Dr J. Hajdasz: Nietransparentne finansowanie mediów w naszym kraju przez zagraniczne podmioty jest szczególnie niebezpieczne w roku wyborów do parlamentu, w których ogromną rolę odgrywają media

Największy niemiecki bank społeczno-ekologiczny GLS z siedzibą w Bochum zdecydował się na wyemitowanie obligacji, których celem jest finansowanie mediów w Europie Środkowo- Wschodniej. Tym razem wartość tych obligacji wynosi 5 milionów euro, a Niemcy interesują się szczególnie dwoma krajami – Polską i Słowacją.

Publikacja zawiera bowiem informację, iż na emisji tych obligacji „skorzystają media w Polsce i na Słowacji” (…). Obligacje na rzecz wolności prasy w Europie Wschodniej – jak pisze portal – mają więc zapewnić „pomoc dla zagrożonych mediów w tych krajach” (…).

    Nietransparentne finansowanie mediów w naszym kraju przez zagraniczne podmioty jest szczególnie niebezpieczne w roku wyborów do parlamentu, w których ogromną rolę odgrywają media – powiedziała dr Jolanta Hajdasz, dyrektor Centrum Monitoringu Wolności Prasy Stowarzyszenia Dziennikarzy Polskich.

W felietonie dr Jolanta Hajdasz zauważyła, że finansowanie mediów przez podmiot zagraniczny jest zawsze wyjątkowo niepokojące, bo ten, kto coś finansuje, ma w tym swój interes, a w przypadku mediów chodzi o wpływanie na opinię publiczną i na poglądy odbiorców mediów.

    – Z reguły nie są oni w ogóle świadomi, kiedy i jak stali się obiektem czyjegoś oddziaływania. Tak było np. jeszcze dwa lata temu w naszym kraju na rynku gazet regionalnych, które znajdowały się wówczas w rękach jednego niemieckiego wydawnictwa – Verlagsgruppe Passau. 20 dzienników regionalnych, liczne tygodniki płatne i bezpłatne, blisko 60 regionalnych serwisów internetowych oraz 11 drukarni, to wszystko, co ukazywało się w Wielkopolsce, Małopolsce, Pomorzu, na Śląsku i na Mazowszu, było w rękach jednego niemieckiego wydawnictwa, a konkretnie jednej niemieckiej rodziny. Przeciętny Kowalski zapewne nawet o tym nie wiedział. Na polskim rynku Niemcy działali pod nazwą Polska Press Grupa, a w stopkach redakcyjnych były wtedy tylko polskie nazwiska i polskie niezmienione od lat nazwy przejętych gazet, znane czytelnikom od lat PRL-u, a nawet końca II wojny światowej. Ani śladu niemieckich właścicieli – mówiła.

To się zmieniło po zakupie koncernu Polska Press przez PKN Orlen, ale oczywiście naiwnością byłoby sądzić, że państwo niemieckie nie będzie podejmować prób odzyskania wpływu na polską opinię publiczną, bo nigdy się nie kryło z tym, że taki wpływ chce mieć – zwróciła uwagę dyrektor Centrum Monitoringu Wolności Prasy Stowarzyszenia Dziennikarzy Polskich.

    – W ostatnich dniach napłynęły wyjątkowo niepokojące informacje na ten temat. 3 maja b.r. portal należący do niemieckiego nadawcy publicznego Deutsche Welle poinformował, iż największy niemiecki bank społeczno-ekologiczny GLS z siedzibą w Bochum zdecydował się na wyemitowanie obligacji, których celem jest finansowanie mediów w Europie Środkowo- Wschodniej. Tym razem wartość tych obligacji wynosi 5 milionów euro, a Niemcy interesują się szczególnie dwoma krajami – Polską i Słowacją. Publikacja zawiera bowiem informację, iż na emisji tych obligacji „skorzystają media w Polsce i na Słowacji” – zaznaczyła.

Według Deutsche Welle „w niektórych krajach Europy Środkowej i Wschodniej media znajdują się pod presją prawicowo-konserwatywnych rządów”, a na przykład „na Węgrzech i w Polsce firmy powiązane z rządem przejęły udziały w wydawnictwach medialnych, aby wpływać na kształtowanie opinii zgodnie z partiami rządzącymi”.

    – Obligacje na rzecz wolności prasy w Europie Wschodniej – jak pisze portal – mają więc zapewnić „pomoc dla zagrożonych mediów w tych krajach”. Poinformowano także, iż za emisją obligacji stoi holenderska firma Pluralis, która określa docelową wielkość inwestycji w spółki medialne w Europie Środkowej i Wschodniej na 100 mln euro. Europejski Fundusz Inwestycyjny Pluralis potwierdził, iż zainwestował do tej pory 32 mln euro na Słowacji i w Polsce – na Słowacji w Dom Medialny Petit Press, a w Polsce w Dom Medialny Gremi Media, właściciela dziennika Rzeczpospolita. Ta transakcja miała miejsce w ubiegłym roku, ale teraz fundusz potwierdził, iż szczególnie w Polsce będzie jeszcze bardziej aktywny – podkreśliła felietonistka.

Wspomniany holenderski fundusz i finansujący go bank nie kryją swojej niechęci do konserwatystów i chęci wspierania jednej strony sporu politycznego – liberalno-lewicowej.

    – W swojej genezie ma powiązania z funduszami miliardera Georga Sorosa i od wielu lat finansuje inwestycje związane z partią Zielonych w Niemczech mające promować ekologię czy ideologię LGBT. Informacja o tym, iż właśnie taki bank stoi za emisją obligacji mających wspierać finansowo „wolność prasy i niezależność dziennikarską w Europie Wschodniej”, jest więc naprawdę niepokojąca. Niemcy tworzą sobie po prostu nowy kanał dystrybucji do Polaków treści wygodnych dla siebie. Po zakupie gazet regionalnych przez PKN Orlen ograniczony został monopol niemieckich wydawnictw w prasie drukowanej. Teraz tworzą coś nowego, żeby móc finansować media w Polsce. Temu mają służyć niemieckie obligacje „na rzecz wolności prasy w Europie Środkowo-Wschodniej” – powiedziała dr Jolanta Hajdasz.

Nie dajmy się nabrać na takie obłudne hasła. Warto przy tym zauważyć, iż u siebie w kraju Niemcy postępują dokładnie odwrotnie.

    – Media są u nich strategicznym segmentem gospodarki, w którym kapitał zagraniczny może mieć co najwyżej 20 proc. udziału. W praktyce jednak na niemieckim rynku medialnym istnieje dziesięć dużych koncernów prasowych, są one w 100 proc. własnością kapitału niemieckiego. Podmioty zagraniczne, które chciały wejść na ten rynek, przekonywały się bardzo szybko, że jest to dla nich niewykonalne – zauważyła felietonistka.

Nietransparentne finansowanie mediów w naszym kraju przez zagraniczne podmioty jest szczególnie niebezpieczne w roku wyborów do parlamentu, w których ogromną rolę odgrywają media – podsumowała dyrektor Centrum Monitoringu Wolności Prasy Stowarzyszenia Dziennikarzy Polskich.

za:www.radiomaryja.pl