Żenada, przemoc, wulgarność. Patocelebryci przejmują polski show-biznes

Ponad pół wieku po pierwszej manifestacji „rewolucji seksualnej” w 1968 roku wulgaryzacja kultury (niestety) nikogo już nie dziwi. Do przedstawiania, a nawet promowania patologicznych postaw w życiu społecznym każdy użytkownik mediów przywykł, jako do swego rodzaju constans naszych czasów. Tymczasem coraz popularniejszy wśród młodzieży fenomen wynosi pop-kulturowy szlam do zupełnie nowego wymiaru – istoty i centrum spraw publicznych.

Ekscentryczne „gwiazdy” show-biznesu z ostatnich dekad wypierają z ich roli patocelebryci – dla których skrajna kontrowersja nie jest dodatkiem do kariery – a stanowi jedyne zajęcie. Te nowe anty-autorytety skupiają już na sobie oczy milionów młodych… I choć wielu dorosłych dziwi się temu zjawisku – to tak naprawdę może się w nim przejrzeć – jak w zwierciadle.

„Zrobiłam dzisiaj pierwszy raz botox i I AM OBSESSED” – pisze na Twitterowym profilu jedna z gwiazd współczesnej młodzieży – Agata „Fagata” Fąk. Obserwowaną przez ponad 300 tysięcy użytkowników tablicę uzupełnia codziennie wpisami dotyczącymi jej prywatnego życia i zdradzającymi jego niezbyt wysublimowany charakter. Ot – użytkownicy portalu mogą się dowiedzieć, że przeżyła „orgazm gastronomiczny”, czy w jakim jest nastroju – a raczej, pisząc w młodzieżowym polish- english, w którym prowadzi kanał – jaki ma dziś „mood”. Nie brak oczywiście treści poświęconych jej seksualnym preferencjom, prymitywnych światopoglądowych wywodów dotyczących „girl power”, czy ruchu „bodypositive” oraz aktualizacji na temat ostatnich operacji plastycznych „Fagaty”. Na jej kanale w serwisie YouTube można z kolei zobaczyć film, w którym stylizuje się na Drag Queen – przedstawicielkę ekscentrycznej subkultury transwestytów… szkic o mentalności dzisiejszej młodzieży  

To jednak nie na tym codziennym strumieniu świadomości „Fagata” zbudowała swoją rozpoznawalność. Mimo całej nowoczesności Agata Fąk wykorzystała do tego sposób wręcz starożytny – uwagę przyciąga własnymi „wdziękami”. Swoje konta w serwisach społecznościowych  młodociana patocelebrytka regularnie uzupełnia rozerotyzowanymi fotografiami. To, co jednak jeszcze bardziej rozgrzewa młodych obserwujących to… „dramy” – internetowe konflikty, zajścia i nieporozumienia pomiędzy tzw. „influencerami”. Jedno z takich wydarzeń, podniesione do rangi publicznego show, napędziło rozpoznawalność „gwiazdy”. Znajoma „Fagaty”, publice znana pod pseudonimem „Masza”, udostępniła w sieci jej nagrania głosowe, w których młoda kobieta podzieliła się swoim planem na życie. Jak się okazuje, wolała ona wykorzystać związek z kimś bogatym i sławnym do zabezpieczenia swojego bytu, niż pójść na studia, a następnie do zawodowej pracy. Miało paść na pewnego niewymienionego z nazwiska piłkarza jednej z drużyn ekstraklasy, albo kolejnego młodzieżowego influencera – „Stuu”. Gdy nagrania pojawiły się w internecie, interpersonalne relacje „Fagaty” stały się rozrywką publiki.

Młoda dziewczyna postanowiła wykorzystać sytuację, by podbudować swoją pozycję w świecie młodzieżowych gwiazd i wyróżniła się jako jedna z czołowych „patocelebrytek”. Aby ściągnąć na siebie uwagę nagrała dwa klipy… Według zamysłu miały to być utwory muzyczne, jednak ich walory brzmieniowe sprawiają wrażenie, jak gdyby nigdy nie były traktowane poważnie. W rzeczywistości materiały miały stanowić tylko tło – realną treścią była zaś manifestacja wulgarności i braku zahamowań „artystki”. Cały tekst sprowadzał się do wymieniana „prosto z mostu” różnych seksualnych praktyk, a teledysk do tańca rodem z domu publicznego. Jeśli miało wyjść skandalicznie i rozpalać zmysły… wyszło raczej śmiesznie i groteskowo. Utwory właściwie odstraszają od słuchania, a promowane wzorce zachowań sprawiają, że po plecach przebiega dreszcz żenady.

