Stanisław Michalkiewicz - Wielki Stręczyciel stręczy małych

Szanowni Państwo!

Odrzucenie przez Sejm wniosku Solidarności o przeprowadzenie ogólnokrajowego referendum w sprawie zrównania wieku emerytalnego mężczyzn i kobiet oraz podniesienia granicy wieku uprawniającego do emerytury, skłania do refleksji nad natura współczesnej demokracji politycznej. Jak wiadomo, polega ona na tym, że możemy wybrać sobie tych wszystkich prezydentów, senatorów, posłów oraz innych Umiłowanych Przywódców drobniejszego płazu - ale tylko spośród tych, którzy w takim charakterze zostaną nam nastręczeni. Jak powiedział kiedyś Józef Stalin - nieważne, kto głosuje, ważne - kto liczy głosy. Józef Stalin miał oczywiście rację, jak zresztą we wszystkim, co mówił - ale nie powiedział najważniejszego. Że mianowicie, znacznie ważniejsze pod tego, kto głosuje, a nawet od tego - kto liczy głosy, jest to, kto przedstawia obywatelom wyborczą alternatywę. Obywatele mogą bowiem wybierać tylko między tymi, którzy zostaną im nastręczeni na Umiłowanych Przywódców - a skoro tak, to nietrudno się domyślić, ze najważniejszy jest ów Wielki Stręczyciel - no i oczywiście kryteria, którymi w swoim stręczycielstwie się kieruje.

Zalatuje to wszystko spiskową teorią dziejów, która przez postępactwo została wielokrotnie i raz na zawsze potępiona. Jak też wielokrotnie i raz na zawsze bywałem potępiany za posługiwanie się teorią spiskową - między innymi przez pana redaktora Jana Engelgarda. Pan redaktor Engelgard nawet nadał mi pseudonim: „redaktor Razwiedka”, sugerując pogrążenie się moje w sprośnych błędach Niebu obrzydłych - jako że wiadomo przecież, iż żadnej razwiedki „nie ma”, a cała demokracja, to pełny spontan i odlot, niczym w Wielkiej Orkiestrze Świątecznej Pomocy. Aliści w innym miejscu pan redaktor Engelgard pisze, że „począwszy od stanu wojennego partia była niejako zakładnikiem generała Jaruzelskiego i wojska, nie miała nic do powiedzenia, a kluczowe decyzje zapadały w innych gremiach, skupionych wokół Jaruzelskiego”. A cóż to znowu za „inne gremia”? Sam generał Jaruzelski był tajnym współpracownikiem Informacji Wojskowej, a jego oficerem prowadzącym był Czesław Kiszczak. Skoro zatem „kluczowe decyzje” zapadały w „gremiach skupionych wokół Jaruzelskiego”, to w grę może wchodzić tylko jedno towarzystwo: wojskowa razwiedka, którą nazywam tym rosyjskim słowem ze względu na oczywiste podporządkowanie razwiedce sowieckiej. No dobrze - a jakież to były te „kluczowe decyzje”? Najbardziej „kluczową” decyzją była z pewnością decyzja o przeprowadzeniu transformacji ustrojowej.

Jak już dzisiaj wiadomo, głównym celem transformacji ustrojowej było zapewnienie beneficjentom systemu komunistycznego odpowiedniej pozycji społecznej i materialnej w nowych warunkach ustrojowych. Żeby ten cel osiągnąć bez wzbudzania podejrzeń, trzeba było przeprowadzić selekcję kadrową, by zawczasu wyznaczyć osoby, które tę transformację przeprowadzą, jak się należy. Nie potrzeba chyba tłumaczyć, że chodziło o osoby, które „gremia skupione wokół Jaruzelskiego” obdarzały zaufaniem. Ale samo zaufanie, to za mało. Włodzimierz Lenin mawiał, że trzeba „ufać i kontrolować”. A jak kontrolować osoby zaufane, żeby chodziły jak w zegarku? Najlepszą formą kontroli jest posiadanie tak zwanych „haków” - a więc jakichś kompromitujących informacji, których te zaufane osoby za żadne skarby nie chciałyby ujawnić. W ten sposób razwiedka dyscyplinowała i nadal dyscyplinuje swoich konfidentów, przy pomocy których, z tylnego siedzenia kieruje całym państwem, obsadzając agentami kluczowe segmenty gospodarki z sektorem finansowym na czele i kontrolując media, a także - stado autorytetów moralnych tak, by na dany sygnał beczało z właściwego klucza.

W ten oto sposób ukształtował się w naszym nieszczęśliwym kraju model kapitalizmu kompradorskiego. Polega on na tym, że - w odróżnieniu od kapitalizmu zwyczajnego - dostęp do rynku i możliwości funkcjonowania na rynku uzależnione są od przynależności do sitwy, której najtwardszym jądrem jest właśnie razwiedka z komunistycznym rodowodem. Sitwa ta frymarczy interesem narodowym i państwowym, dla większego bezpieczeństwa wysuwając na pierwszy plan rozmaitych Umiłowanych Przywódców; raz tych, a raz tamtych - ale czy są jedni, czy drudzy - model kapitalizmu kompradorskiego ani drgnie. Najwyraźniej bezpieczniackiej sitwie udało się tak ukształtować scenę polityczną, ze bez względu na to, kto wygra - wybory zawsze są wygrane, zgodnie z formułą: tak czy owak - sierżant Nowak!

Oczywiście kapitalizm kompradorski ma swoje plusy ujemne. Dlatego bezpieczniacka sitwa, chcąc poprawić swoją reputację w oczach lichwiarskiej międzynarodówki, podjęła starania o poprawę rentowności mniej wartościowego narodu tubylczego. Służy temu Narodowy Program Eutanazji, rozpisany na wiele ustaw i rozporządzeń, przyjmowanych w podskokach przez Umiłowanych Przywódców, którzy właśnie w tym celu zostali wystrugani z banana. Ważnym elementem Narodowego Programu Eutanazji jest tak zwana „reforma emerytalna” - i dlatego wniosek o referendum został przez Sejm odrzucony.

Mówił Stanisław Michalkiewicz



Stały komentarz Stanisława Michalkiewicza z cyklu „Myśląc Ojczyzna” jest emitowany w Radiu Maryja w każdą środę o godz. 20.50 i powtarzany w czwartek. Komentarze nie są emitowane podczas przerwy wakacyjnej w lipcu i sierpniu.

za:http://www.michalkiewicz.pl/tekst.php?tekst=2461 (tb)