Mamy DOKUMENT - Trzaskowski kłamał! Chce zakazać mięsa w szkołach oraz ograniczać nabiał i wołowinę

"Nie wprowadzamy w Warszawie żadnych ograniczeń w spożywaniu mięsa" - zapewniał niedawno Rafał Trzaskowski w odpowiedzi na krytykę, jaka spadła na niego w związku z celami raportu C40, czyli organizacji, do której należy Warszawa. Ale portal Niezalezna.pl dotarł do dokumentu, w którym czarno na białym jest napisane, że

stolica planuje wprowadzić w szkołach "tylko bezmięsne posiłki", a w stołówkach miejskich i oświatowych "ograniczyć wykorzystywanie mięsa wołowego i baraniego oraz produktów mlecznych" z uwagi na "ślad węglowy wykorzystywanych produktów".Wśród rekomendacji raportu C40 Cities znalazły się ograniczenie (a docelowo wyeliminowanie) spożycia mięsa, nabiału, limit kupowanych ubrań, drastyczne restrykcje w używaniu aut czy korzystaniu z podróży lotniczych - według takie założenia trzeba wprowadzić, aby zmniejszyć emisję gazów cieplarnianych o połowę do 2030 roku. Sprawa wydaje się dość absurdalna, ale do organizacji, która stworzyła raport i popiera realizację takich postulatów, należy także Warszawa.

Raport ma 3,5 roku, ale dopiero niedawno został ujawniony, a włodarz polskiej stolicy znalazł się pod ostrzałem opinii publicznej. Deklaracje nie spodobały się nei tylko mieszkańcom Warszawy, ale i politykom partii rządzącej, którzy aktywnie wytykali, że jest to powrót do PRL. Rafał Trzaskowski postanowił odpowiedzieć.

"Politycy Zjednoczonej Prawicy przekraczają kolejne granice absurdu, teraz wymyślili sobie, że zakażę w Warszawie jedzenia mięsa oraz nabiału" - stwierdził w udostępnionym na Twitterze nagraniu Trzaskowski. A w innym wpisie deklarował: "Nie wprowadzamy w Warszawie żadnych ograniczeń w spożywaniu mięsa".Ale portal Niezalezna.pl znalazł dokument, który zadaje kłam twierdzeniom Trzaskowskiego. Chodzi o "Załącznik nr 1 do Raportu z konsultacji społecznych 'Zielona wizja warszawy. W drodze do neutralności klimatycznej'. Pochodzi on z grudnia 2022 r., więc jest aktualny. To zbiór komentarzy Biura Ochrony Powietrza i Polityki Klimatycznej Urzędu m.st. Warszawy do ponad 200 uwag i komentarzy do dokumentu "Zielona Wizja Warszawy", które w ramach konsultacji społecznych wpłynęły od mieszkańców, przedstawicieli organizacji pożytku publicznego i od przedstawicieli sektora publicznego.

I tak w uwadze nr 195 czytamy:
Podczas planowania posiłków w stołówkach miejskich placówek oświatowych i urzędów należy brać pod uwagę ślad węglowy wykorzystywanych produktów. W szczególności należy ograniczyć wykorzystywanie mięsa wołowego i baraniego oraz produktów mlecznych.

Komentarz przedstawicieli miasta brzmi:
Uwaga ogólna. Nie dotyczy dokumentu Zielona Wizja Warszawy. Jednakże Miasto planuje takie działania w ramach polityki żywnościowej.

Oto zaś treść uwagi nr 197:
Moim zdaniem w szkołach powinny być tylko bezmięsne posiłki.

I komentarz miasta:
Uwaga ogólna. Nie dotyczy dokumentu Zielona Wizja Warszawy. Jednakże Miasto planuje takie działania w ramach polityki żywnościowej.

za:niezalezna.pl


***

Trzeba było uważać

Platforma ruszyła do przekonywania swoich wyborców, że to nie ona chce zakazu spożywania mięsa, ale właściwie PiS. Wyciągane są jakieś fragmenty z oficjalnych raportów. I klasyczne odwracanie kota ogonem. Co innego w tej dyskusji bawi najbardziej.Wychodzi bowiem na to, że opozycja zbiera owoce tego, że sama sprowadziła debatę o przyrodzie do poziomu dna. Przez lata bowiem wmawiano Polakom, że PO i przyległości są postępowe w przeciwieństwie do zaściankowego PiS. Wmawiano więc, że prawica nienawidzi przyrody, drzew, zwierząt i wszystkiego, co kojarzyło się z zieloną stroną mocy. Kompletny fałsz, ale w tym robieniu polityki wtórowały im organizacje ekologiczne. Wspólnie wykopali tę latrynę fałszu i następnie do niej wskoczyli. Gdy się okazało, że wszystko śmierdzi i zwykły człowiek jednak nie chce za nimi iść tą drogą (rezygnując z lotów, jedzenia mięsa i kupowania ubrań), politycy opozycji próbują obryzgać wszystkich swoją twórczością. Tymczasem prawda taka, że ani KO nie jest tak ekologiczna, jak o niej mówią, ani PiS taki niepostępowe, jak się mu wmawia. Ale trzeba było mówić prawdę, a nie przez osiem lat kłamać. Jak mawiał Kwinto w „Vabank”: „Trzeba było uważać”.

Jacek Liziniewicz

za:niezalezna.pl

***

Robale albo śmierć!

W czasach mej młodości, za Gierka docierały do nas różne wynalazki z Zachodu: guma do żucia, dżinsy oraz moda na hipisowanie i wąchanie kleju zamiast piwka i bełta, ale nigdy nie trafiłem na kogoś, kto nie jadał mięsa.Wtedy też wszystkich nas usiłowano choć częściowo przerobić na jaroszy, jak to wówczas nazywano, więc raz w tygodniu zamiast mięsa były dania jarskie, ryby, kluchy, ale nie wiązało się to z ideologią, lecz z notorycznym deficytem mięsiwa. Co innego Hitler, sam wegetarianin, chciał po zwycięskiej wojnie wprowadzić gotowe już ustawy zabraniające hodowli zwierząt na mięso, zakaz polowań i połowu ryb. Ale nawet on nie był takim szajbusem jak dzisiejsi weganie, by z powodów ideologicznych podcinać ekonomikę kraju podczas wojny. A my mamy dwa fronty – Moskali i oszalałe lewactwo!

Jerzy Lubach

za:niezalezna.pl

 

***

Zielony komunizm

Ten pierwszy, czerwony komunizm obiecywał ludziom równość w dobrobycie. Wiemy, jak to się skończyło. Komunizm przyniósł ludziom równość, ale w głodzie i biedzie. Dobrobytem mogli się cieszyć tylko komunistyczni kacykowie.Dziś nowi komuniści, tym razem zieloni, postanowili nie popełniać błędów swoich ideowych przodków. Od razu obiecują ludziom głód i biedę. Bo czym innym jest hasło ograniczenia spożycia mięsa, kupna ubrań czy podróży samochodem? Komunizm nigdy nie mógł przynieść dobrobytu, bo nigdy w nim o to nie chodziło. W komunizmie chodziło o zgromadzenie „środków produkcji” w rękach małej grupy ludzi, w gruncie rzeczy o restytucję feudalizmu, tyle że w epoce przemysłowej i tym razem nazwanego „gospodarką centralnie planowaną”. Jeśli zatem ktoś chce komunizmu, choćby zielonego, to chce nas na nowo zagonić w pańszczyźniany kierat.

Bartosz Bartczak

za:niezalezna.pl