Jak gdyby to nie starczyło do pełnego zdyskredytowania własnego wizerunku, atencjuszka postanowiła… wystąpić w MMA. Jednak, by wziąć udział w zawodach nie musiała przejść trudnej drogi profesjonalnych sportowców. W Polsce zdążyła się bowiem na dobre rozwinąć dyscyplina „freak fightu”. Organizacje typu „High League”, czy „Fame MMA” organizują walki celebrytów w klatkach – w ich czasie znane osoby mogą zmierzyć się w ringu, aby rozwiązać trwający między nimi konflikt, czy po prostu zwrócić na siebie uwagę, okładając się po twarzach. Sport cierpi przy tych okazjach sromotnie – uczestnicy gal nie mają ani odpowiedniego przygotowania technicznego, ani obycia w walce. Spektakl żenuje więc i śmieszy poziomem jednocześnie, a jedyną jego wartością jest starcie znanych twarzy. Dla porównania – wyobraźmy sobie Wojciecha Cejrowskiego w ringu z Maciejem Sthurem czy Cezarego Pazurę naprzeciw Bogusława Lindy – ot cała idea, ale i praktyka tej dyscypliny. Fagata w walkach brała udział już niejeden raz.

Walki w klatkach znanych postaci to osobny i szeroki wymiar patocelebrytyzmu. Na polską arenę, cieszącą się niemałym przychodem i oglądalnością, regularnie wychodzą znani z internetowej działalności twórcy. Największa gwiazda patologicznych gal to zresztą również osoba znana z kontrowersji. Jest nią obecnie… „Lil Masti”, przedstawiająca się jako artystka i raperka. Jednak i dla niej droga do kariery wiodła „przez majtki” – starszym widzom lepiej znana jest jako „seksmasterka”, kobieta z której instruktażowych filmów o praktykach seksualnych śmiało się niejedno gimnazjum w kraju. Droga od sexmasterki do celebrytki okazała się jednak wyjątkowo prosta – obecnie „Lil masti” może się pochwalić hip- hopowymi „kawałkami” liczącymi miliony odsłon, a na łamach swojego vloga opowiada o życiu prywatnym i… ciąży.   

Seks to w ogóle najłatwiejsze narzędzie patocelebrytek w drodze do sławy, a w im bardziej karykaturalny sposób młode influencerki go przedstawiają, tym okazują się popularne. Najlepszym tego dowodem jest kariera – „Oliwki Brazil”. Ta 21 letnia dziewczyna również próbuje swoich sił w  branży muzycznej… ze skutkiem podobnym, jak poprzedniczki. Przez nagrania wręcz ciężko przebrnąć ze względu na ich muzyczne „walory” – tymczasem główna zainteresowana, której wyuzdane teksty miały chyba w zamyśle rozbudzać pożądanie młodzieży, odbiega swoją aparycją od jakichkolwiek standardów kobiecej atrakcyjności. W zasadzie, gdyby ktoś szukał najgorszego wykonawcy do tego rodzaju treści, to właściwie ma „Oliwkę” podaną na tacy. Aż dziw bierze, kiedy biedna dziewczyna próbuje niezręcznie dopasować się do przyjętej roli…  

Jeśli komuś się wydaje, że podobne życiorysy to wciąż margines, to niestety względem polskiego „showbiznesu” (z pożytkiem dla własnego umysłu) jest mocno „do tyłu”. Patocelebryci nie od wczoraj goszczą na łamach rozrywkowych portali plotkarskich – w zasadzie wchodząc na dobre do głównego nurtu. Dosyć powiedzieć, że wspomniana już „Oliwka Brazil” podpisała kontrakt muzyczny z poważną wytwórnią Warner Music Group, a wśród prasowych tytułów, które poświęcają uwagę byłej „seksmasterce”, a obecnie „Lil Masti”, wymienić można Fakt, Plejadę, czy RadioZet. Trafiła nawet swego czasu do „Dzień Dobry TVN”. Słowem – patologiczne jednostki, które jeszcze dekadę temu nawet postępacka śmietanka towarzyska Warszawy uznałaby za niepoważne, dziś konstytuują nowy „salon”. Niejeden dorosły pewnie przyjąłby ten fakt z niedowierzaniem… Niejeden pewnie załamałby ręce nad tym, co dzieje się z młodzieżą, utyskując na dziwactwa i życiowy upadek „pokolenia Z”. Tymczasem to rodzice dojrzewających obecnie nastolatków i młodych dorosłych sami stworzyli tego potwora – i w patocelebryckim internetowym ścieku mogliby się przejrzeć, niemal jak w zwierciadle.

