Chiny chcą nam zamknąć usta

Polka Aleksandra Bielakowska, zajmująca się rzecznictwem w międzynarodowej organizacji Reporterzy bez Granic, została zatrzymana w Hongkongu i deportowana na Tajwan. Miała wraz z innymi dziennikarzami monitorować przebieg procesu Jimmy’ego Laia, hongkońskiego magnata prasowego, katolika i antykomunisty

Laia oskarżono o stwarzanie zagrożenia dla bezpieczeństwa narodowego Chin i zmowę z obcymi siłami, a dowodami w sprawie mają być m.in. jego spotkania z urzędnikami amerykańskimi w Waszyngtonie podczas prezydentury Donalda Trumpa. Sama doświadczyłam nieraz, że komunistyczne władze Chin uważają, że mają prawo zatykać usta tym, którzy mówią o ich represjach i zbrodniach. Gdy w 2016 r. miałam relacjonować dla „Gazety Polskiej Codziennie” wizytę prezydenta Xi Jinpinga w Polsce, ambasada Chin zażądała cofnięcia mojej akredytacji. W takich momentach, gdy atakują, blokują, deportują kolejnego dziennikarza, trzeba jeszcze głośniej mówić o tym, jak Pekin prześladuje miliony Chińczyków, Hongkończyków, Ujgurów i Tybetańczyków. O obozach koncentracyjnych w Xinjiangu, o przymusowym pobieraniu organów, o represjach wobec chrześcijan. O bohaterach takich jak Jimmy Lai i były biskup Hongkongu kard. Joseph Zen.

Hanna Shen

za:niezalezna.pl