Publikacje polecane

Naród o złamanym kręgosłupie




Ten sam symbol może być odbierany przeciwstawnie w zależności od tego, czy adresowany jest do ludzi wolnych, zachowujących godność i więzi wspólnotowe, czy do masy pozbawionych poczucia własnej wartości jednostek o mentalności niewolniczej. Taka sytuacja zachodzi w wypadku rzeźby „Komm Frau".

Temat rzeźby Jerzego Szumczyka był długo obecny zarówno w mediach służalczych, jak i niezależnych od władzy. Został więc uznany przez obie strony za temat ważny z punktu widzenia realizacji celów odmiennych dla każdej ze stron: zachowania postaw akceptacji dla protektorów III RP i samozniewolenia z jednej strony oraz budzenia sprzeciwu wobec statusu Polski jako terytorium zależnego i administracji służalczej wobec byłego okupanta, a obecnie jednego z gwarantów systemu kleptokracji z drugiej.

Wolni Polacy


U ludzi wolnych przypomnienie zniewolenia, bezkarności i wszechmocy sowieckich okupantów rodzi bunt, powoduje sprzeciw wobec zła. Symbol rzeźby przywraca pamięć, umacnia poczucie własnej tożsamości i powoduje, że zaczynamy znów nazywać sowiecki podbój okupacją, a nie jakimś wyzwoleniem. Przypominamy sobie prawdziwą historię, nieuchronnie porównujemy z sytuacją obecną i widzimy, kto naprawdę zagraża Polsce. Tym bardziej że jednocześnie Rosja przechwala się wszem i wobec, że już raz w 2007 r. doprowadziła do „zmiany rządu" w Polsce, a teraz powtórzy tę operację na Litwie.

Trzeba jednak pamiętać, że symbol okupacji sowieckiej oddziałuje również na podświadomość ludzi, których komunizm złamał i u nich wywołuje zupełnie odmienną postawę – budzi strach przed groźbą powtórzenia się tamtych wypadków.

Człowiek wolny jest gotów nie tylko ryzykować, ale także poświęcić się w imię wolności. Jeśli nie ze szlachetnych pobudek, to po prostu dlatego, że poczucie niewoli nie pozwala mu na życie w uległości. U człowieka postsowieckiego taka postawa jest niezrozumiała i budzi jedynie nienawiść.

Postsowieci

Człowiek postsowiecki, podobnie jak jego sowiecki protoplasta, nie jest człowiekiem wolnym. Nie wie, co to wolność i niezależność, nie szuka ich, nie potrzebuje, a myśl o jakimś ryzyku w imię owej wolności i niezależności uważa za aberrację.

Niewolnik się nie buntuje. Jest potulny i daje sobą pomiatać. Jego bronią jest spryt i dążenie do przechytrzenia pana. Doskonałym przykładem takiej postawy jest Wałęsa – zawsze posłuszny wobec oficerów, ale jednocześnie w swoim mniemaniu sprytniejszy. Stąd nieustanne kłamstwa i krętactwa, które uważa za broń najskuteczniejszą.

Człowiekowi postsowieckiemu potrzebne jest przede wszystkim poczucie bezpieczeństwa, które daje posłuszeństwo wobec władzy. Strach jest głęboko zakodowany w jego podświadomości: „Bo przyjdą, zwolnią, wyrzucą, zamkną, napadną, zniszczą, oplują…".

Dlatego umiejętnie odwołując się do strachu z podświadomości rządzącego zachowaniami człowieka postsowieckiego, można osiągnąć pożądane reakcje. Strach jest irracjonalny w przytłaczającej większości wypadków, ale nie ma to znaczenia. Decyduje podświadomość.

U narodów, które doświadczyły sowieckiego i rosyjskiego „raju" to właśnie strach przed Moskwą stał się rodzajem atawizmu. Polacy mają głęboki, często nieuświadomiony strach przed interwencją sowiecką i rosyjską. Wystarczy umiejętnie się do niego odwołać, by wywołać postawy irracjonalne, np. głosowanie w kraju zgodnie z oczekiwaniami mainstreamu dlatego, żeby Putin nam nic nie zrobił. Nie stawimy mu oporu, będziemy mu posłuszni. Umiejętne eksploatowanie symboliki rzeźby „Komm Frau" ma przypomnieć horror okupacji sowieckiej i obudzić podświadomy strach przed jej powtórzeniem. Bądź posłuszny, rób, co Rosji miłe, bo przyjdą i znów się zacznie.

Ale przecież nie zawsze tak było. Wystarczy przypomnieć Poznań czy Solidarność. Co więc spowodowało skarlenie?

Zdrada 1989


Efekt dokooptowania do elit części dawnych działaczy opozycji, którzy wyczuli koniunkturę i w zamian za korzyści indywidualne i grupowe legitymizowali demontaż komunizmu dokonywany przez służby, mimo upływu jednego pokolenia, nie został przezwyciężony.
Rok 1989 oznaczał wielkie zwycięstwo cwaniactwa i zdradę tysięcy uczestników ruchu oporu wobec komunizmu. Na skalę masową społeczeństwo przekonało się, że walka ze złem, solidarność i wierność zasadom nie tylko się nie opłacają, ale powodują marginalizację i wyśmianie. Efektem tego doświadczenia było uznanie, że wspólna walka nie ma sensu i żadne wspólne interesy nie istnieją, gdyż uczestnicy ruchu wprawdzie poniosą koszty oporu, ale zostaną wykiwani i nic się nie zmieni. Istnieją zatem tylko interesy indywidualne i wyłącznie o nie trzeba się troszczyć. A najważniejsze – trzymać się z daleka od wszelkich protestów, gdyż interesy indywidualne najlepiej realizować służąc możnym. Trzeba jedynie wiedzieć, pod kogo się podczepić i komu służyć. W rezultacie społeczeństwo uległo dezintegracji i demoralizacji większej niż w komunizmie.

Zarządzanie strachem

Podobnie jak komuniści mówili nam: musimy rządzić, a bunt będzie dla was katastrofą, bo przyjdą Sowieci, tak dzisiejsze elity umiejętnie sugerują „pogorszenie się stosunków" lub wręcz wojnę, jeśli nie będziemy żyli w kłamstwie, plując sami na siebie (i nie chodzi tu tylko o Smoleńsk), albo spróbujemy nie być wystarczająco ulegli czy – o zgrozo – spróbujemy bronić naszych interesów i jeszcze zagłosujemy w wyborach niezgodnie z wolą Moskwy czy Berlina.

Elity wzmacniają ten przekaz, przypominając, że mogą wszystko, bo dysponują policją, sądami i mediami. Opór jest bezcelowy – zdają się mówić – zmian nie będzie, zawsze będziemy górą i nic nam nie zrobicie. Tylko uległość da wam spokój. Stąd w mediach od czasu do czasu mamy pokazówkę: upodlony kibic czy bloger, bo za dużo sobie pozwalał, a przecież mógł pluć w kierunku oficjalnie wyznaczonym, żeby się dowartościować i zasłużyć.

Pożądane postawy można jeszcze wzmacniać bodźcami pozytywnymi – obietnicą nagród (np. pieniądze z Berlina) czy nadzieją na karierę – bądź posłuszny władzy, będziesz wśród wygranych. Patrz: nieudacznicy, którzy podskakiwali – przegrali.

I w ten sposób rosną zastępy niewolników.

Jerzy Targalski
za:niezalezna.pl/47683-narod-o-zlamanym-kregoslupie