Gdy opada pierwszy szok po spotkaniu ze światem patologicznych gwiazd młodzieży, jasnym staje się, że ze wzorcami hołubionymi przez poprzednie pokolenia łączy go wiele. W końcu dziwne, ekscentryczne postaci od lat pojawiają się na pierwszych stronach obyczajowych czasopism oraz na antenie telewizji śniadaniowych… Tymczasem zdrowe, rodzinne relacje, role męża, żony, rodzica „wzięcia” nie mają, podobnie jak ideały pracowitości, czy jakiekolwiek inne cnoty budujące szczęśliwe życie człowieka.  

To jednak tylko czubek góry lodowej. Popularność patocelebrytów budują bowiem bardziej znaczące kulturowe tendencje, dobrze zakorzenione w dotkniętej od wielu lat kryzysem „cywilizacji łacińskiej”. Sukces nowych „gwiazd” opiera się bowiem o szok i skandal, który wywołują. Od dekad podobny styl wyrazu promowany był przez agitatorów obyczajowej rewolucji, jako w zasadzie jedyne odpowiednie narzędzia, mające służyć dekonstrukcji norm i zasad społecznych. Kontestacja za pomocą skandalu stała się właściwie synonimem „sztuki”, czy „artyzmu”, zastępując je w całości w galeriach, teatrach, czy na scenach. Odrzucając zatem uznane miary przyzwoitości i dobrego smaku patocelebryci naśladują zwyczajnie to, co podpatrzyli u rodziców, zachwycających się buntem dzieci kwiatów i stylem życia królów Rock’n Rolowych scen.

Kontestacyjne ruchy kulturowe skutecznie wmawiają od lat 60-tych spadkobiercom cywilizacji łacińskiej, że utrwalone zakazy i normy to nic ponad fobiczne tabu – zrodzone z mrocznej części ludzkiej osobowości i strachu przed obcym. Proces ten zaszedł na tyle daleko, że dla młodych niemal sama obecność jakichkolwiek wzorców postępowania okazuje się dostateczną prowokacją do ich złamania. Z kolei ekscentrycy naruszający ramy kultury i moralności czczeni są, jako misjonarze postępu.

Brnięcie młodych w coraz głębszy „kanał” – popularyzację narkotyków, czy odarty z jakiejkolwiek powabu i elegancji seks, to tylko dalszy krok procesu rozpoczętego przez pokolenia dziadków i rodziców- w praktyce bowiem dekonstrukcja kultury, z jaką mamy obecnie do czynienia jest projektem totalnym. Lewicowi agitatorzy ze sfer tak kulturalnych, jak i politycznych wmawiają nam na każdym kroku, że całość cywilizacji jest w gruncie rzeczy opresyjnym systemem, wymagającym odrzucenia i emancypacji spod jego ograniczającego wpływu. Młodzi patocelebryci to zatem ścisła drużyna „ducha czasów”, a ich styl życia wyznacza przykry punkt dojścia, w którego kierunku niechybnie staczają się narody.

Mimo to wciąż dla wielu młodych wzorce nowych gwiazd są nie do przyjęcia, a podobne postawy żenujące. Dla każdego obserwatora wiadomym jest przecież, że pod sceniczną maską i szczelnym makijażem zadowolenia ich życie pełne jest frustracji i zawodu. To najlepszy dowód na to, że kulturowe normy nie są zbędnym balastem – skłonna do złego ludzka natura potrzebuje ich, jako strażników racjonalności własnych decyzji i postaw. Odrzucenie podobnych fundamentów wbrew twierdzeniom lewicowych ideologów nie prowadzi ani do psychicznej stabilności ani do satysfakcji – przeciwnie, jego skutkiem jest hedonistyczny masochizm i uszczerbek na bogactwie ludzkiej egzystencji.

Tym bardziej wobec zjawiska patocelebrytyzmu niezbędna zdaje się reakcja społeczeństwa – w pierwszym miejscu rodziców, ale również władzy. Tendencje te zbierają bowiem swoje żniwo i degenerują umysły młodzieży – a z czasem zostanie patocelebrytą może dla wielu stać się upragnionym ideałem.

