Zadymianie obrazu Kościoła

Episkopat Polski to nie jest już monolit, nie ma lidera. Biskupi nie są w stanie nadążyć za zmieniającym się społeczeństwem, są pyszni, chcą tylko rządzić, objadać się i jeździć drogimi samochodami. Najgorsi są oczywiście ks. abp Głódź i ks. abp Hoser, w których atakowaniu prześcigają się teraz liberalno-lewicowe media. Jedynym sprawiedliwym jest ks. Lemański, który wypowiedział posłuszeństwo swemu ordynariuszowi. Inni kapłani ponoszą konsekwencje braku rodziny i myślą jedynie o awansie. Do tego czasu rekompensują sobie to gadżetami, lepszym mieszkaniem, wyjazdami. Taki obraz Episkopatu i duchowieństwa w Polsce kreśli w wywiadzie udzielonym gazecie „Polska The Times” o. Jacek Prusak, krakowski jezuita.

Źle, że ksiądz wypowiada się w taki sposób o biskupach i kapłanach swego Kościoła. Nie próbuje nawet polemizować z takimi tezami zawartymi w pytaniach, jak np. ta, że rzekomo „ks. Lemański wciela w życie idee Papieża. Wyciąga ręce do tych, którzy odpływają z Kościoła”. Jeśli „ideami Papieża” są konflikty w parafii, łamanie przepisów prawa kościelnego, manipulowanie opinią publiczną czy kontestowanie nauki Kościoła, jak to było w przypadku byłego już proboszcza z Jasienicy, to mówimy chyba o jakimś innym Papieżu niż Ojciec Święty Franciszek. Tak, media wyprodukowały sobie obraz Papieża na swój użytek, zupełnie ignorując jego nauczanie wzywające do wierności Chrystusowi, ewangelicznego posłuszeństwa i jednoznaczności w religijnym świadectwie. Ojciec Prusak tego nie zauważa. Niestety, tym sposobem cały jego wywiad wpisuje się w to, co tak trafnie zdiagnozował już jakiś czas temu ks. abp Józef Michalik: „media komercyjno-ideologiczne próbują walczyć z rzekomo bogatym Kościołem przy pomocy Papieża”. Świadczy o tym zresztą już sam tytuł: „Papież Franciszek robi chrześcijańską zadymę w Kościele”. W publikacjach tego nurtu nie przytacza się papieskiego nauczania na temat obrony rodziny, życia ludzkiego, opierania całego życia na Ewangelii. Pyta się natomiast z uporem maniaka o to na przykład, czy Papież określi, czym ma jeździć biskup.

Tu nie chodzi o jakąś „chrześcijańską zadymę w Kościele” (cokolwiek by to nie znaczyło), ale przede wszystkim o „zadymianie” obrazu Kościoła i Papieża. Choćby wczoraj Ojciec Święty Franciszek podkreślił: „Nie możemy być chrześcijanami na pół etatu”. Ale takie nauczanie Papieża nie interesuje mediów. Nie pasuje np. do forsowanej tezy o jedynie prywatnym charakterze religii czy zostawiania swej wiary przed gabinetem ministra. Przede wszystkim trzeba uderzać w biskupów i kapłanów, aby np. nie byli zbyt odważni w homiliach. Szkoda tylko, że zawsze znajdzie się jakiś ksiądz, który w tym pomoże.


Sławomir Jagodziński


za:www.naszdziennik.pl/wp/51428,zadymianie-obrazu-kosciola.html


***

Kara dla o. Mądela


Prowincjał jezuitów o. Wojciech Ziółek wydał zakaz publicznych wypowiedzi o. Krzysztofowi Mądelowi. Zakonnik ten nie tak dawno na łamach „Gazety Wyborczej” stwierdził, że „nie było większego genderowca niż Jezus Chrystus”. Atakował też ks. abp. Henryka Hosera, gdy ten usunął z parafii w Jasienicy ks. Wojciecha Lemańskiego.

