Zgranie kadr z TV

Redaktorzy telewizji rządowych nie mają łatwo. Ot, taki dylemat – transmitować konferencję Antoniego Macierewicza czy nie transmitować? Jerzego Millera czy Pawła Grasia to wiadomo, live od początku do końca, chyba że w tym czasie zechce się wypowiadać ktoś od prezydenta, wtedy trzeba dzielić czas. Ale Macierewicza, wiadomo, nie transmituje się.

Gdyby nie nieszczęśliwa wypowiedź prof. Jacka Rońdy w TV Trwam, która dla reżimowych dziennikarzy nagle stała się najważniejszą wypowiedzią o katastrofie smoleńskiej, tak pewnie stałoby się i wczoraj. Ale że słowa padły, to wysłano kamery na konferencję, ba, rozpoczęto transmisję, jakby spodziewając się, że Macierewicz właśnie o tej wypowiedzi będzie mówił. A tu kłopot. Macierewicz zamiast o Rońdzie mówił, że przyczyną katastrofy i śmierci polskiego prezydenta była eksplozja, do której doszło w powietrzu. Że świadczy o tym wiele zupełnie podstawowych, podręcznikowych śladów. Ba, wymieniał je. Ale na cóż w TV kadry, które decydują? Zanim Antoni Macierewicz zdążył to przedstawić, telewizje transmisję wyłączyły. Jak jeden mąż. W Polsat News pokazano blokadę drogi nr 17 oraz tłok w pociągach na Śląsku. W TVN24 materiał o tym, że Nawałka zastąpi Fornalika. Imponujące jest to zgranie. Nie trzeba żadnych telefonów.

Joanna Lichocka

za:niezalezna.pl/47302-zgranie-kadr-z-tv