Czwarty wyciek w gazociągach Nord Stream

Stwierdzono czwarty wyciek w gazociągach Nord Stream – poinformowała straż przybrzeżna Szwecji. Finlandia zapewnia, że monitoruje sytuację. Radosław Sikorski, były minister spraw zagranicznych, za wyciek z rurociągów obwinia Stany Zjednoczone. USA odrzucają tę sugestię.

Finlandia nadzoruje sytuację po wycieku z gazociągów Nord Stream.

    – Fińskie władze i rząd bacznie obserwują sytuację. Śledzimy stale rozwój sytuacji na terytoriach ekonomicznych Finlandii i na jej wodach – zapewniła Sanna Marin, premier Finlandii.

Antti Kaikkonen, minister obrony Finlandii, przyznał z kolei, że napięcia w regionie wzrosły, jednak uspokajał w kontekście aktywności militarnej.

    – Nie ma oznak zwiększonej aktywności wojskowej w rejonie Morza Bałtyckiego – zaznaczył.

Straż przybrzeżna w  Szwecji  przekazała, że stwierdzono czwarty wyciek w gazociągach Nord Stream. Ma on się znajdować w szwedzkiej wyłącznej strefie ekonomicznej. Według najnowszych informacji, gaz wydostaje się z dwóch miejsc w strefie szwedzkiej i dwóch w strefie duńskiej.

    – Zarówno rząd, jak i zainteresowane agencje, pracują w pełnym wymiarze, aby zbadać, co się stało, ale także podjąć niezbędne działania – zapowiedziała Magdalena Andersson, premier Szwecji.

    – Od początku tego roku wszystko się zmieniło. Dużo uwagi poświęcono Bornholmowi, ponieważ tak jesteśmy usytuowani. Jesteśmy najbardziej na wschód wysuniętą częścią Danii, więc znajdujemy się najbliżej sytuacji na Ukrainie. Oczywiście incydent jest jeszcze bliższy Bornholmowi i wiele osób tutaj o tym rozmawia. Niektórzy się martwią, ale większość ludzi podchodzi bardzo spokojnie i jest to kolejny rozdział eskalacji sytuacji międzynarodowej – mówił mieszkaniec Bornholmu.

Tymczasem Radosław Sikorski cieszy się z wycieku gazu na Bałtyku z gazociągów Nord Stream.

    – Cieszy mnie, że Nord Stream, który zwalczały wszystkie polskie rządy od 20 lat, jest w 3/4 sparaliżowany. To dobre dla Polski. Oby duńskie śledztwo ustaliło sprawców – komentował.

Zasugerował, że to Stany Zjednoczone mogą stać za wybuchami gazociągów. Po ujawnieniu uszkodzenia rurociągów zamieścił w mediach społecznościowych zdjęcie wyciekającego gazu do Bałtyku.

Do oskarżeń Radosława Sikorskiego odniósł się Ned Price, rzecznik Departamentu Stanu.

    – Idea, że Stany Zjednoczone w jakikolwiek sposób są zamieszane w prawdopodobny sabotaż gazociągów Nord Stream, jest niedorzeczna. To nic więcej niż funkcja rosyjskiej dezinformacji i tak powinna być traktowana – zaakcentował.

Sugestie odrzucił także Pentagon i Biały Dom.

za:www.radiomaryja.pl
***

Kolejnym celem Putina będzie Baltic Pipe? Eksperci ostrzegają

„To ewidentny celowy sabotaż. Jestem przekonany, że sprawcą jest Rosja, która ma zarówno zdolności techniczno-militarne, jak i motywy, aby dokonać operacji pod fałszywą flagą. W tej sytuacji jest bardzo prawdopodobne, że Rosja dokona też sabotażu przeciwko Baltic Pipe” – przekonuje kierownik Zespołu Rosyjskiego OSW Marek Menkiszak. Jego opinię podzielają inny europejscy eksperci.

W dwóch miejscach gazociągu Nord Stream 1 i w jednym miejscu gazociągu Nord Stream 2 doszło do wycieków gazu. Stacja pomiarowa szwedzkiej Narodowej Sieci Sejsmologicznej (SNSN) nie ma wątpliwości, że w obszarach, w których doszło do wycieków, wczoraj miały miejsce dwie silne podwodne eksplozje.

Niemieccy operatorzy gazociągów wskazują, że mogły one zostać uszkodzone na dłuższym odcinku niż początkowo uważano.

