Wymienić PKW

Duża część społeczeństwa oczekuje zmiany. Oczekuje, że w wyniku pójścia do urn, będziemy mieli podobnie jak na Węgrzech. PiS obejmie władze i zacznie porządkować kraj.
Wizja jest piękna ale  w naszych realiach całkowicie marzycielska. Układ, który rządzi Polską praktycznie nieprzerwanie od ćwierćwiecza nie dopuści do takich brewerii. Jeśli nie zmieni się sposobu organizacji wyborów, to nadal będziemy mieli tych samych sprawdzonych partyjnych funkcjonariuszy na szczeblach samorządowych jak ogólnokrajowych.

Mechanizm obsadzania władzy jest u nas oparty na trzech filarach: media, sondażownie, i Państwowa Komisja Wyborcza.

Media mają swoich wybrańców i lansują ich do nieprzyzwoitości. Gdy był potrzebny Palikot, nie wychodził z TVN i z Radia Zet. Coraz to nowy happening. A to go wpuszczali do studia ze „świńskim ryjem”, a to jak pił publicznie wódkę na ulicy zaraz znalazła się kamera. Ostatnio ktoś postawił na wielki powrót Leszka Milera. W każdym programie informacyjnym można obejrzeć go w roli komentatora. Najczęściej z jakimś przaśnym bon motem. Teraz trzeba pomóc Platformie w zaaplikowaniu społeczeństwu Michała Kamińskiego jako wspaniałego kandydata na Europosła. Jest wszechobecny. Premier Donald Tusk i tak przebija ich wszystkich, bo ma event co chwilę. Co chwilę z zafrasowaną, ale precyzyjną miną obwieszcza ludzkości nowe cuda.

Potem wkraczają Ośrodki Badania Opinii Publicznej. Beneficjenci sondaży są lepiej postrzegani przez elektorat. Przychodzi w sukurs teoria: nie marnuj głosu na małą partię. Ostatnio jedna z firm trafiła z prognozami wyborów parlamentarnych wręcz idealnie. Nawet krążyła plotka, że na pasku jednej z telewizji informacyjnej czyli TVN, już o 17:00 ukazały się prawidłowe wyniki wyborów.

Najważniejszym jednak ogniwem tej układanki jest oczywiście Państwowa Komisja Wyborcza.  Sławę zrobiły „ruskie serwery”, ale nie mniej interesująco przebiegły wybory samorządowe w 2010 roku. Specom od liczenia głosów nie przeszkadzało, że na 14 mln wrzuconych do urn kart 2 mln było nieważnych. Najwięcej na Mazowszu. Odrzucono tyle głosów bo miały postawione po dwa krzyżyki. Ponoć karty były trudne do wypełnienia. Ciekawe, że okręgach przylegających do tych podwójnokrzyżykowych, prawie nie było tego typu błędów.

Jakoś  nikt nie podważa kompetencji Państwowej Komisji Wyborczej, choć fakty wskazują na marne kwalifikacje tego gremium.

Zasadne jest  pytanie czy wybory u nas są autentyczne czy jest to tylko maskarada. Jest coraz więcej powodów  by sądzić, że może mieć miejsce „ręczne sterowanie” przy ustalaniu wyników.

Najdziwniejsza jest ogólna zgoda  ten stan rzeczy. Główna partia opozycyjna  nie ośmiela się zażądać zweryfikowania kompetencji PKW.

Jedynie internauci w komentarzach upominają się o wyjaśnienie wręcz jawnych  nieprawidłowości w działaniu tej instytucji.

Bez zmiany składu komisji, żadne pilnowanie wyborów nic  nie pomoże. Nie liczmy na to, że  nastąpi tu zmiana władzy, tylko dlatego, że  ludzie pójdą do wyborów. Za dużo właściciele III RP maja do stracenia.

Ale my też mamy dużo do stracenia. Mamy do stracenia Polskę.

Naszym obowiązkiem jest żądać by podstawa demokracji jaką są wybory, były bez najmniejszych niedomówień, a obecna PKW tego nie gwarantuje.


Ryszard Makowski


za:www.stefczyk.info/blogi/omnibus-prowizoryczny/wymienic-pkw,10241637250#ixzz2xkQfxJ3N