Komunikaty i informacje

40 lat od pierwszego numeru "Tygodnika Solidarność"

40 lat temu, 3 kwietnia 1981 r., ukazał się numer 1 „Tygodnika Solidarność”. Był to pierwszy od ponad trzech dekad legalny tytuł prasowy, niezależny od władz komunistycznych.

Niemal od razu stał się jednym z najważniejszych elementów społeczeństwa obywatelskiego „karnawału Solidarności”.

„Każdy człowiek i każdy naród potrzebuje nadziei. Nie można żyć bez nadziei. W historii rzadkie są jednak momenty, kiedy coś na naszych oczach staje się wyrazem nadziei całego narodu”

– pisał redaktor naczelny tygodnika Tadeusz Mazowiecki w artykule wstępnym „Początek rozmów”. Jego słowa sąsiadowały z niezwykle symbolicznym zdjęciem z uroczystości odsłonięcia gdańskiego pomnika poległych w grudniu 1970 r. Najbardziej jednak wyróżniała się winieta czasopisma – wielki symbol „Solidarności” nie pozostawiał wątpliwości, że redakcja jest głosem jedynego związku zawodowego i niezależnego ruchu społecznego po wschodniej stronie żelaznej kurtyny.

W porozumieniach kończących strajki w sierpniu 1980 r. zapisano m.in. ograniczenie działalności cenzury wyłącznie do zakazywania publikacji naruszających interesy państwa. Powstające związki zawodowe miały również uzyskać dostęp do oficjalnych środków przekazu. Szybko jednak okazało się, że komuniści nie zamierzają przestrzegać tych ustaleń i dążą do zachowania pełnego monopolu przekazu w oficjalnych mediach. Już pod koniec września 1980 r. tworząca się „Solidarność” wezwała do przeprowadzenia strajku ostrzegawczego, którego głównym postulatem miała być realizacja porozumień.

Powstanie „TS” poprzedzał okres żywiołowego rozwoju niezależnej, półlegalnej prasy związkowej. Powstający od 1976 r. obieg prasy podziemnej był domeną głównie stosunkowo wąskich grup inteligencji. Latem 1980 r. jego funkcjonowanie zostało wzmocnione ogromnym impulsem zaangażowania milionów związkowców. „Wydawnictwa poza zasięgiem cenzury wytworzyły prawdziwe imperium prasowe. Wystarczy powiedzieć, że biuletyn Solidarności […] wychodził codziennie w nakładzie 50 tys. egzemplarzy” – wspominał ówczesny doradca „S” Bronisław Geremek. Służba Bezpieczeństwa oceniała, że w czasie strajków w sierpniu 1980 r. w Polsce ukazało się około miliona egzemplarzy różnego typu druków. Najważniejszym ośrodkiem wolnego słowa stała się Stocznia Gdyńska. Dzięki sieci kurierów prasa drukowana przez stoczniowców docierała do najdalszych ośrodków strajkowych.

Już jesienią 1980 r. dla kierownictwa tworzącego się związku było jasne, że władze opóźniają powstanie tygodnika. Rozumiano również, jak wielkie znaczenie ma łamanie tego punktu Porozumień Sierpniowych. „Brak dostępu do środków masowego przekazu: radia, TV, prasy powoduje niemożność publicznego reagowania na oszczerstwa i dezinformację, którymi karmi się odbiorcę, oraz niemożność informowania opinii publicznej o celach, formach, stanie bieżącej działalności Solidarności” – stwierdził 1 października 1980 r. jeden z liderów mazowieckiej „S”, Zbigniew Bujak. W październiku 1980 r. trwały intensywne negocjacje między przedstawicielami rządu a opozycji. Po kilku tygodniach władze wyraziły zgodę na wiele wysuwanych przez „Solidarność” warunków „technicznych”, takich jak zwolnienie z opłat celnych importowanych maszyn poligraficznych i przekazanie na potrzeby redakcji odpowiedniej siedziby w Warszawie. Pozostałymi kwestiami miały się zająć specjalne zespoły robocze. Przedstawiciele reżimu podkreślali, że konieczne jest zapewnienie, iż władze NSZZ „S” nie dopuszczą do publikacji „nieodpowiedzialnych materiałów”. Uzgodniono, że pierwszy numer tygodnika ukaże się 1 stycznia 1981 r., a jego nakład będzie wynosił 800 tys. egzemplarzy. Władze „Solidarności” postulowały możliwość druku miliona egzemplarzy. Pod koniec listopada w obliczu wzrostu napięcia w stosunkach między władzami a „S” rozmowy zawieszono.