- „Gazociągi w pobliżu wyspy Bornholm musiały zostać uszkodzone na dłuższym odcinku. Zdaniem rządowych ekspertów gwałtownego skoku ciśnienia w rurociągach nie da się wyjaśnić w inny sposób” - informuje dziennik „Spiegel”.

Niemiecki rząd przekazał, że uszkodzone zostały trzy z czterech nitek bałtyckich rurociągów.

- „Nie wyklucza się celowego ataku, który mógłby wywołać niepewność na europejskich rynkach gazu”- dodaje gazeta.

Rzecznik odpowiadającej za Nord Stream 1 spółki Nord Stream AG Ulrich Lissek przekonuje, że nitki gazociągu „ułożone są w taki sposób, że wysoce nieprawdopodobne jest, aby kilka z nich zostało uszkodzonych w tym samym czasie”. Jego zdaniem „uszkodzenie linii mogło być więc spowodowane wyłącznie celowymi działaniami”. Duńska marynarka wojenna poinformowała, że istnieją dowody, iż doszło do sabotażu.

O tym, że doszło do celowego sabotażu, przekonany jest kierownik Zespołu Rosyjskiego OSW Marek Menkiszak. Jednocześnie ekspert ostrzega, iż jest „bardzo prawdopodobne, że Rosja dokona też sabotażu przeciwko Baltic Pipe”.

- „Ponadto pod dowolnym pretekstem Rosja wstrzyma też całkowicie przesył gazu przez Ukrainę. Celem tej poważnej eskalacji ze strony Rosja jest nie tylko gwałtowne zaostrzenie kryzysu energetycznego (silny wzrost cen gazu na rynkach) ale szantaż wobec Europy ws. sankcji na Rosję i wsparcia dla Ukrainy” - przekonuje.

- „Wszyscy musimy zdać sobie sprawę, że Rosja prowadzi wojnę nie tylko przeciwko Ukrainie ale też przeciw Polsce, Unii Europejskiej, NATO, USA i całej wspólnocie zachodniej. I musimy na to odpowiadać szybko, zdecydowanie, wspólnie i adekwatnie do zagrożenia. Aby Rosja od razu odczuła wysokie koszty agresji” - dodaje.

Z tezą tą zgadza się fiński ekspert ds. polityki energetycznej i środowiskowej Rosji Veli-Pekka Tynkkynen, który podkreśla, że „dla wszystkich jest oczywiste, że stoi za tym Rosja”. Jego zdaniem Rosja „uzbroiła” swoje gazociągi i teraz z tego korzysta.

- „Rosja dąży do pokazania swojej władzy i tego, że jest w stanie zaszkodzić Europie” - powiedział profesor Tynkkynen, cytowany przez dziennik „Helsingin Sanomat”.

Zaznaczył, że pełnej pewności co do winy Rosji nie będziemy mieli nigdy, ponieważ Kremlowi zależy na ukryciu prawdy.

Przed kolejnymi agresywnymi działaniami Rosji ostrzega w rozmowie z norweskim nadawcą publicznym NRK politolog prof. Ole Gunnar Austvik.

- „Musimy być przygotowani nie tylko na zakręcanie kurków z gazem przez Rosję, ale też na awarie gazociągów oraz prawdziwe działania wojenne. Polska i Ukraina przestrzegały o tym już po upadku ZSRR” - stwierdził norweski ekspert.

za:www.fronda.pl

***

„Nadzwyczajna aktywność dronów nad norweskim szelfem kontynentalnym, skąd pochodzi gaz dla Baltic Pipe”

Jak donosi norweska prasa, norweskie władze miały zaobserwować zwiększoną aktywność dronów i dziwnie zachowujących się ludzi w pobliżu norweskich instalacji wydobywczych na norweskim szelfie kontynentalnym.

Norweskie władze zaobserwowały nienormalny wzrost aktywności dronów na norweskim szelfie kontynentalnym, zwłaszcza we wrześniu. Poinformował o tym premier Norwegii Jonas Gahr Støre podczas środowej konferencji prasowej, informując o sytuacji związanej z wyciekiem gazu na Morzu Bałtyckim. Jak donoszą norweskie media, oprócz dronów zaobserwowano również aktywność dziwnie zachowujących się ludzi z kamerami.

Szwedzki premier powiedział również, że nie ma konkretnego zagrożenia dla norweskich instalacji naftowych i gazowych. Niemniej jednak władze zwiększyły czujność wokół takich instalacji.