Filip Adamus

za:pch24.pl


***

Celebryci obrażają wyborców PiS. Antypisowskie media alarmują: młodzi nie pójdą do wyborów, a starsi są zmobilizowani

Kto przechyli szalę zwycięstwa w wyborach na swoją korzyść? Z sondażu Ipsos dla oko.press i TOK FM wynika, że to starszy elektorat, a nie młodszy, jest bardziej zmobilizowany. Aż 83 proc. respondentów w wieku 70 lat i więcej deklaruje, że na 100 proc. zagłosuje w wyborach.

Najnowsze badania wskazują, że starsi wyborcy tłumnie odwiedzą lokale wyborcze, by oddać swój głos w jesiennych wyborach parlamentarnych. 83 proc. elektoratu 70 plus wyraża gotowość do uczestnictwa w święcie demokracji. Zdecydowanie gorzej wygląda mobilizacja wyborców do 50. roku życia - tu deklaruje chęć udziału w wyborach 46 proc. badanych przez Ipsos.

Ten elektorat jest najbardziej zmobilizowany

A jak wyglądają chęci u młodego elektoratu? Tylko 39 proc. respondentów w wieku 18-29 lat zadeklarowało, że na pewno zagłosuje. Oko.press komentuje, że taka różnica może przesądzić o tym, że jednak to PiS wygra trzeci raz z rzędu rozgrywkę o parlament. "100 proc. pewność głosowania w wyborach deklaruje aż 83 proc. osób 70+ i zaledwie 39 proc. 20-latków. To przepaść. W najbardziej zmobilizowanej grupie PiS ma aż 57 proc. poparcia" - czytamy. Badani w wieku 30-39 lat też nie chcą tłumnie biec do urn wyborczych - 50 proc. stwierdziło, że z pewnością zagłosuje w wyborach. Sondaż wskazuje, że PiS dysponuje najbardziej zmobilizowanym elektoratem pod względem grup wiekowych, ale... to wyborcy Koalicji Obywatelskiej najczęściej deklarują, że wybiorą się na wybory.

94 proc. elektoratu KO zapewniło, że tak zrobi. W gronie głosujących na PiS odsetek zdecydowanych, że pójdzie na wybory, wynosi 89 proc., co wskazuje na to, że Zjednoczona Prawica ma jeszcze "rezerwy". Gorzej sytuacja wygląda dla innych partii, bo zmobilizowanych jest 81 proc. elektoratu Lewicy, 72 proc. Polski 2050 i 63 proc. PSL wśród zdecydowanych wyborców.

Liberalni naukowcy dają czadu

Kryzys opozycji w pierwszych miesiącach nowego roku jest widoczny gołym okiem - uwydatnia go coraz bardziej jałowa dyskusja o wspólnej liście bez efektów. Jak zwykle w takich sytuacjach do głosu dochodzą eksperci i celebryci, pracujący na wynik Zjednoczonej Prawicy. Prof. Andrzej Rychard stwierdził w wywiadzie dla "Gazety Wyborczej", że wyborcy prawicy "w większości nie mają pieniędzy na jakiekolwiek wakacje".

Jeszcze dalej poszedł w RMF FM prof. Ryszard Markowski, który podsunął opozycji pomysł delegalizacji PiS, jeśli partia Jarosława Kaczyńskiego straci władzę oraz... "denazyfikacji" jego elektoratu. - Nie mieliśmy nigdy w Polsce partii, która tak jak PiS miałaby poparcie skrzywione w stosunku do struktury społecznej. Dwie trzecie to są osoby powyżej 60 roku życia, dwie trzecie ci, którzy są na emeryturze lub rencie. Tak więc dwie trzecie ludzi z wykształceniem podstawowym głosuje na PiS - wytykał socjolog, przekonując, że wprost gardzi Kaczyńskim.

Z kolei Marek Kondrat na Instagramie - w przerwie od degustacji drogich win - zacytował George'a Orwella, by obrazić elektorat PiS. "Ludzie, którzy głosują na nieudaczników, złodziei, zdrajców i oszustów, nie są ich ofiarami. Są ich wspólnikami" - mówi na nagraniu aktor. Celebryci i naukowcy, związani z opozycją, popełniają ten sam błąd, co przy wyborach w 2015, 2019 i 2020 roku. Chcąc pomóc Tuskowi, nieświadomie budują poparcie dla PiS, obrażając nie polityków, a zwykłych ludzi.

za:niezalezna.pl

***
Wulgarność, nachalność, brak smaku... Nic nowego pod słońcem.... a może raczej - pod latarniami.                        Pod latarniami wiadomego "stróża ciemności"... Żal ludzi... Zwodzonych i zwiedzionych...

kn