Józef Szaniawski - Dlaczego w kwietniu?

Mało kto zdaje sobie sprawę, że najsłynniejszym polskim oficerem, którego rozstrzelali Rosjanie, był Kordian. Młody oficer Wojska Polskiego, bohater dramatu Juliusza Słowackiego, zostaje rozstrzelany decyzją cara Mikołaja I, a więc decyzją w Rosji najwyższą. Analogie z decyzją Stalina o rozstrzelaniu tysięcy polskich oficerów są oczywiste, a poetycko-historyczna wizja narodowego wieszcza, jakim był Słowacki, jest wstrząsająca! We wcześniejszej scenie "Kordiana" o zbrodniach rosyjskiego ludobójstwa na Polakach pisze Słowacki: "Ta ziemia jest trupem". Tak właśnie nazwał Rosję wieszcz, wielki polski poeta, i niestety miał rację. Możemy to powiedzieć zwłaszcza z perspektywy masowych egzekucji rozstrzeliwania oficerów polskich w 1940 roku oraz katastrofy samolotu z prezydentem Lechem Kaczyńskim i elitą RP pod Smoleńskiem 10 kwietnia 2010 roku.

Tradycyjne masowe rozstrzeliwania w Rosji sowieckiej zaczynały się zawsze na wiosnę od początków kwietnia każdego roku. Jesienią i zimą NKWD w łagrach i więzieniach gromadziło setki tysięcy aresztowanych. Niektórych z nich mordowano tradycyjnym strzałem w tył głowy w podziemnych katowniach więzień, ale masowa eksterminacja nieszczęśników zaczynała się dopiero na wiosnę. Setek tysięcy ofiar nawet ludobójcy z NKWD nie byli w stanie "rozwalić" w piwnicach więzień. To było możliwe jedynie na otwartej dużej przestrzeni w lasach, tak właśnie jak w Katyniu pod Smoleńskiem. Dlaczego w kwietniu? Bo właśnie wtedy odmarzała ziemia po ciężkiej rosyjskiej zimie i można było kopać tzw. doły śmierci, które były niezbędne przy masowym mordowaniu, aby następnie zakopać trupy, czasami nawet na sześć metrów w głąb. Tak było właśnie w Katyniu, gdzie oprawcy z NKWD rozstrzelanych polskich oficerów układali trzema, czterema, a nawet pięcioma warstwami trupów. Masowe rozstrzeliwania trwały od początków kwietnia - przez wiosnę, lato, aż do jesieni. W ten straszliwy ludobójczy scenariusz Rosja sowiecka wpisała też rozstrzelanie tysięcy bezbronnych polskich jeńców. Pierwszą ich grupę - kilkuset oficerów - NKWD wymordowało w Katyniu 3 kwietnia 1940 roku, a następne egzekucje trwały przez kwiecień, maj, aż do czerwca 1940 roku.

Stosunkowo mało znany jest fakt, że pierwszymi polskimi oficerami, których NKWD rozstrzelało w zbiorowej egzekucji, byli księża - kapelani Wojska Polskiego. Nieprzypadkowo właśnie oni uznani zostali przez władze sowieckie za tę część polskich elit, którą należy wymordować w pierwszej kolejności. Byli to w większości księża katoliccy, ale ofiarami stali się też duchowni innych wyznań, w tym naczelny rabin Wojska Polskiego. NKWD ściągnęło ich wszystkich z różnych obozów jenieckich z całej Rosji w jedno miejsce, do katowni NKWD być może do Moskwy. Zostali zamordowani jako pierwsi na kilka miesięcy przed egzekucją w Katyniu i data ich męczeńskiej śmierci nie jest przypadkowa - 24 grudnia 1939 roku. W samą Wigilię! Rosja do dzisiaj ukrywa, gdzie zostali zgładzeni i gdzie potajemnie zakopani.

W historii, tak samo jak wszędzie, istnieje związek przyczynowo-skutkowy. Jest oczywiste, że prezydent Lech Kaczyński i delegacja Rzeczypospolitej nie lecieliby 10 kwietnia 2010 roku do Smoleńska, gdyby obok Smoleńska w Katyniu nie znajdował się cmentarz polskich oficerów - ofiar zbrodni ludobójstwa Rosji sowieckiej. Ten straszliwy cmentarz w Katyniu był konsekwencją rozstrzelania w tym właśnie miejscu w kwietniu 1940 roku tysięcy bezbronnych polskich jeńców - oficerów i generałów Wojska Polskiego. Tego rozstrzelania by nie było, gdyby NKWD nie otrzymało do wykonania uchwały rządu Rosji sowieckiej z 5 marca 1940 roku o eksterminacji polskich elit. Tej uchwały rządu rosyjskiego nie byłoby, gdyby w łapy sowieckie nie dostało się do niewoli ćwierć miliona jeńców polskich, co było konsekwencją agresji Armii Czerwonej na Polskę 17 września 1939 roku. Zaś do tej agresji doszło w wyniku układu między Niemcami a Rosją zawartego na Kremlu w Moskwie 23 sierpnia 1939 roku. Taki właśnie jest logiczny związek przyczynowo-skutkowy pomiędzy kwietniem 1940 roku a kwietniem 2010 roku. Trzeba spojrzeć prawdzie prosto w oczy, w zuchwałe oczy prawdy!

Uchwała rządu Rosji sowieckiej z 5 marca 1940 roku stanowiła faktyczną eksterminację elity polskiej. To była naprawdę elita przywódcza, intelektualna i duchowa Rzeczypospolitej i dlatego rozstrzelanie jej było rozstrzelaniem Rzeczypospolitej przez Rosję sowiecką. Takich strat nie poniosło żadne państwo ani w II wojnie światowej, ani nigdy wcześniej. Eksterminację ustalili wspólnie obaj okupanci: niemiecki i rosyjski, na naradach NKWD i gestapo w ich centralach w Moskwie i Berlinie, a następnie na szczeblu lokalnym w okupowanej Polsce, m.in. w Krakowie i Zakopanem. Dlatego starannie ukrywaną nadal tajemnicą związaną z Katyniem jest fakt, że w latach 1939-1941 NKWD miało oficjalne przedstawicielstwo w Krakowie obok siedziby osławionego gubernatora Hansa Franka, a Niemcy prawdopodobnie już wiosną 1940 roku, a nie w 1943 znali prawdę o Katyniu, a także o innych komunistycznych zbrodniach, których Katyń stał się symbolem.
Rozstrzeliwanie to w Rosji szczególna, jeszcze carska, tradycja. Miliony ludzi zostały wymordowane w tym imperium zła przez rozstrzelanie. Dlatego tak popularnym i charakterystycznym dla Rosji XXI wieku jest makabryczny sowiecki kawał przystosowany do obecnie rządzącego na Kremlu premiera. Oto właśnie na Kremlu odbywają się "demokratyczne" wybory. Przewodniczący obradom wzywa do głosowania: "Kto jest za premierem Putinem, proszę podnieść rękę do góry. Kto jest przeciwko, proszę podnieść obie ręce do góry i ustawić się twarzą do ściany".

za: http://www.naszdziennik.pl/index.php?typ=dd&dat=20110330&id=main (kn)