„Nadzwyczajna aktywność”

„Nadzwyczajna aktywność dronów nad norweskim szelfem kontynentalnym, skąd pochodzi gaz dla Baltic Pipe”– komentuje europoseł PiS Jacek Saryusz-Wolski.

za:www.tysol.pl

***

NATO: Każdy atak na infrastrukturę krytyczną sojuszników spotka się ze zjednoczoną i zdeterminowaną reakcją

Będąca najważniejszym organem decyzyjnym NATO – Rada Północnoatlantycka (NAC) wydała specjalne oświadczenie w związku z uszkodzeniem obu gazociągów Nord Stream na Morzu Bałtyckim.

„Jako sojusznicy, zobowiązaliśmy się do przygotowania, odstraszania i obrony przed wykorzystaniem energii i innych taktyk hybrydowych do wywierania nacisku przez podmioty państwowe i niepaństwowe” – zakomunikowała NAC.

Rada Północnoatlantycka w sposób bardzo jednoznaczny przestrzegła też, że „każdy celowy atak na infrastrukturę krytyczną sojuszników spotka się ze zjednoczoną i zdeterminowaną reakcją”.

Jak dowiadujemy się z dalszej części komunikatu organu decyzyjnego NATO „uszkodzenie rurociągów Nord Stream 1 i Nord Stream 2 na wodach międzynarodowych na Morzu Bałtyckim budzi głębokie zaniepokojenie”.

„Wszystkie obecnie dostępne informacje wskazują, że jest to wynik celowych, niebezpiecznych i nieodpowiedzialnych aktów sabotażu” – oświadczyła NAC.

Jak podkreśliła Rada Północnoatlantycka „wycieki te stwarzają ryzyko dla żeglugi i powodują znaczne szkody dla środowiska”.

Jak czytamy dalej w komunikacie NATO wspiera prowadzone dochodzenia w celu ustalenia przyczyn szkody.

za:www.fronda.pl

***

Rzecznik amerykańskiej dyplomacji zapytany o wpis Sikorskiego: "To nic więcej niż funkcja rosyjskiej dezinformacji"

"Thank you, USA" - taki komentarz pod zdjęciem związanym z wyciekiem gazu z Nord Stream 1 i 2 zamieścił były szef MSZ, Radosław Sikorski. Spotkało się to z jednoznaczną krytyką byłego dyplomaty. Rzecznik amerykańskiego Departamentu Stanu, Ned Price, zapytany o sugestię przedstawioną przez Sikorskiego, jakoby to USA stały za wybuchami na Bałtyku, powiedział: "Ta idea jest niedorzeczna. To nic więcej niż funkcja rosyjskiej dezinformacji i tak powinna być traktowana".

- Idea, że Stany Zjednoczone w jakikolwiek sposób zamieszane w ten prawdopodobny sabotaż gazociągów Nord Stream, jest niedorzeczna. To nic więcej niż funkcja rosyjskiej dezinformacji i tak powinna być traktowana

- powiedział Price, pytany o sugestię byłego szefa MSZ Radosława Sikorskiego oraz senatora Teda Cruza, że USA mogły stać za wybuchami gazociągów Nord Stream.

Sugestie te odrzucił również Pentagon i Biały Dom. Pytana o obietnicę prezydenta Bidena z początku lutego, że Nord Stream 2 nie zostanie otwarty, rzeczniczka Białego Domu Karine Jean-Pierre powiedziała, że Biden w oczywisty sposób miał na myśli zablokowanie środkami prawnymi, a nie sabotaż.

Price stwierdził, że na tezę o sabotażu wskazują rozmowy szefa dyplomacji USA Antony'ego Blinkena i doradcy ds. bezpieczeństwa narodowego Jake'a Sullivana z ich duńskimi odpowiednikami. Dodał, że USA dzielą się informacjami i pomagają w śledztwie.

Rzecznik jednocześnie odmówił spekulacji dotyczących tego, czy potraktuje atak na NS jako atak na NATO w rozumieniu artykułu V.

- To hipoteza wewnątrz hipotezy - powiedział.

