Pietrzak, Kazik, Charles Bukowski

Charles Bukowski, artysta, którego powinni kojarzyć lewacy (zresztą cholera ich wie, co oni teraz kojarzą), napisał kiedyś, cytuję z ułomnej pamięci: niektórzy są starzy i nic poza tym, a inni są młodzi i… nic poza tym. Mieć 83 lata i wciąż budzić tak silne emocje, że ktoś ci robi zadymę przed koncertem – chyba każdy artysta o tym marzy…

Gdy Jan Pietrzak był u mnie w „Wywiadzie z chuliganem”, a wtedy nie było foteli i trzeba było stać godzinę, zapytałem go, czy może tak być. Żachnął się – na koncertach stoję trzy godziny! Przypomnę, że Pietrzak już raz przechodził etap składania do grobu – po 1989 r., gdy media mędziły, że jest nieaktualny, podobnie jak… Jacek Kaczmarski. Kiedy Piotr Bernatowicz został szefem Centrum Sztuki Współczesnej, pisałem, że będzie się działo. No i dzieje się. Lewaki tuż po obronie Trójki i Kazika ruszyły cenzurować Pietrzaka. Może ja teraz mam zebrać swoją dawną grupę happeningową i rozwalić koncert Kazika (po prawdzie niektórzy już to robili, ale po pijaku i bez złych intencji)? Albo, skoro jest moda, by atakować „dziadków”, zrobię coś obscenicznego przed wykładem Adama Strzembosza? „GW” odwali taki raban, że PE będzie o mnie obradować!

Piotr Lisiewicz

za:niezalezna.pl