Konwencja o przeciwdziałaniu przemocy wobec kobiet może sprzyjać upowszechnianiu aborcji.
Wbrew zapewnieniom rządu i lewicowych organizacji konwencja o zwalczaniu przemocy wobec kobiet może zostać wykorzystana do realizacji całkiem innych celów, w tym propagowania aborcji. Na takie zagrożenie wskazuje dr Joanna Banasiuk z Instytutu Ordo Iuris. Na gruncie podobnej organizacji jak Rada Europy skupiającej kraje obu Ameryk – Organizacji Państw Amerykańskich od 1994 r. funkcjonuje podobna umowa zwana konwencją z Belém do Pará.
– Konwencja z Belém do Pará jest aktem pod wieloma względami przypominającym Stambulską Konwencję Rady Europy. Obie dotykają bardzo ważnego zagadnienia walki z przemocą wobec kobiet, jednak sytuują je w trudnym do zaakceptowania kontekście ideologicznym – podkreśla dr Banasiuk.
Podobnie jak w przypadku konwencji RE, którą niebawem ma otrzymać do ratyfikacji Sejm, funkcjonuje od 2004 r. organ czuwający nad jej realizacją w krajach amerykańskich o nazwie MESECVI.
Funkcjonujący w jego ramach Komitet Ekspertów ma funkcje łudząco podobne do grupy GREVIO przewidzianej przez Stambulską Konwencję RE, którą rząd Polski chce ratyfikować.
„Bezpłatne dzieciobójstwo”
– Podkreślić należy, że MESECVI niezwykle intensywnie wywiera presję na państwa-strony konwencji z Belém do Pará celem skłonienia ich do upowszechnienia aborcji –ostrzega Banasiuk.
– Choć konwencja z Belém do Pará, podobnie jak konwencja RE, nie wchodzi szczegółowo w obszar zagadnienia aborcji, to Komitet Ekspertów MESECVI rekomenduje państwom sygnatariuszom umożliwienie kobietom, które stały się ofiarami przemocy, bezpłatnego dzieciobójstwa – wskazuje prawnik. Dokument opiera się na zapisie konwencji zobowiązującym państwa sygnatariuszy do „zapewniania kobietom, które stały się ofiarami przemocy, dostępu do programów umożliwiających im powrót do pełnego uczestnictwa w życiu publicznym, prywatnym i społecznym”.
– Komitet zaleca wprowadzenie takiej możliwości nie tylko w przypadku, gdy kobieta została zgwałcona, ale również wtedy, gdy ciąża ma zagrażać jej zdrowiu fizycznemu lub psychicznemu – stwierdza Banasiuk.
Komitet systematycznie bada politykę państw sygnatariuszy w kwestii dostępności aborcji i prowadzi lobbing na rzecz legalizacji aborcji „w jak najszerszym zakresie”. I tak w raporcie z 2012 r. Komitet Ekspertów stwierdzał, że „szczególnie niepokojący jest w raportach brak informacji o zapewnieniu przez państwa-strony seksualnych usług zdrowotnych pozwalających kobietom – ofiarom przemocy – na legalne zakończenie ciąży”.
– Biorąc pod uwagę bliźniaczą tożsamość ideową konwencji z Belém do Pará i konwencji RE ze Stambułu oraz zbieżności funkcjonalne Komitetu Ekspertów działającego w ramach MESECVI oraz grupy GREVIO, należy się liczyć z tym, że również ta ostatnia będzie się angażować na rzecz liberalizacji rozwiązań prawnych, które chronią ludzkie życie w fazie prenatalnej –ocenia dr Joanna Banasiuk.
Takimi konsekwencjami konwencji jest zaniepokojony Antoni Szymański, członek Zespołu ds. Rodziny Komisji Wspólnej Rządu i Episkopatu Polski.
– Takie rozszerzające i w istocie bezprawne praktyki dotyczące legalizacji aborcji kilka razy pojawiały się tylko w tym roku w raportach Unii Europejskiej, co pokazuje, że w praktyce organizacji międzynarodowych należy taką możliwość rozszerzającego stosowania prawa poważnie brać pod uwagę – uważa Szymański.
Destrukcja rodziny
– Nie podejrzewam naszych decydentów o nieświadomość odnośnie do celów tej konwencji – podkreśla Mariusz Dzierżawski, działacz pro-life. – To konwencja przeciwko rodzinie, chodzi po prostu o jej zniszczenie – dodaje, zaznaczając, że zapisy konwencji są sprzeczne z nauką Kościoła katolickiego.
Dzierżawski podkreśla, że rządowy pełnomocnik ds. równego statusu Agnieszka Kozłowska-Rajewicz, która mocno zaangażowała się w ratyfikację konwencji, „usta ma pełne frazesów”. – Jej celem jest deprawacja młodego pokolenia, konwencja to przykrywka maskująca te zamiary – mówi działacz, apelując o sprzeciw wobec jej ratyfikacji. – Europejski komitet będzie odgrywał analogiczną rolę do tego amerykańskiego.
– Dlatego żywić można uzasadnione obawy, że bliźniaczy system monitorowania przewidziany konwencją RE, na czele z grupą GREVIO, podejmować będzie podobne, motywowane ideologicznie działania na rzecz zniesienia ochrony prawnej dla ludzi w prenatalnym okresie ich rozwoju – podkreśla ekspert Ordo Iuris. – Zarówno MESECVI, jak i komitety monitorujące konwencje ONZ (CAT, CRC, CEDAW) wyraźnie pokazują, że owe eksperckie gremia mają tendencję do uzurpowania sobie kompetencji, których im nie przyznano w tworzących je aktach prawa międzynarodowego. Jednocześnie forsowana przez te ciała wykładnia postanowień umów międzynarodowych prowadzi wraz z upływem czasu do narzucania państwom-stronom zobowiązań, których te nie akceptowały – dodaje.
Ratyfikacji konwencji domagają się lewicowe organizacje. Przeciwne jest m.in. Prezydium Episkopatu Polski. Biskupi podkreślają, że dokument pomija naturalne różnice biologiczne pomiędzy kobietą i mężczyzną i przewiduje „obowiązek edukacji i promowania m.in. ’niestereotypowych ról płci’, a więc homoseksualizmu i transseksualizmu”.
Obie konwencje, amerykańska i europejska, uznają, że przemoc wobec kobiet jest zjawiskiem uwarunkowanym płcią, i „zakładają, iż zwalczanie przemocy wobec kobiet wymaga demontażu struktur społecznych różnicujących kobiece i męskie role w społeczeństwie jako warunkujących przemoc wobec kobiet”.
Zenon Baranowski
za:www.naszdziennik.pl/polska-kraj/76596,aborcyjny-ladunek-w-konwencji.html