Publikacje członków OŁ KSD

Jan Szałowski: Grodno – bohaterskie miasto na drodze do Wilna

Właściwie, to trudno opowiedzieć w pełni historię Polski, wyrzucając z niej znaczenie Grodna w dziejach Rzeczypospolitej Obojga Narodów.

Miasto to, którego etymologii nie trzeba nikomu wyjaśniać, jest za Białymstokiem głównym miastem na odwiecznej drodze z ziem piastowskich do Wilna. Można je pominąć w programie zwiedzania Kresów, zwłaszcza że tak od lat w większości robią biura podróży, ale z całą pewnością nie byłaby to decyzja słuszna. Dzisiejsze Grodno liczy bowiem nawet 370 tys. mieszkańców i jest pod względem liczby ludności piątym miastem republiki Białoruś. Co czwarty mieszkaniec jest Polakiem. Mieści się tutaj siedziba, utworzonego w lipcu 1988 roku Związku Polaków na Białorusi, oraz siedziba polskiego konsulatu generalnego.

Historyczne Grodno położone było na prawym brzegu Niemna, powyżej ujścia rzeki Horodniczanki, co dawało mu znakomite zabezpieczenie w razie zagrożenia. Pierwsze wzmianki  o Grodnie pochodzą z 1128 roku. W XII w. było stolicą udzielnego ruskiego księstwa słowiańskiego, ale po najeździe tatarskim z 1240 roku, dostało się pod panowanie potomków Mendoga. Od tego też czasu związane było z Wielkim Księstwem Litewskim, a następnie ściśle z dziejami Rzeczypospolitej. To w Grodnie właśnie, w miejscu wygodnym dla Koroniarzy i Litwinów, decyzją Sejmu z 1673 roku, począwszy od 1678 roku, odbywał się co trzeci sejm walny państwa polsko-litewskiego. Z tym też miastem związany był ostatni, smutny w swym wymiarze, sejm I Rzeczypospolitej. To tutaj w 1793 roku, w nowym grodzieńskim zamku zbudowanym za panowania Augusta III Wettina dla potrzeb obrad sejmowych, posłowie i senatorowie, pod rosyjskim przymusem i groźbą zmasakrowania obradujących z dział rosyjskich, wyrazili zgodę na cesję kolejnych ziem Rzeczypospolitej, nie tylko na korzyść Rosji, ale także Prus, czyli na drugi rozbiór Polski.

Stanisław August Poniatowski, ostatni elekcyjny król Rzeczypospolitej, wkrótce po upadku Powstania Kościuszkowskiego, w początkach stycznia 1795 roku przewieziony został  pod rosyjską eskortą do Grodna. To tutaj kilka miesięcy później, w murach nowego zamku, swoim podpisem pod aktem abdykacji, złożonym 25 listopada 1795 roku, dokonał  ostatecznej likwidacji Rzeczypospolitej. Nie czynił tego bezinteresownie. W momencie złożenia podpisu Rosja regulowała jego wielkie prywatne długi, w wysokości 40 milionów  złotych zaciągane przez lata u warszawskich bankierów. Wkrótce, w 1796 roku, po śmierci Katarzyny II, otrzymał polecenie udania się do Petersburga, gdzie zamieszkał w przydzielonym mu pałacu i spędził tam ostatnie dni swojego życia. Nigdy nie wrócił już do Polski a jego wielkie prywatne zbiory malarstwa europejskiego, które go bardziej interesowały, niż losy własnej Ojczyzny, przewiezione najpierw do Grodna a później do Petersburga, zostały przejęte przez Rosję i umieszczone w Ermitażu.    

W 1807 roku, w wyniku porozumienia zawartego w Tylży między Napoleonem I a Aleksandrem I przyłączono do Rosji, kosztem części ziem polskich odebranych wówczas Prusom, okręg białostocki. Ten nabytek zwiększył znacznie powierzchnię utworzonej jeszcze w 1801 roku guberni grodzieńskiej. Kilka lat później, w 1812 roku spełnił się chwilowy miraż, gdy w początkach lipca wojska francuskie i polskie wkroczyły do Grodna. Mógł więc Mickiewicz 20 lat później napisać w swej narodowej epopei, iż ‘od Grodna po Słonim’ kraj jest wolny od Rosjan. Było tak przez kilka szczęśliwych miesięcy, ale już w początkach grudnia miasto zostało zajęte przez Rosjan. Wiosną 1813 roku, gdy topniały śniegi, na wielkim szlaku ewakuacji wojsk Wielkiej Armii, wyłoniły się ze śniegu tysiące nie pochowanych zimą zwłok żołnierzy wielkiej napoleońskiej wyprawy na Moskwę.

