Publikacje polecane

Więcej władzy w ręce... niesprawnych instytucji

Głosami głównie Platformy Obywatelskiej i Lewicy sejmowa Komisja Polityki Społecznej i Rodziny zaakceptowała szkodliwy dla rodzin projekt nowelizacji ustawy o przeciwdziałaniu przemocy w rodzinie. Najwięcej wątpliwości budzi w nim obdarzenie dużo większymi uprawnieniami organów administracyjnych, włącznie z prawem odbierania - bez wyroku sądu - biologicznym rodzicom dziecka przez pracowników socjalnych. Problem w tym, że instytucje państwowe do tej pory zawodziły w walce z przemocą.
Gdzie byli pracownicy ośrodków pomocy społecznej, policja i kuratorzy, gdy katowano 14-miesięcznego Kubę z Tychowa, 3,5-miesięcznego Kubusia z Łodzi, 4-letniego Oskara i 3,5-letniego Bartka z Kamiennej Góry, 15-miesięcznego Kacpra z Legnicy? - Właśnie dlatego że instytucje państwowe zbyt późno reagowały wobec tragedii tych katowanych dzieci, wkładamy w ich ręce większe uprawnienia - broni ustawy poseł Magdalena Kochan (PO), wiceprzewodnicząca komisji. Przeciwnicy rządowego projektu, wśród nich poseł Piotr Stanke (PiS), zapowiadają jego zaskarżenie do Trybunału Konstytucyjnego, jeśli zostanie przyjęty przez Sejm.
Poseł Piotr Stanke przyjęcie projektu przez komisję uważa za porażkę. Podkreśla, że przeżył "osobistą traumę", ponieważ miał świadomość, iż głosuje się nad złą regulacją. PiS przygotowało wiele poprawek, m.in. o usunięciu w całości zapisu umożliwiającego pracownikom socjalnym zabieranie dzieci z rodzin bez wyroku sądu, jak również o udostępnianiu danych osobowych tzw. zespołom interdyscyplinarnym. - Proponowaliśmy też, żeby w sprawie dziecka, które zostało zabrane z rodziny, sędzia mógł orzec, aby po 24 godzinach mogło wrócić do domu, jeśli zostanie stwierdzony incydentalny przypadek przemocy - zamiast umieszczania go w placówce wychowawczej albo w rodzinie zastępczej. Takiego zapisu nie ma, natomiast o zabraniu dziecka jest - dodaje Stanke. Platforma Obywatelska z Lewicą wszystkie poprawki odrzuciły.
Poseł Elżbieta Rafalska (PiS) uważa, że projekt zawiera też pewne bardzo dobre rozwiązania - tam gdzie bardziej chroni ofiary przemocy. Przyznaje jednak, że zbyt daleko idącym i niebezpiecznym posunięciem jest przyznanie pracownikom socjalnym możliwości zabierania dziecka z rodziny biologicznej bez decyzji sądu. Rafalska przypomina, iż obecny system pozwala w takich przypadkach na interwencję policji i jest rozwiązaniem lepszym. Chociażby dlatego, że pracownicy socjalni są zbyt przeciążeni pracą i często nie mają odpowiedniego przygotowania. - Mamy obawy, że może dochodzić do nadużywania tych uprawnień, że pracownicy socjalni wiedząc, że spoczywa na nich taka odpowiedzialność, mogą pochopnie kwalifikować daną sytuację jako zagrażającą życiu lub zdrowiu - zauważa Rafalska. Zapowiada, że PiS zgłosi ponownie tę poprawkę przy kolejnym czytaniu.
- To jest produkowanie ustawy, która z buciorami wchodzi do rodziny. Następną pewnie byłaby taka, że policjant będzie stał przy każdym mieszkaniu i pilnował, czy jest tam wszystko w porządku - komentuje z goryczą Stanke.