Pytany, czy zgadza się z szefem polskiego MSZ Zbigniewem Rauem, że w przypadku rosyjskiego uderzenia bronią jądrową na Ukrainę odpowiedź NATO powinna być "konwencjonalna, ale dewastująca", Price powiedział, że USA powiadomiły Rosję publicznie i prywatnie, że spotkają ją "katastrofalne", "dotkliwe" i "głębokie" konsekwencje. Odmówił jednak odpowiedzi na to, czy oznacza to uderzenie za pomocą broni konwencjonalnej.

Price zapowiedział również, że USA nigdy nie uznają rosyjskiej aneksji okupowanych terytoriów Ukrainy i zapowiedział ogłoszenie sankcji w najbliższych dniach".

- Będziemy nadal współpracować z sojusznikami i partnerami, by wywrzeć jeszcze większą presję na Rosję i osoby oraz podmioty, które pomagają jej w tym zagarnięciu ziemi - powiedział.

Jean-Pierre zapowiedziała, że Rosja poniesie "realne i nadzwyczajne" konsekwencje swojego czynu.

za:niezalezna.pl

***

Europosłowie PiS pytają o niemałe "dochody zewnętrzne" Sikorskiego. "Czy to nie są pieniądze rosyjskie?"

- Transparency International ustaliło, że Radosław Sikorski dysponuje kwotą od 600 do 800 tys. euro zewnętrznych dochodów. Dziś chcemy go zapytać, co to za pieniądze. Jeśli nie ma nic do ukrycia, to chcemy, by w kontekście jego aktywności, udowodnił, że nie są to środki pochodzące z Rosji - powiedział dzisiaj na wspólnej konferencji europosłów Prawa i Sprawiedliwości eurodeputowany Tomasz Poręba.

"Thank you, USA" - taki komentarz pod zdjęciem związanym z wyciekiem gazu z Nord Stream 1 i 2 zamieścił były szef MSZ, Radosław Sikorski. Spotkało się to z jednoznaczną krytyką byłego dyplomaty. Rzecznik amerykańskiego Departamentu Stanu, Ned Price, zapytany o sugestię przedstawioną przez Sikorskiego, jakoby to USA stały za wybuchami na Bałtyku, powiedział: "Ta idea jest niedorzeczna. To nic więcej niż funkcja rosyjskiej dezinformacji i tak powinna być traktowana".

W kontekście tego wpisu i poważnych ocen, jakie pojawiły się ze strony USA, europosłowie PiS podczas dzisiejszej konferencji zwrócili uwagę na inny aspekt działalności europosła Sikorskiego.

- Organizacje obywatelskie, Transparency International, ustaliły, że Radosław Sikorski dysponuje kwotą między 600 a 800 tys. euro zewnętrznych dochodów, które otrzymuje i dzisiaj chcemy go zapytać, co to za pieniądze. Apelujemy o to, by ujawnił źródło pochodzenia tych środków. Zadajemy pytanie, czy to nie są pieniądze rosyjskie. Jeśli nie ma nic do ukrycia, to chcemy, by w kontekście jego aktywności, udowodnił, że nie są to środki pochodzące z Rosji. Apelujemy również do Donalda Tuska, by jako szef i zwierzchnik pana Sikorskiego, zechciał go zmusić do ujawnienia źródeł tych dochodów, poza oczywiście środkami, które otrzymujemy jako posłowie Parlamentu Europejskiego. Ponieważ Sikorski i Tusk to były i są twarze współpracy z Rosją, kiedy rządzili, liczymy, że chcą udowodnić, że są transparentni, że to wszystko, co robią w działalności publicznej, nie jest powiązane relacjami z Kremlem - powiedział eurodeputowany Tomasz Poręba.

Dominik Tarczyński podkreślił, że "chcielibyśmy wiedzieć, jak to się stało, że polski eurodeputowany jest numerem jeden, jeśli chodzi o najwyższe zarobki".

- Możemy dowiedzieć się, dla kogo robił konsultacje, co to były za fundacje, ale czego dotyczyły te konsultacje, jak obszerne były itp. - powiedział Tarczyński.

Następnie wyliczał wypowiedzi, mające być potwierdzeniem prorosyjskiej orientacji Sikorskiego.

- To nie jest tak, że my uważamy, że postawa Sikorskiego jest nagła. Od lat widzimy, że ta polityka, te wypowiedzi są prorosyjskie. I powstaje pytanie - skąd te pieniądze? za jakie konsultacje? (...) Uważam, że sam fakt, że chodzi o 804 tys. euro, jest powodem, by opinia publiczna poznała szczegóły dotyczące pochodzenia tych pieniędzy - dodał.