Pod rosyjskim butem będzie Grodno, przez ponad stulecie, aż do 3 września 1915 roku, kiedy to do miasta w czasie drugiego roku wielkiej wojny wkroczą oddziały niemieckie. W XIX w. przeżywali mieszkańcy Grodzieńszczyzny oba powstania – listopadowe i styczniowe, ale żadne z nich nie przyniosło wolności. Przeciwnie, na Polaków spadły represje – zniesienie Statutu Litewskiego, powoływanie szlachty zagrodowej do rosyjskiej armii i walka z polską mową i kulturą. W tej sytuacji wielką rolę odegrała m.in. Eliza Orzeszkowa, polska pisarka, publicystka i działaczka społeczna. Jej powieść ‘Nad Niemnem’ z 1888 roku – wielkie dzieło epickie – nie tylko opisywała ówczesne polskie społeczeństwo na ziemi Grodzieńskiej, ale też pokazywała pozytywistyczne cele stojące przed narodem polskim pod moskiewskim panowaniem. Grób Jana i Cecylii i mogiła powstańców styczniowych, to miejsca – symbole tej lokalnej społeczności. Pozytywizm i romantyzm zarazem. Orzeszkowa nie może ujawnić, gdzie jest mogiła powstańcza, by nie została ona zbezczeszczona – podobnie jak wcześniej inne mogiły – przez zaborców, więc wiedzie czytelników łodzią na drugą stronę Niemna. Tak jest bezpieczniej, i może romantyczniej, chociaż to niezgodne z prawdą. Związana była Orzeszkowa z Grodnem przez 40 lat od roku 1870, aż po swą śmierć w roku 1910. Jej pogrzeb zgromadził tysiące ludzi bez względu na przynależność narodową, społeczną i wyznawaną religię. Była powszechnie szanowaną obywatelką tego miasta i jest postacią powszechnie znaną dzisiaj. Jest w Grodnie domek Elizy Orzeszkowej, w którym mieszkała w latach 1894 – 1910,  a w nim muzeum, które zawiera eksponaty związane także z jej życiem i twórczością.

W momencie wybuchu wojny w 1914 roku władze rosyjskie przystąpiły do szeroko zakrojonej akcji ewakuacyjnej. Rosyjska ewakuacja z końca 1914 a zwłaszcza z pierwszych miesięcy 1915 roku objęła 3 miliony osób z kilku zachodnich guberni rosyjskich. Dramat tej ewakuacji widać w źródłach, gdy przegląda się m.in. polskie tzw. księgi poborowych z początku lat trzydziestych XX w. Księgi te sporządzane były według aktów urodzenia gromadzonych przez poszczególne parafie i inne gminy religijne w powiatach. Pokazują one olbrzymie ubytki wśród mężczyzn urodzonych w okresie kilku lat poprzedzającym rok 1914. Jest możliwe, chociaż trudne do rzetelnej weryfikacji, że w czasie tej dość chaotycznej ewakuacji i w kilku latach następnych zmarła z zimna i głodu lub zginęła w biegu wojny i rewolucji nawet co trzecia ewakuowana osoba. Ci, tak zwani z rosyjska wśród prawosławnych, ‘bieżeńcy’ stanowią do dzisiaj w dużej mierze temat tabu, ale trzeba pamiętać, że nie byli to tylko prawosławni i że przynajmniej kilkanaście procent ewakuowanych było rzymskimi katolikami.

O losie Grodzieńszczyzny miały zdecydować wydarzenia roku 1919. Pomimo niemieckiej kapitulacji na Zachodzie, na wschód od Kongresówki nadal przebywała potężna półmilionowa frontowa armia niemiecka zarządzana przez niemieckie dowództwo z centralnie usytuowanej twierdzy brzeskiej. Od lutego 1919 roku Polacy podejmowali rozmowy, by oddziały polskie zostały przepuszczone na wschód przez pozycje niemieckie. Dzięki tym staraniom 15 i 27 kwietnia pojawiły się w Grodnie pierwsze oddziały polskie. W tych też dniach, 19 kwietnia,  Polacy wkroczyli do Wilna. Oddziały niemieckie opuściły ostatecznie Grodno 29 kwietnia 1919 roku. W 1920 roku musieli Polacy bronić Grodna przed bolszewikami idącymi na Warszawę. Trwające prawie tydzień walki obronne – od 18 do 23 lipca – owa bitwa o Grodno, opóźniły marsz na Warszawę jednego z bolszewickich korpusów, co miało duże znaczenie dla sytuacji pod Warszawą. Okupacja bolszewicka miasta trwała 10 tygodni. Współcześnie na jednym z budynków Grodna wisi podwójna tablica mówiąca o tym smutnym czasie: ‘W tym budynku 1-2 sierpnia 1920 roku zatrzymał się Feliks Edmundowicz Dzierżyński’ oraz ‘Tutaj w lipcu – wrześniu 1920 roku znajdował się Grodzieński Komitet Wojenno-Rewolucyjny’. Odzyskali Polacy miasto w wyniku udanych walk trwających od 20 do 25 września i w nocy z 25 na 26 wkroczyli do Grodna. Mogło się wydawać, iż zawarty 18 marca 1921 roku traktat ryski zapewni trwałe granice między Polską a Rosją, ale niecałe 20 lat później nadszedł tragiczny wrzesień 1939 roku.

