Publikacje polecane

Anna Wiejak - Wróg numer jeden

Co jakiś czas powraca temat przeniesienia nauki religii ze szkół do przykościelnych sal katechetycznych. Coraz częściej zarzuca się księżom nadmierne zaangażowanie w sprawy polityki. Poprzez natrętne apele o istniejący przecież rozdział Kościoła od państwa politycy PO oraz SLD starają się stworzyć wrażenie istnienia w Polsce państwa wyznaniowego w negatywnym słowa tego znaczeniu, zaściankowego i kosztownego, stanowiącego zagrożenie dla źle pojętej demokracji. Zniechęcać Polaków do instytucji Kościoła katolickiego mają również coraz bardziej niekorzystne dla niego sondaże, nadmiernie akcentowane w mediach, chociaż nieliczne przypadki pedofilii wśród kapłanów oraz promocja źle pojętych praw człowieka, wśród których znajdują się także wszelkiej maści wynaturzenia. W antykościelnej nagonce uczestniczą politycy, dziennikarze, liberalni aktywiści oraz szereg innych, często nieznanych opinii publicznej osób zarażonych wirusem “wolności”, której emanacją jest hasło Jerzego Owsiaka “róbta co chceta”. Ich zdaniem “pokolenie JP II  nie istnieje” (“Metro”), a wiara to zupełnie zbędny zabobon utrudniający prowadzenie życia pełnego przyjemności i nieskażonego obowiązkami. Ta wąska, chociaż niezmiernie głośna i wszechobecna w mediach grupa osób inicjuje takie przedsięwzięcia, jak wprowadzenie w szkołach edukacji seksualnej czy zdejmowanie krzyży ze ścian szkolnych sal, przypominające nie tak znowu odległe czasy PRL.

Laptop zamiast krzyża

- Wydajemy ponad pół miliarda złotych z budżetu państwa na wynagrodzenia dla katechetów, niech te pieniądze przejdą na lepsze wyszkolenie nauczycieli informatyki i języków - grzmiał na konferencji prasowej szef Sojuszu Lewicy Demokratycznej Grzegorz Napieralski. Wyraził przy tym pogląd, iż zaoszczędzone pieniądze można przeznaczyć na wyposażenie każdego ucznia w laptop, “który jest lekki i nowoczesny, w którym można mieć bardzo wiele danych”. - Religia traci na tym, że jest nauczana w szkole. Jest trywializowana – wtórował mu Jędrzej Wijas, kandydat SLD na prezydenta Szczecina. Nie są to jedyne tego typu głosy. - Pazerność Kościoła przekroczyła już wszelkie granice – oświadczył poseł Lewicy Sławomir Kopyciński, komentując przekazanie Kościołowi przez Komisję Majątkową ponad 500 należnych mu nieruchomości o wartości ponad 24 mld złotych oraz 76 tys. ha gruntów.  “Państwo wciąż wydaje się klęczeć przed Kościołem, choć wielu obywateli ostatnio z klęczek wstaje” - napisał na łamach “Polityki” Adam Szostkiewicz, usiłując przy okazji dowieść nielicującego z godnością duchownych zaangażowania hierarchów w działania polityczne. Tygodnik ten udostępnia swoje łamy także innym “autorytetom”, jak prof. Józef Baniak, socjolog z Uniwersytetu Adama Mickiewicza w Poznaniu, który stwierdził, iż “społeczeństwo polskie jest otwarte na różne systemy wartości i odmienne religie i nie pozwoli już na zdominowanie się przez klerykalne państwo ani upolityczniony Kościół”. Przekonywał też, że większość młodzieży “odrzuca obraz Boga tworzonego przez Kościół”, czego przyczyn doszukuje się w nadmiernym upolitycznieniu duchowieństwa (słowa te nie wymagają chyba dodatkowego komentarza).

Współcześni “księża-patrioci”

Sytuacji nie poprawiają wypowiedzi i postawy niektórych hierarchów Kościoła katolickiego, w tym przede wszystkim biskupów: Pieronka, Dziwisza, Gocłowskiego czy Życińskiego, wpisujące się w antykościelną propagandę i przez nią wykorzystywane. Warto w tym momencie podkreślić, że niewątpliwą słabością Kościoła jest to, iż nie zdecydował się na gruntowne rozliczenie przeszłości niektórych duchownych współpracujących z aparatem bezpieczeństwa PRL. Ten fakt jest systematycznie wykorzystywany, podobnie zresztą jak i duchowni współpracujący z SB, a kreowani w liberalnych mediach na autorytety moralne, czego ostatecznym celem ma być maksymalne osłabienie Kościoła katolickiego w Polsce.

