Między upokorzeniem a sprawiedliwością

Na początek pytanie. Co zrobiłby minister Michał Boni, gdyby ktoś obrabował go z własności? Z pewnością poszedłby do sądu, żądając nie tylko zwrotu zagrabionego majątku, ale również domagałby się zasądzenia należnego odszkodowania. Gdyby na skutek grabieży stracił np. samochód, to na pewno nie byłby zadowolony, jeśli w ramach rekompensaty proponowano by mu płyn do spryskiwaczy...
Zarówno propozycja, z jaką wystąpił rząd Donalda Tuska w zamian za likwidację Funduszu Kościelnego, jak i sposób, w jaki próbuje się tę sprawę załatwić, są ze strony polityków partii rządzącej nieprzyzwoite.

Po pierwsze, proponowanie możliwości przekazywania 0,3 proc. podatków na działalność Kościoła katolickiego jest dla katolików po prostu obraźliwe. Wszak każda organizacja pożytku publicznego, nawet promująca homoseksualizm, ma prawo do 1 proc. odpisu. Jeśli rząd PO zalicza Kościół katolicki do kategorii ponad trzy razy niższej niż choćby Wielka Orkiestra Świątecznej Pomocy, to nie ulega wątpliwości, iż mamy do czynienia z celową próbą upokorzenia katolików. Na to zgodzić się nie możemy.

Po drugie, sprawę Funduszu Kościelnego rozwiązać należy, gdyż dotychczasowa forma jego finansowania uzależnia Kościół od państwa. Jednak propozycja rządu odpisu podatkowego w rzeczywistości zmierza do uzależnienia Kościoła od propagandy mediów. Te mają przecież ogromne doświadczenie w przedstawianiu Kościoła w złym świetle, przy jednoczesnym milczeniu na temat jakichkolwiek jego dzieł, które mogłyby pokazać go w prawdziwym świetle. Każda taka dobrze zaplanowana negatywna "kampania reklamowa", zwłaszcza w okresie składania deklaracji podatkowych, z pewnością nie pozostanie bez wpływu na poziom przekazywania części podatku przez obywateli.

Jednak bez względu na to, jaki wariant zostałby wybrany w celu zastąpienia Funduszu Kościelnego, każdy będzie wobec Kościoła katolickiego niesprawiedliwy, dopóki państwo nie zwróci mu majątków, których Kościół jest prawnym właścicielem, lub nie przekaże należnego odszkodowania i nie będzie wypłacać należności z tytułu dzierżawy. W tym kontekście propozycja likwidacji Funduszu przez rząd Donalda Tuska jest o tyle bardziej niebezpieczna, że definitywnie przypieczętuje najważniejsze założenie antykościelnej polityki komunistycznych władz PRL, polegającej na grabieży kościelnej własności. Jeżeli państwo nie jest w stanie zwrócić Kościołowi katolickiemu jego własności, powinno przekazać przysługujące mu odszkodowanie i wypłacać należności z tytułu dzierżawy tzw. dóbr martwej ręki. Należy to uczynić jak najszybciej. Zwłaszcza że może być to również jeden ze sposobów zablokowania dalszego trwonienia majątku narodowego przez rządzących polityków.

Sebastian Karczewski

za: http://www.naszdziennik.pl (kn)