarazem „Pan Piłsudski” Michaiła Bułhakowa i jego antyukraińską „Białą gwardią”.
„Nie lubię tej Twojej fascynacji Rosją, która jest dla mnie wielkim gównianym stepem z paroma prorokami” – tak brutalnie o kulturze rosyjskiej ozwał się Herbert do Miłosza. 29 maja obchodziliśmy Dzień Kijowa ledwie ocalonego od zagłady z rąk moskiewskich orków. Wiąże mnie z tym miastem wiele serdecznych wspomnień, ale pierwsze spotkanie ćwierć wieku temu miało i niemiłe momenty. Świadomie zbojkotowałem muzeum Bułhakowa, co wtedy bardzo zdziwiło moich ukraińskich gospodarzy. Ja wiedziałem, że ten wielkoruski szowinista nienawidził zarówno Ukrainy, jak i Polski. Oni wtedy tego nie wiedzieli – i nie przeszkadzał im powszechny na ulicach stolicy
Ukrainy język rosyjski, który dla mnie brzmiał tu niemiło.

Kultura i sztuka rosyjska w 99 proc. jest szowinistyczna, imperialna i ksenofobiczna. Wolni od tych chorób Lermontow i Czechow wystarczą mi za resztę rzekomo wielkich rosyjskich twórców. A kultura ma wpływ nie tylko na sposób wojowania zaprezentowany przez Moskali na Ukrainie, lecz także na różne przejawy życia danego narodu. Kiedy za Breżniewa studiowałem w Moskwie, naturalne dla Polaków przepuszczanie kobiety przodem budziło u moich rosyjskich kolegów wręcz metafizyczne zadziwienie, a odwiedzający ojczyznę po latach wygnania Władimir Bukowski zauważył: „Wstrząsnął mną ich język, pretensjonalna mieszanina złodziejskiego żargonu ze słowami angielskimi używanymi całkiem bez sensu. I permanentne zakłamanie!”.

Więc dajcie już spokój z tą „wielką kulturą”! Celnie ją podsumował mój kolega Azer z moskiewskiej szkoły filmowej, gdy obaj przepuściliśmy do trolejbusu parę kobiet, po czym kierowca złośliwie zatrzasnął nam drzwi przed nosem i odjechał. Aziz jako dobrze wychowany człowiek nie „posłał go na ch...”, tylko mruknął z pogardą: „Kultur-multur!” – z akcentem na ostatnią sylabę.

W 40 lat później to zaklęcie odbiło się Rosjanom czkawką w zmodyfikowanej postaci: Bayraktar!

Jerzy Lubach

za:niezalezna.pl