Wrogowie Kościoła nie cofają się nawet przed wykorzystywaniem do swoich celów dzieci. Opiniotwórcze dzienniki publikują artykuły, w których argumentują, iż “nastolatki kwestionują nie tylko nauczanie moralne Kościoła, ale także jego nadmierny wpływ na życie społeczne i publiczne”, natomiast “przeciętny Polak katolik nie zgadza się z nauką Kościoła w licznych kwestiach obyczajowych” (“Za dużo Kościoła w naszym życiu”, “Gazeta Wyborcza”). “Młodzi ludzie czują się nie tylko pouczani, ale niezrozumiani. Aż jedna trzecia gimnazjalistów skarżyła się, że Kościół nie interesuje się ich problemami, a jedynie “usiłuje na wszelkie sposoby zdominować młodzież, narzucić jej własną doktrynę i model religijności” – czytamy w opublikowanym w “GW” artykule. Przeciwnicy Kościoła bardzo chętnie powołują się na poglądy “wyzwolonych” gimnazjalistów. Okazuje się przy tym, że wielu z tych ostatnich wprawdzie wiedzę z zakresu religii ma szczątkową, za to bardzo chętnie krytykuje Kościół za “nadużywanie władzy” (jej przejawem ma być, jak cytuje “GW”, nauka religii w szkołach) oraz “przesadną swobodę Kościoła w państwie” i nie sposób nie odnieść wrażenia, iż dzieje się to z inspiracji dorosłych, których zadaniem – przynajmniej teoretycznie – powinno być wychowywanie młodzieży i kształtowanie jej światopoglądu. We wspomnianych publikacjach widać jeszcze jedną manipulację – stwarzają one wrażenie, iż reprezentują poglądy całości młodzieży. Tymczasem to nieprawda – katolickie ruchy i organizacje skupiają bardzo wielu młodych ludzi, ale młodzież ta w większości pozostaje przez media ignorowana.

Zburzyć fundamenty


“Różnice w Kościele w sposób najbardziej jaskrawy obnażył spór o krzyż przed Pałacem Prezydenckim. Biskupi dość długo nie zabierali głosu, dając przyzwolenie na żenującą walkę obrońców i przeciwników. Dopiero gdy stało się jasne, że milcząc, Kościół więcej traci niż zyskuje, Episkopat wydał oświadczenie, apelując o »zaprzestanie sporów i przeniesienie krzyża w godne miejsce. Ten głos nie zdołał jednak uciszyć kakofonii wypowiedzi poszczególnych biskupów«” - czytamy w artykule Aleksandry Pawlickiej “Kościół bez głowy – polskim Kościołem rządzą ambicje biskupów”, opublikowanym w tygodniku “Wprost”, który od wielu lat słynie z ataków na Kościół. - Kościół zrobił tak, jak zachowuje się Donald Tusk – nie zrobił nic, dzięki czemu nadal ma dużą rzeszę zwolenników. Gdyby zajął jakiekolwiek stanowisko, to część osób by się od niego odwróciła, a tak wyszedł na zero – na łamach tego samego tygodnika podsumowała konflikt wokół krzyża Joanna Senyszyn, mimo że Episkopat w sposób zupełnie jasny i jednoznaczny wypowiedział się na temat sytuacji na Krakowskim Przedmieściu. Nie jest to bynajmniej brak zrozumienia ze strony “krytyków”, ale ewidentna zła wola, powolne i systematyczne “sączenie jadu” obliczone na zniechęcenie Polaków do Kościoła katolickiego. Temu samemu celowi służą również takie oceny: “Polskim Kościołem rządzą dziś ambicje biskupów walczących o wpływy. Przewagę mają konserwatyści i rydzykowcy. I nie widać duchowego przywódcy” (“Wprost”). Te same kręgi dokonują podziału duchowieństwa na “dobre” - postępowe oraz “złe” - konserwatywne, przywiązane do narodowej tradycji. Metoda ta stosowana jest również w innych przypadkach, jak np. przy okazji dyskusji na temat in vitro - dokonuje się sztucznego podziału na “dobrych” lekarzy stosujących tę metodę oraz “zły” Kościół, który “staje na drodze do szczęścia” młodych par mających trudności z doczekaniem się potomstwa. Zauważmy, że w szerzenie tej propagandy angażują się najpoważniejsi politycy, jak chociażby prezydent Bronisław Komorowski, który podczas kampanii wyborczej oświadczył: “Jestem za in vitro, jestem za życiem”, sugerując tym samym, że wszyscy (w tym również Kościół katolicki), którzy nie popierają tej metody, stają po stronie przeciwników życia. Warto podkreślić, że ci sami politycy, którzy na wzór Komorowskiego “są za życiem”, popierając in vitro, jednocześnie wypowiadają się za dopuszczalnością aborcji.



Próby niszczenia wizerunku to jedynie element szerzej zakrojonej kampanii starającej się doprowadzić do rozbicia Kościoła. Służyć ma temu powracający jak bumerang temat zniesienia celibatu, próby marginalizacji katolików w życiu publicznym, promowanie sprzecznych z chrześcijańskimi wartościami mód oraz wszechobecne antagonizowanie społeczeństwa. Atakom na Kościół towarzyszy jednoczesne przemilczanie jego ogromnej roli w życiu i tożsamości Polaków. Kościół integruje Polaków, stoi na straży ich tradycji, pozostaje odporny na wszelkiego rodzaju destrukcyjne trendy, zatem stanowi poważne zagrożenie dla liberalizmu. To właśnie Kościół dba o integralność rodzin i jedność chrześcijan, tym samym starając się nie dopuścić do atomizacji społeczeństwa i jego degeneracji.



Anna Wiejak - członek KSD

za: http://www.ksd.media.pl/ksd/component/content/article/1-news/230-wrog-numer-jeden?b59a5d95e6cd44f04cf9297b27664e4f=c1975108a7a3f18f2e845d33a7d6e913  Środa, 29 Wrzesień 2010 21:29 (kn)