Zakaz publicznych wypowiedzi oznacza także, że o. Krzysztof Mądel nie może pisać na blogu i na Facebooku. Jak podał jeden z portali internetowych, nie może również odprawiać publicznie Mszy św., a nawet spowiadać. Prowincjał jezuitów spotkał się ze swoim podwładnym w minioną sobotę i wówczas zakomunikował mu swoją decyzję.

– Jeśli o. Krzysztof Mądel należący do prowincji krakowskiej jezuitów przekraczał zdaniem prowincjała pewne granice, wyższy przełożony w zakonie mógł na mocy kanonu 601 Kodeksu Prawa Kanonicznego wydać mu zakaz publicznych wypowiedzi. A kapłan, który go otrzymał, w imię ślubu posłuszeństwa musi się mu podporządkować – podkreśla w rozmowie z „Naszym Dziennikiem” ks. prof. Wojciech Góralski. Specjalista od prawa kościelnego wyjaśnia, że wyższy przełożony w zakonie posiada prawa, które przysługują biskupowi w diecezji w odniesieniu do kapłanów diecezjalnych. – Jeszcze raz podkreślę, że prowincjał może wydawać swoim podwładnym polecenia – nakazy i zakazy, a nawet nakładać stosowne kary. Jeśli jednak zakonnik się z nimi nie zgadza, może odwoływać się do Kongregacji ds. Zakonnych – wyjaśnia.

Ojciec Krzysztof Mądel nie od dziś ma problemy w związku z poglądami, które głosi. Przed laty został już raz przeniesiony z Krakowa do Kłodzka, a obecnie pracuje w Nowym Sączu. Należy on do grona tych duchownych, którzy są „ulubieńcami” liberalno-lewicowych mediów, głównie dlatego, że publicznie kwestionują nauczanie Kościoła.

Nie tak dawno w antykatolickiej „Gazecie Wyborczej”, odnosząc się do ideologii gender i chęci jej wykładania na KUL, stwierdził, że „trzeba przestudiować płeć jako fenomen kulturowy, rozwojowy i religijny”. – Jeżeli tego nie zrobimy, to będziemy się kompromitować – tak jak ks. Dariusz Oko, który po dwóch doktoratach opowiada, że gender to doktryna z Brukseli, która próbuje zrobić w Polsce to, co nie udało się Stalinowi – groził. Dodał, „że nie było większego genderowca niż Jezus Chrystus”. Atakował też innych kapłanów. Księdza profesora Franciszka Longchamps de Bériera, który wypowiadał się w sprawie metody in vitro, nazwał „habilitowanym nieukiem”. Bronił też zbuntowanego przeciw swemu biskupowi ks. Wojciecha Lemańskiego, a o ks. abp. Henryku Hoserze powiedział, że „funkcjonuje, jakby trwał komunizm”. Ostatnio natomiast piętnował swego współbrata o. Aleksandra Jacyniaka za homilię, którą wygłosił w archikatedrze warszawskiej z okazji kolejnej rocznicy katastrofy smoleńskiej.

Małgorzata Pabis

za:www.naszdziennik.pl/wp/51430,kara-dla-o-madela.html

***

Boniecki w uścisku węża


Spory w obrębie chrześcijańskiego świata nie są niczym nowym. Istnieją jednak poglądy, które nie tylko są niezgodne z Pismem Świętym, ale stanowią wręcz wyraz tych idei, które Biblia określa jako przejaw działań szatana. Jeżeli znajdują one zwolenników wewnątrz Kościoła, trudno twierdzić, że toczy się w nim normalny dialog.