W październiku 2021 r. organizacja Transparency International w opublikowanym raporcie wykazała, że Radosław Sikorski, poza mandatem europosła, otrzymuje dochody z 12 innych źródeł i za rok jest to kwota od 588 do 804 tys. euro. W raporcie można przeczytać, że Sikorski "zadeklarował 40 tys. euro miesięcznego wynagrodzenia za >>konsultacje<<". Sam były szef MSZ twierdził, w przesłanym mediom stanowisku, że jego zewnętrzne dochody są "znacznie mniejsze" niż przedstawia to raport TI.

za:niezalezna.pl

***

Maładiec Sikorski i "funkcja rosyjskiej dezinformacji". Były szef MSZ od dawna jest już na wschodnim kursie

Straszył ukraińską opozycję rzezią, zapraszał Rosję do NATO, otaczał się prorosyjskimi i postkomunistycznymi doradcami, wreszcie był jednym z głównych architektów bliskiej współpracy Warszawy z Moskwą. Teraz wpisy byłego szefa MSZ wykorzystuje Kreml, a USA niemal wprost wskazują, że Sikorski spełnia funkcję części machiny rosyjskiej propagandy.

"Idea, że Stany Zjednoczone w jakikolwiek sposób zamieszane w ten prawdopodobny sabotaż gazociągów Nord Stream, jest niedorzeczna. To nic więcej, niż funkcja rosyjskiej dezinformacji i tak powinna być traktowana"

- powiedział rzecznik Departamentu Stanu Ned Price, pytany o sugestię byłego szefa MSZ Radosława Sikorskiego, że USA mogły stać za wybuchami gazociągów Nord Stream.

Prorosyjskie działania Sikorskiego ws. Ukrainy można zaobserwować było już wiele lat temu.

8 grudnia 2013 r. Radosław Sikorski twierdził, że domaganie się przez Ukraińców ustąpienia prorosyjskiego prezydenta Wiktora Janukowycza to błąd polityczny.

"Prezydent jest tą osobą, która może zdecydować np. o powołaniu rządu koalicyjnego, czy też o podpisaniu umowy stowarzyszeniowej. Obie strony powinny zachować umiar, zmniejszyć swoje oczekiwania i zacząć rozmawiać o tym, jak wyjść z tego klinczu" - mówił.
Z Rosją w rok 2020

Gdy 19 grudnia 2013 r. na Majdanie Ukraińcy protestowali przeciwko wiązaniu ich kraju z Rosją, Radosław Sikorski przyjmował w Warszawie szefa rosyjskiej dyplomacji. Obaj ministrowie podpisali wówczas deklarację „Program 2020 w relacjach polsko-rosyjskich” mówiącą o „pogłębieniu wzajemnie korzystnej współpracy”.

Już we wstępie podkreślono „zainteresowanie rozwojem pozytywnej atmosfery w stosunkach dwustronnych w celu zbliżenia społeczeństw obu krajów”, a także „dążenie do dalszego rozszerzenia strategicznego partnerstwa między Unią Europejską a Federacją Rosyjską”.

We właściwej części deklaracji „Program 2020” skonkretyzowano te wspólne zamierzenia. Jak wynika z tekstu - chodziło m.in. o „rozwój współpracy w ramach ONZ”, współdziałanie na linii UE-Rosja, „rozwój współpracy w ramach Rady NATO-Rosja”.

Równie intensywnie miała wyglądać do 2020 r. współpraca ekonomiczna obu państw. W dokumencie znalazło się np. zaskakujące stwierdzenie o „wspólnej produkcji w oparciu o nowoczesne technologie”. Sikorski chciał też zafundować Polakom „zacieśnienie kooperacji między polskimi i rosyjskimi podmiotami gospodarczymi”. Państwo, które współuczestniczyło w mordowaniu ludzi na Majdanie, miało mieć umożliwione tworzenie na przejściach granicznych z Polską „zielonych korytarzy”.

To właśnie za rządów Sikorskiego w MSZ dyrektorem politycznym resortu był Jarosław Bratkiewicz, który na początku lat 80. - po ukończeniu z wyróżnieniem MGIMO (czyli Moskiewskiego Państwowego Instytutu Stosunków Międzynarodowych) - pracował w wydziale zagranicznym Federacji Socjalistycznych Związków Młodzieży Polskiej. „Nadużycia i przestępstwa w Rosji w czasach premierostwa Putina [...] miały charakter jednostkowy, nieporównywalny z opresją i bezeceństwami innych epok w dziejach Rosji, które powszechnie uznawane są za odwilżowe i liberalizacyjne” - tak o putinowskiej Rosji pisał Bratkiewicz.