Polska została osamotniona w walce z Niemcami, ale 17 września wojska polskie nadal nie były całkowicie rozbite, zaś na wschodzie państwa, w tym na licznych bocznicach kolejowych, były znaczące magazyny amunicji i sprzętu wojskowego. Inwazja sowiecka na Polskę wprowadziła jednakże duży chaos. Kontrowersyjne decyzje wodza naczelnego i poszczególnych dowódców różnych szczebli pogłębiały ten stan rzeczy. W tej sytuacji nastąpiło załamanie moralne wojska, o czym dzisiaj niewiele się mówi. Równocześnie w wielu miejscach stawiano zdecydowany opór nowemu agresorowi. Tak też stało się w Grodnie, gdy rankiem 20 września 1939 r. do Grodna wtargnęły kolumny sowieckich czołgów, ale nie zdobyły wówczas miasta z marszu. Rozpoczęły się dwudniowe walki o utrzymanie miasta w polskich rękach.

Grodno w 1939 roku było dużym garnizonem wojskowym, ale większość oddziałów wysłano już wcześniej do walki z Niemcami i do obrony Lwowa. W mieście, pomimo działań dywersantów komunistycznych, dominowały patriotyczne nastroje. Były dwa niepełne bataliony piechoty oraz batalion wartowniczy a także grupy policjantów i żandarmerii. Dochodzili do tego cywilni ochotnicy: harcerze, gimnazjaliści, urzędnicy. Dawało to razem ponad 2 tys. ludzi gotowych bronić miasta. Pierwszy dzień obrony polegał głównie na walkach z czołgami, które wtargnęły początkowo z lewej strony Niemna i przedostały się przez most do centrum. Po południu na obrzeżach miasta i w samym centrum było ich już kilkadziesiąt. Z powodu braku broni przeciwpancernej atakowano czołgi butelkami z benzyną. Pod wieczór strona sowiecka rozpoczęła silny ostrzał artyleryjski miasta. Obrońcy w nocy z 20 na 21 podejmowali próby przepraw przez Niemen i atakowania tam przeciwnika. W nocy przybyła do Grodna Rezerwowa Brygada Kawalerii ‘Wołkowysk’. Od rana 21 września trwały walki, przy czym Sowieci zmienili taktykę. Niemal setkę czołgów i 15 samochodów pancernych przydzielono do pododdziałów piechoty, które atakowały w różnych punktach miasta. Tego dnia symbolem obrony Grodna stał się trzynastoletni Tadzio Jasiński, którego Sowieci przywiązali z przodu do jednego z czołgów atakujących miasto. W trakcie walki część polskich obrońców ewakuowała się z miasta w kierunku na Litwę. Wieczorem w mieście pozostały już tylko nieliczne punkty oporu. Nad ranem 22 września reszta obrońców Grodna opuściła miasto lub rozproszyła się po domach. Za dnia dochodziło jeszcze do wymiany ognia między żołnierzami sowieckimi a małymi grupami obrońców. Według danych sowieckich, ich własne straty w czasie atakowania Grodna wyniosły 53 zabitych, 161 rannych, wyeliminowanych z walki zostało 19 sowieckich czołgów i 3 samochody pancerne. Sowieccy agresorzy od 22 września w różnych punktach miasta i na jego obrzeżach rozstrzelali około 300 obrońców Grodna. Aresztowania obrońców Grodna odbywały się też w następnych tygodniach. We wrześniu 1939 roku Grodno spłynęło polską krwią. Był to jeden z pierwszych aktów masowej zagłady jeńców wojennych i ludności cywilnej, poprzedzających tragedię Katynia. W 1945 roku, już po zakończeniu wojny, klamrą zamykającą wielkie zbrodnie sowieckie była obława augustowska, która zakończyła się egzekucją w nieznanych miejscach, gdzieś w okolicach Grodna, około 600 ludzi polskiego podziemia niepodległościowego.

Po wojnie Grodno, mimo zdecydowanie polskiego wówczas charakteru, nie wróciło do Polski. W tej sytuacji wielu Polaków zdecydowało się na ekspatriację ze swojej małej Ojczyzny. Państwowy Urząd Repatriacyjny w Grodnie do 15 września 1945 roku zarejestrował 98 985 osób z obszaru powiatu grodzieńskiego do tzw. ‘repatriacji’. Gdy na przełomie 1945/46 roku rejestrację wznowiono, zgłosiło się aż 143 300 osób. W rzeczywistości granicę przekroczyło wówczas  niewiele ponad 50 tys. Polaków. Dzisiaj są rozproszeni po całej w Polsce.

Warto pamiętać o Grodnie, o grodzieńskich Orlętach, ale także o tym, że tam właśnie zmarli: wielki polski władca Stefan Batory i święty Kazimierz, patron Polski i Litwy. Króla Batorego pochowano na Wawelu, święty królewicz Kazimierz spoczywa w katedrze wileńskiej. Do dzisiaj Grodno jest, mimo zmiany granic, miastem leżącym na historycznym szlaku z królewskiego Krakowa do wielkoksiążęcego Wilna.


Jan Szałowski