Już w starożytności powstawały filozofie relatywistyczne o wyraźnych cechach antropocentrycznych – jak choćby ta Protagorasa ze słynnym mottem „człowiek jest miarą wszechrzeczy” – ale nigdy wcześniej nie stały się one istotnym spoiwem dominującej kultury. Dopiero po rewolucji francuskiej nastąpił błyskawiczny pochód relatywizmu, ateizmu i antropocentryzmu, czego kulminacją był jak na razie komunizm. Dziś idee te są ciągle żywe wśród decydentów Unii Europejskiej, o czym świadczy wściekły atak Brukseli na próbę oparcia węgierskiej polityki na katolickich wartościach.

Rzecznicy Złego zaczęli w Europie opanowywać kulturę i instytucje państwowe. Dlaczego „Złego”? Otóż dlatego, że z punktu widzenia chrześcijaństwa identyfikacja spiritus movens tych prądów intelektualnych jest jednoznaczna. Niezwykle trafnie ujął to nawrócony komunista Whittaker Chambers – autor słynnej książki „Świadek” – który nazwał komunizm drugą najstarszą religią świata, zapoczątkowaną w ogrodzie Edenu, kiedy wąż powiedział do Adama i Ewy: „Będziecie jak bogowie”. Stwierdzenie to jak ulał pasuje wszakże do wielu innych wizji lewicowych, tak licznie reprezentowanych we współczesnej Europie i Ameryce.

Adwokat diabła?


Z punktu widzenia chrześcijaństwa ludzie głoszący moralną samowystarczalność człowieka muszą być uznani za niebezpiecznych grzeszników. Dlatego też słuszne poruszenie wywołała ostatnio w kręgach kościelnych wypowiedź ks. Adama Bonieckiego, w której wychwalał on przymioty Adama Darskiego, muzyka grupy Behemoth. „Diabelskość Nergala to diabelskość z jasełek. Nie ma w nim nic diabolicznego. To miły, spokojny, mądry człowiek. Diabeł dobrze się sprzedaje w tej formie, to ją Nergal wybrał. Diabeł zupełnie innymi drzwiami wchodzi niż przez Behemotha. Kościół zrobił fantastyczną reklamę Nergalowi. Na litość boską, schowajcie te stosy, armaty. Zostawcie Nergala w spokoju” – mówił ks. Boniecki na Przystanku Woodstock, odnosząc się do chrześcijańskiej krytyki lidera zespołu Behemoth, w której zarzucano mu satanizm.

Czy Adam Darski, muzyk metalowy o wrażliwości młota pneumatycznego, którego adwokatem uczynił się sam ks. Boniecki, rzeczywiście jest satanistą? Jeśli tak, to wsparcie księdza udzielone szatańskiej idei byłoby przeraźliwym novum w dziejach Kościoła. Ksiądz Boniecki nie tylko nie widzi w twórczości Darskiego elementów satanizmu. Nie niepokoi go nawet podarcie przez niego Biblii. Co prawda odnosił się do tego aktu krytycznie, jednak nie skłoniło go to do rewizji pozytywnej opinii o kondycji moralnej Nergala. Jak zatem jest w istocie? Czy Darski jest satanistą?

Dwa satanizmy


Satanizm ma dwa oblicza, które z perspektywy chrześcijaństwa są emanacją tej samej siły. Pierwsze oblicze to kult diabła rozumiany jako oddawanie czci tej istocie, która zbuntowała się przeciw Bogu. Czarne msze i niszczenie cmentarzy to typowe zakodowane w kulturze przejawy aktywności satanistów. Tak rozumiany satanizm nie jest istotnym problemem współczesnego społeczeństwa, ma status marginalnej aberracji.

Drugie oblicze to satanizm intelektualny, który nie tyle występuje przeciw moralnej zasadności opisów biblijnych, ile w ogóle neguje ich rzeczywistość. Można powiedzieć, że satanizm spod znaku czarnych mszy sprzeciwia się Biblii, a więc Bogu. Z kolei satanizm wywodzący się z (rzekomo) czystego intelektu Biblię neguje na każdym poziomie. Przede wszystkim odbiera jej cechy realizmu, głosząc skrajny ateizm oraz relatywizm.