Przed katastrofą smoleńską, w 2010 r., do organizacji wyjazdu Lecha Kaczyńskiego do Rosji został wyznaczony przez Sikorskiego Tomasz Turowski, były komunistyczny szpieg. Z kolei kilka tygodni po publikacji kłamliwego raportu MAK Radosław Sikorski aktywnie wsparł Rosjan, stwierdzając w TVN:

"Polscy piloci ewidentnie popełnili błąd, nie powinni lądować we mgle, choćbyśmy nie wiem, ile zaprzeczali".
Zła tarcza i Litwa, dobry rosyjski gaz

Kluczową sprawą dla bezpieczeństwa Polski i Europy była budowa tarczy antyrakietowej.

„My się do tarczy nie palimy – to jest amerykański projekt“ – mówił szef MSZ 11 maja 2012 r. w Polskim Radiu. Wspomnijmy, że największy sprzeciw wobec tarczy zgłaszany był z Kremla. Zachowanie polskiego ministra było jak najbardziej na rękę właśnie Moskwie.

W 2010 r. - czyli dwa lata po napaści Rosji na Gruzję - Radosław Sikorski pisał w dodatku do "Sueddeutsche Zeitung", że w procesie rozszerzenia NATO nie należy z góry wykluczać Rosji. "Jej członkostwo mogłoby przynieść stabilność i bezpieczeństwo regionom, gdzie dotychczas nie było ani jednego ani drugiego" - deklarował szef polskiej dyplomacji.

Zadziwiająca słabość wobec Rosji jest też widoczna w wydanej w 2018 r. książce Sikorskiego pt. "Polska może być lepsza". Szczególnie uderzające dzisiaj są zawarte w niej szyderstwa z przeciwników Gazpromu. „Są w Polsce tacy, co uważają, że rosyjski gaz jest po prostu zły moralnie, a kupowanie go jest zdradą. Rozmawiając z niektórymi naszymi politykami, miałem wrażenie, że oczyma duszy widzieli sierpy i młoty na każdej molekule rosyjskiego metanu. Przy takim podejściu warto kupić droższy, ale moralnie słuszny gaz norweski czy znany z upodobania do demokracji, choć jeszcze droższy gaz katarski” - pisał Sikorski.

W tej samej publikacji polityk wygłaszał krytyczne uwagi pod adresem Litwy (z krajem tym znaczna poprawa stosunków nastąpiła za rządów PiS) i sugeruje, że Polska... nie powinna zbyt zażarcie bronić naszego sojusznika po ewentualnej agresji Rosji.

Grzegorz Wierzchołowski

za:niezalezna.pl

***

Nie tylko używki

Tweet Radosława Sikorskiego „dziękującego USA” za uszkodzenie rurociągów Nord Stream i wypowiedź wspierającego go gen. Pytla można traktować jako wynik mieszanki używek i upośledzenia racjonalnego myślenia. Takie wytłumaczenie byłoby najbardziej korzystne dla obu. Niestety niezwykle szybka reakcja – powielanie i powoływanie się na ten wpis – czołowych ludzi Kremla sprawia, że zwalanie na kokę, hasz lub herę głupawego wpisu nie bardzo się broni.Zwykle wraz z zaostrzaniem się sytuacji wojennej ujawniają się zasoby agenturalne. Widać je także w polskiej polityce i mediach. Czy wpis Sikorskiego należy także tak traktować – zostawiam służbom specjalnym. Bez względu jednak na to, czy i jakie zależności łączą Sikorskiego z Rosją, jedno jest pewne: ten głos środowiska bliskiego Tuskowi i różnym Giertychom jest potrzebny Moskalom. Podobnie jak były i są potrzebne głosy tego grona w sprawie Smoleńska. W zestawieniu z informacjami, jak korzystne dla Rosji, a niekorzystne dla bezpieczeństwa kraju, podejmowano decyzje podczas rządów POstkomuny, obraz jest zupełnie jasny. To nie są tylko niekompetentni, pożyteczni idioci. W tej głupocie jest reguła i nie wynika ona jedynie ze stosowania używek.

Joanna Lichocka

za:niezalezna.pl