Materiały nadesłane

Zdzisław Szczepaniak-Źródło życia

Była to mowa prosta:
ciepła – serdeczna – silna…
Było w niej coś ze Lwowa i było w niej coś z Wilna…
Z nią na ojczyzny kresach od wielu stuleci żyli.
Z jej cudownego źródła siłę do życia pili…
„Ojcze nasz” i „zdrowaśki”.
Kto jesteś? – „Polak mały!”
Ojcowski list z niewoli…
Z gazety orzeł biały…

Była to mowa dźwięczna – wiatr ją nauczył szeleścić,                                                                     grom grzmieć a błysk pioruna z życiem się zbytnio nie pieścić…
Umiała płakać i śpiewać, zgryzotę chować w milczenie,
umiała podnieść na duchu a z prochu – najmniejsze marzenie.        
II
Kwitła w poezjach wieszczów naszych,
dziecięcych bajkach i w kolędach…
W miłosnych wierszach, mędrców dziełach,
w troskach, radościach i w legendach.
Biegła modlitwą ku ołtarzom i jak umiała tak błagała:
„Pomóż nam, pomóż – dobry Boże – ażeby Polska znów powstała…
Aby wrócili w dom zesłańcy, aby ich Sybir nie pochłonął…
By wytrzymali kraty, knuty… Los w niepamięci nie utonął. „

To ona była testamentem –  
kotwicą w sercu, kwiatem w duszy…
To z nią na ustach śmierć witali
szepcąc, że „Polski nikt nie skruszy…”
III
Testament ten z ojca na syna
przechodził jako myśl ostatnia:

„Synu, pamiętaj… Mnie nie będzie
lecz będzie z tobą mowa bratnia…
I choćby dzisiaj twój świat cały
zaczął się palić, w gruzy walić –
ty musisz mowy polskiej bronić,
w sobie i dzieciach ją ocalić.

Bo to jest – synu – najważniejsze
I chcę byś dobrze to zrozumiał:
Byś do ostatniej chwili życia
Po polsku zawsze myśleć umiał…

By w najstraszniejszym nawet czasie,
Kiedy utracisz niemal wszystko,
została z Tobą polska mowa,
matczyne słowa nad kołyską…
Dziadowy pacierz wymruczany
na przyzbie starej ojców chaty.
Śpiew w Tatrach… kiedyś zasłyszany
i urok wierzby rosochatej…  

Tylko w tej mowie kochać można
tak jak naprawdę kochać trzeba.
A kiedy przyjdzie na to pora
zabierz ze sobą ją… do nieba.