Urzędnicy byli blisko, dziecko zmarło
Głośny kilka lat temu przypadek tragicznej śmierci 3,5-letniego Bartka z Kamiennej Góry każe się zastanowić, czemu ma służyć zwiększenie kompetencji organów administracyjnych wobec rodzin. Wszak matka zakatowanego Bartka była pod nadzorem pomocy społecznej wiele lat, odebrano jej pozostałe dzieci, sąd miał sprawować nad nią dozór - jednak przez pół roku pozostawała poza wszelką kontrolą. Wszystkie służby uruchomiły alarm dopiero wtedy, kiedy już było za późno i dziecko zmarło. Po co więc obdarzać dodatkową władzą instytucje, które wielokrotnie okazywały swoją bezradność, a wręcz obojętność?
Poseł Magdalena Kochan (PO), wiceprzewodnicząca sejmowej Komisji Polityki Społecznej i Rodziny, stwierdza, że do takich tragedii, jak śmierć Bartka z Kamiennej Góry, doszło właśnie dlatego, że instytucje państwowe okazały się bezwładne, bo w odpowiednim czasie nie zabrały dziecka z tej rodziny. Przyznaje, że organa państwowe wykazywały wielokrotnie swoją nieefektywność, ale "teraz już tak nie będzie można". - Ta ustawa pomoże zwiększyć wydolność instytucji państwowych, bo nakłada na nie obowiązek ochrony dziecka. Bardzo mi zależy na dobru rodziny, na dobru słabszych, dlatego absolutnie nie będziemy wkraczać tam, gdzie jest wszystko w porządku, a jedynie tam, gdzie rodzi się uzasadnione podejrzenie - pedagoga, lekarza pierwszego kontaktu, policjanta, sąsiada - że coś jest niedobrze w tej rodzinie i że ktoś jest w niej krzywdzony. Wszystkie te elementy sprawdzamy. Jeśli te podejrzenia są uzasadnione, wkraczają służby socjalne i wszyscy ci, którzy w tej sprawie mogą pomóc osobom słabszym - przekonuje parlamentarzystka. Uważa, że żadna interwencja nie będzie odbywać się jedynie z powodu widzimisię pracownika socjalnego. - Nie uderzamy tą ustawą w żadną rodzinę, która normalnie funkcjonuje i wychowuje dzieci. Wchodzimy w te rodziny, w których jest patologia, starając się im pomóc, ale przede wszystkim, chroniąc ofiary - zapewnia Kochan. Wtóruje jej Marek Plura (PO), kolega z komisji. Jego zdaniem, to właśnie dotychczasowe przepisy powodowały, że dochodziło do ogromnych zaniedbań i zaniechań interwencji w tych rodzinach, w których była ona bardzo konieczna. Wielokrotnie dziecko lub kobieta - ofiary przemocy, nie otrzymywali wsparcia na czas. - Rozważam argumenty za i przeciw, ale jednak wzmocnienie możliwości interwencji instytucji państwowych dla mnie jest tak naprawdę jedyną, choć oczywiście niepewną i o wiele lepszą niż dotychczasowe rozwiązania prawne, gwarancją tego, że nie dojdzie do tych najgorszych sytuacji - tłumaczy swoje stanowisko poseł Plura. Gotów jest także własną rodzinę narazić na negatywne skutki projektu w imię "marginesu błędu stosowania prawa". - Byłbym w stanie, aczkolwiek z trudem, znieść nawet pomyłkowe kontrole mojej rodziny - stwierdza parlamentarzysta. Nie udało się nam ustalić, czy tak samo myślą jego najbliżsi.
Poseł Piotr Stanke wskazuje jednak, że nie ma sensu mnożyć uprawnień co do interwencji pracowników socjalnych w rodzinach. Z powodu przeciążenia nie są oni w stanie skutecznie wypełniać swoich dotychczasowych zadań. Wielokrotnie udowadniali instytucjonalny bezwład, który przez te zapisy zostanie jeszcze pogłębiony, bo za uprawnieniami "nie pójdą ani środki, ani przygotowanie". W opinii posła, po ewentualnym wejściu w życie projektowanych przepisów, zapanuje totalny chaos, bo policja może się uchylać od odpowiedzialności i przerzucać wszystko na opiekę społeczną. - W Polsce tak jak w każdym innym demokratycznym kraju są niezawisłe sądy oraz policja czy prokuratura uprawnione do takich działań, a teraz przerzuca się z nich kompetencje na osoby nieprzygotowane i niedofinansowane instytucje. To absurdalne. Nie można zastępować służb do tego powołanych. Należy im po prostu dać większe środki, aby mogły skuteczniej przeciwdziałać patologiom - uważa Stanke.
Z tymi zarzutami nie zgadza się Plura, który informuje, że równolegle do tej ustawy powstaje koncepcja wzmocnienia roli i polepszenia umiejętności pracownika socjalnego, aby nie był jedynie urzędnikiem reprezentującym ośrodek pomocy społecznej, ale osobą bardzo dobrze i odpowiedzialnie wykonującą swoje zadania. Podkreśla też, że zabieranie dzieci rodzinie biologicznej ma być narzędziem stosowanym jedynie w skrajnych przypadkach, kiedy sprawcami przemocy są oboje rodzice. Natomiast w innych sytuacjach ustawa daje ważniejsze narzędzie - możliwość oddzielenia agresora od tych, którzy są krzywdzeni.
Maria S. Jasita

za:NDz z 13-14.02.2010 Dział Polska (kn)