23 grudnia 1980 r. Biuro Polityczne KC PZPR „wobec stałego nacisku Solidarności” zdecydowało o wyrażeniu zgody na publikację tygodnika, który miał być „pismem związkowym o profilu społeczno-zawodowym” i podlegać „ogólnie obowiązującym zasadom kontroli i cenzury”. Nakład nowego tytułu określono na nie więcej niż pół miliona egzemplarzy.

Po trwających kilka tygodni dyskusjach redaktorem naczelnym „Tygodnika Solidarność” został Tadeusz Mazowiecki. O jego wyborze zdecydowało jego kompromisowe nastawienie wobec władz PRL. W skład redakcji wchodzili dziennikarze wywodzący się z różnych środowisk. Swoje wcześniejsze doświadczenia zdobywali w katolickiej „Więzi”, Klubach Inteligencji Katolickiej, środowisku Konserwatorium „Doświadczenie i Przyszłość”. Wielu działaczy „Solidarności” dopiero rozpoczynało pracę dziennikarską, inni mieli już doświadczenie w redakcjach „Biuletynu Informacyjnego KOR” i „Robotnika”. Nominacja Mazowieckiego i skład zespołu wzbudziły ogromne kontrowersje wśród radykalnie nastawionych związkowców, którzy z niechęcią spoglądali na coraz większe wpływy „korowców”.

Nieco inne oblicze ideowe przyjęła kierowana przez Helenę Łuczywo, powstająca od końca stycznia 1981 r., Agencja Prasowa Solidarność. Jej głównym zadaniem było dostarczanie prasie związkowej ogromnej liczby informacji z całego kraju. Wiele z nich trafiało na ostatnią stronę „TS”, którą redagowano w ostatniej kolejności. W ten sposób przełamywano monopol władz na podawanie bieżących informacji.

Pierwszy numer „Tygodnika Solidarność” ukazał się 3 kwietnia 1981 (nakład: 500 tys. egz.). Do grudnia tamtego roku ukazało się 37 wydań. Poza informacjami na temat działalności związkowej publikowano w nich porady dotyczące prawa pracy, artykuły poświęcone życiu politycznemu i gospodarczemu oraz, co niezwykle istotne, teksty o historii najnowszej, których przesłanie odbiegało od oficjalnej interpretacji, „zgodnej z linią partii”.

Do tematyki historycznej przykładano ogromną rolę. W marcu 1981 r. w gabinecie rektora UW historyka prof. Henryka Samsonowicza obyła się narada historyków i publicystów na temat roli, którą może odegrać powstający tygodnik w odkłamywaniu oficjalnej historiografii. Na łamach „TS” ukazały się liczne artykuły poświęcone dziejom Polskiego Państwa Podziemnego, m.in. pióra objętego dotychczas zakazem publikacji Stefana Korbońskiego. Wiele miejsca poświęcono Powstaniu Warszawskiemu, Stanisławowi Mikołajczykowi i Kazimierzowi Pużakowi. Po raz pierwszy na łamach legalnej prasy pojawiła się historia najnowsza – teksty i wspomnienia o poznańskim Czerwcu 1956, Grudniu 1970 i Czerwcu 1976 r. W maju 1981 r. podsumowywano biografię zmarłego prymasa Stefana Wyszyńskiego.

„Dążą do przedstawienia 36 lat Polski Ludowej jako pasma ciągłego kryzysu i wielu drobnych nieszczęść, przerywanego wielkimi dramatami cyklicznie powtarzających się wybuchów niezadowolenia społecznego”

– pisano w notatce przygotowanej w KC PZPR po dwóch miesiącach ukazywania się „TS”. Podkreślano, że celem redakcji jest „budowanie mitów wokół grup przeciwników socjalizmu” i „popularyzowanie prawicowych ideologii”. Ataki propagandowe dyskredytujące pismo były tylko częścią polityki władz wobec tytułu. Nieprzerwanie trwało jego rozpracowywanie przez Służbę Bezpieczeństwa. Próbowano wykorzystywać rozdźwięki pomiędzy redaktorami reprezentującymi różne nurty Solidarności. Pilnie śledzono doniesienia o wsparciu „TS” ze strony środowisk emigracyjnych.

