Smutny stan mediów - Teresa Bochwic

Smutny stan polskich mediów ukazał się wyjątkowo wyraziście w ostatnich tygodniach. Media mainstreamowe próbowały „załatwić” raz a dobrze abpa Henryka Hosera, opiekuna archidiecezji warszawsko-praskiej, za pomocą porażających insynuacji na temat rzezi w Rwandzie i wyznań (niefrasobliwego? naiwnego? żądnego sławy? czy gorzej?) ks. Lemańskiego W publikacjach na ten temat można było znaleźć pełną paletę manipulacji. Najpierw artykuliki o rzezi w Rwandzie, której - wówczas biskup - Hoser podobno nie zapobiegł i nic w tej sprawie nie zrobił. Zasada: kłam, kłam, kto tam sprawdzi, co, kiedy i jak było naprawdę. Rzeczywiście, kilka dni trwało, zanim okazało się, że bp Hoser przyjechał do Rwandy w miesiąc po zakończeniu rzezi. Zanim ta informacja trafiła do mediów bez ograniczeń szaleli komentatorzy, niemalże sugerując udział abpa Hosera w wymordowaniu Tutsi i Hutu.

Kłamano o jego umocowaniu w tym kraju jako nuncjusza papieskiego. Zasada: im wyżej kogoś umieścisz, z tym wyższego konia go zrzucisz. Co z tego, że biskup Hoser nie był nuncjuszem w Rwandzie a tylko przez pewien czas zastępował nuncjusza. To już wystarczy, żeby koń okazał się wysokości żyrafy i żeby dało się z niego malowniczo arcybiskupa zrzucić.

Potem sprawa ks. Lemańskiego. Też ks. Hoser, już dziś, jako arcybiskup. Zasada – pokaż brak demokracji, pokaż okrucieństwo wobec podwładnych. Nieczuły, nierozumny, mało empatyczny, coś może zrobił paskudnego, pewnie pedofilia, a nie, ks. Lemański już dzieckiem nie jest, no tak, to może tylko coś mówił, co paskudne wydało się ks. Lemańskiemu. Nota bene niezły z ks. Lemańskiego antysemita, skoro tak ciężko go uraża pytanie o wyznanie z sugestią, że może mojżeszowe. A abp Hoser nie dość, że okrutnik, to prześladowca wolnego słowa, bo zakazał księdzu występów publicznych i zawiesił w prawach proboszcza. I znowu komentarze, wydziwiania, naruszanie godności ks. Hosera. Wielokrotne powielanie kłamstw i półprawd.

A jak już się wyczerpią te skomplikowane środki, można zastosować najprostszą zasadę oblepiania szambem: wiadomości na portalach tak wydrukowane, żeby wyżej podać nowinkę o obgryzaniu psa przez człowieka, niżej pełne wulgaryzmów nowości z okolic agencji towarzyskich i pedofili, a w środku abp Hoser. Obiektywnie, rzetelnie, uczciwie?

Czy się udało przez te tygodnie przyczepić błoto do abpa Hosera? Na pewno nie w pełni, bo jest jednak powszechna prasa katolicka, RM, telewizja Trwam, TV Republika, są media niezależne, wreszcie są portale, na których ludzie zareagowali natychmiast i z oburzeniem. Miejsca, gdzie można spotkać się z prawdą. Oczywiście, jeżeli się jej poszuka, bo kłamstwa lały się głównych telewizji i wielkich gazet.

Ach, te kłopoty mainstreamu. Goebbelsowi było łatwiej, kontrolował całą prasę, podobnie jak komuniści. Teraz niestety jest trudniej. Ale starać się można. Zawsze coś się przylepi i część ludzi uwierzy.

18.07.2013

za: http://www.ksd.media.pl