Stanisław Michalkiewicz - Za sprawą Belzebuba

No i do czego to podobne? Niecały tydzień do wyborów, a tu państwowa telewizja robi ludziom wodę z mózgu! Kto to widział, żeby doprowadzać do sytuacji, w której lud pracujący miast, a przede wszystkim - WSI - nie ma pewności, że w audycji „Tomasz Lis na żywo” nie wygrał jak zwykle red. Tomasz Lis? Przecież każde dziecko wie, że po to telewizja zatrudniła pana red. Lisa i płaci mu takie krocie, żeby pan redaktor Lis za każdym razem rozsmarowywał na podłodze gości, których Siły Wyższe każą mu rozsmarować i żeby dowartościował gości, których Siły Wyższe z takich czy innych powodów każą mu nadymać.

Tymczasem do telewizji zaproszony został Jarosław Kaczyński - no i w rezultacie nie wiadomo, kto kogo rozsmarował; czy red. Lis prezesa Kaczyńskiego, czy odwrotnie - prezes Kaczyński red. Lisa? I jak teraz mają głosować młodzi, wykształceni z wielkich miast? Jak teraz wygląda pan red. Adam Michnik, własną piersią zasłaniający nasz nieszczęśliwy kraj przed niebezpieczeństwem kaczyzmu? Tyle starań, tyle wysiłków, tyle benzyny spalonej przez Tuskobus, że aż wzrosło ryzyko globalnego ocieplenia - i to wszystko ma zostać zniweczone przez jedno potknięcie red. Lisa? Takie rzeczy kiedyś się nie zdarzały. Nie mówię już, że za komuny, kiedy - jak powszechnie wiadomo, w ogóle było lepiej i red. Lis takiego Jarosława Kaczyńskiego zwyczajnie by w studiu aresztował - ale i później, dopóki państwowa telewizja nie wpuściła do siebie Nergala. Najwyraźniej wraz z nim przez jakąś szczelinę na Woronicza przedostał się Belzebub - bo przecież żadnego innego wytłumaczenia tego fenomenu nie ma!


za: http://www.michalkiewicz.pl/tekst.php?tekst=2218 (kn)