Członkowie redakcji wspominali, że atmosfera prac nad pierwszym wydaniem była szczególnie napięta z powodu wydarzeń bydgoskich. Pobicie działaczy związku i groźba strajku generalnego sprawiała, że ukazanie się „TS” nie było przesądzone. W kolejnych tygodniach przedmiotem dyskusji redakcji były mnożące się konflikty z cenzurą. Swoistą odpowiedzią na działania władz było pojawianie się na łamach „TS” licznych artykułów dotyczących łamania prawa pracy lub nadużywania uprawnień przez różne organy państwa. Jerzy Jedlicki i Lech Falandysz prowadzili rubrykę „Ja i moje prawo”, która była cyklem wykładów o prawach, zgodnie z konstytucją, przysługujących obywatelom PRL. Niezwykłym wydarzeniem było ukazanie się w szóstym numerze reportażu o działaniach urzędu cenzorskiego. W kolejnych wydaniach informowano także o postępach w pracach nad ustawą o cenzurze, która miała nadać jej działaniom ramy prawne. Redakcja przyjęła również strategię zaskarżania decyzji cenzury do sądów. Co ciekawe, Najwyższy Sąd Administracyjny uznał za niezasadną interwencję cenzury w tekście pochwalającym działalność wydawnictw podziemnych.

Jesienią 1981 r. redakcja próbowała tonować nastroje obu stron konfliktu. „Pytaniem kluczowym, które przed nami dziś stoi, jest pytanie, czy starczy nam odwagi, rozumu i wyobraźni, aby ominąć drogę do totalnego starcia, które może nam być narzucone, a wytyczyć drogę do odpowiedzialności za życie Polski” – zaznaczał Tadeusz Mazowiecki we artykule wstępnym do numeru 23. Jednocześnie sprzeciwiano się coraz większym naciskom władz na niezależne społeczeństwo i próbowano wykorzystywać coraz węższe „szczeliny w systemie”. Taki charakter miało ostatnie wydanie, który ukazało się z datą 11 grudnia i tylko częściowo dotarło do czytelników. Z artykułami o Grudniu ’70 sąsiadowały reportaż z ataku sił specjalnych milicji na stołeczną Wyższą Oficerską Szkołę Pożarniczą, zapowiedź Kongresu Kultury w Warszawie i projekt powołania autentycznego samorządu terytorialnego, przygotowany przez Jana Olszewskiego.

13 grudnia 1981 r. część redakcji „Tygodnika Solidarność”, włącznie z Tadeuszem Mazowieckim, została aresztowana lub była internowana. Po kilku miesiącach władze stanu wojennego oficjalnie rozwiązały redakcję i przejęły majątek pisma. Wcześniej dziennikarzom pozostającym na wolności udało się zabezpieczyć część maszyn do pisania i gotowych materiałów. Okazały się bezcenne w ciągu kolejnych ośmiu lat działalności podziemnej. „Tygodnik Solidarność” nie odrodził się w drugim obiegu. Jego misję przejęły wydawane lokalnie tytuły podziemnej „Solidarności”, takie jak m.in. „Tygodnik Mazowsze”.

Porozumienia okrągłego stołu gwarantowały „stronie społecznej” dostęp do mediów kontrolowanych przez władze PRL oraz możliwość stworzenia wysokonakładowego dziennika i tygodnika. 2 czerwca 1989 r. opublikowano pierwszy numer odrodzonego „Tygodnika Solidarność”. Dla podkreślenia ciągłości pisma i jego redakcji miał numer 38. Redaktorem naczelnym został ponownie Tadeusz Mazowiecki. Spośród członków dawnej redakcji do tworzenia tytułu powrócili m.in. Jan Dworak, Krzysztof Czabański, Małgorzata Niezabitowska, Teresa Kuczyńska, Jacek Ambroziak, Lech Falandysz i Jerzy Jedlicki.

za:niezalezna.pl