O ile mi wiadomo, nikt nie złapał Darskiego, kiedy uganiał się po cmentarzu za czarnym kotem, zatem sprawa jego domniemanego satanizmu w tym pierwszym – skądinąd groteskowym – rozumieniu jest bezprzedmiotowa. Inaczej jednak wygląda w kontekście drugiego znaczenia tego pojęcia. Tutaj nie musimy się zdawać na domysły, albowiem wątpliwości już dawno rozwiał sam Darski, który w programie Jakuba Wojewódzkiego określił się jako „satanista intelektualny”. Tłumacząc, jaki system wartości przekazuje w swojej twórczości, Darski powiedział: „My pokazujemy, że jest alternatywa. Są dwa pokoje. Ale okoliczności, w których żyjemy, pozwalają ci otworzyć tylko jeden pokój. My chcemy być tym kluczem, który mówi: »Wejdź do drugiego, może jest coś fajnego«. Nie dajemy żadnych odpowiedzi”.

Księga Rodzaju i ksiądz


Brzmi znajomo, prawda? Bardzo podobnie do tego: „A wąż był bardziej przebiegły niż wszystkie zwierzęta lądowe, które Pan Bóg stworzył. On to rzekł do niewiasty: »Czy rzeczywiście Bóg powiedział: Nie jedzcie owoców ze wszystkich drzew tego ogrodu?«. Niewiasta odpowiedziała wężowi: »Owoce z drzew tego ogrodu jeść możemy, tylko o owocach z drzewa, które jest w środku ogrodu, Bóg powiedział: Nie wolno wam jeść z niego, a nawet go dotykać, abyście nie pomarli«. Wtedy rzekł wąż do niewiasty: »Na pewno nie umrzecie! Ale wie Bóg, że gdy spożyjecie owoc z tego drzewa, otworzą się wam oczy i tak jak Bóg będziecie znali dobro i zło«”.

Owoc czy pokój – to tylko figura literacka. Istota słów węża i Darskiego jest taka sama. Kluczowe jest tu uczynienie z człowieka swojego pana, którego nic nie wiąże, który może sam wedle własnej woli szukać prawdy w życiu i dowolnie ustalać jej kryteria. Widać tutaj jak na dłoni, że Darski jest wyznawcą „drugiej najstarszej religii świata”.
Rodzi się zatem pytanie, jak ks. Boniecki może twierdzić, że Adam Darski nie jest satanistą, skoro on sam tak się określa („satanizm intelektualny”), a poza tym – i przede wszystkim – powtarza wiernie co do sensu frazę węża z Księgi Rodzaju. Czy naprawdę dla byłego redaktora naczelnego „Tygodnika Powszechnego” istotą satanizmu są wywracanie nagrobków i głupawe rytuały, a nie to, co wedle wizji chrześcijańskiej zadecydowało o naszym ludzkim bycie na Ziemi – czyli historia grzechu pierworodnego? Tego grzechu, który Darski wyniósł na sztandar w swojej alegorii dwóch pokoi.

W historii polskiego Kościoła nie było przypadku, by kapłan tak jawnie zanegował sens Pisma Świętego. Czy uczynił to świadomie, czy przez lekkomyślność – być może przy niewiedzy na temat filozoficznych poglądów Adama Darskiego – nie wiadomo. Niezależnie od jego motywacji faktem jest, że zrobił wyłom w Kościele, stając się dla węża adwokatem w koloratce. Co będzie następnym krokiem? Dyskusja kapłana nad ważnością dziesięciorga przykazań? A może negacja creatio ex nihilo? Czy Kościół otwarty – na zło – jest w stanie jeszcze czymś zaskoczyć?

Jakub Pilarek

za:niezalezna.pl/44973-boniecki-w-uscisku-weza

***

Gdzie jest granica cierpliwości i nadziei na otrzeźwienie oszołomionych "postępem"?
I czy tylko tym?...

kn