Publikacje członków OŁ KSD

Hosanna! Ukrzyżuj! Nie ma Go!?...

Tak, przyznaję, ten Twój wiosenny konterfekt ze zdjęciem sprzed lat i pisklaczkiem u stóp, mógł być zabawnym przypomnieniem odradzania się, gdyby nie dzień owej rozsyłki – Wielki Piątek – dzień, kiedy chrześcijanie, katolicy pochylają się nad wspomnieniem męki i śmierci, na którą dobrowolnie, z całą świadomością okrutnych męczarni, wydał siebie Bóg dla zbawienia swych dzieci.
Również Ciebie i mnie.

Niezależnie od tego czy potrafimy, zechcemy to zrozumieć, uszanować, poszukując w głębi serca, umysłu tego adresu na który skierujemy nasze „dziękuję”, nasze „prowadź”, „wzmacniaj”, „pomagaj”, nasze „wybacz!”

To czas obmiatania z kurzu bieżączkowych priorytetów naszej świadomości, że jeżeli nawet nie chcę mi się (jeszcze?…), zweryfikować FAKTÓW sprzed dwu tysięcy lat, to przynajmniej – w imię nakazywanej przez guru postępowych mód – postaram się zrozumieć i uszanować wrażliwość innych. Czyż nie? Czy to działa tylko w jedną stronę?…

Pewnie uznasz, że się czepiam ( liczę na wyrozumiałość w nastroju tych dni), ale np. nad wrażliwość na białego królika czy zajączka albinosa na stole różnych prezenterów wiadomości, bardziej odpowiada mi pamięć i wybór tych, którzy nie wahają się z umieszczeniem jako swoistego „logo” - Baranka z chorągiewką symbolizującego ofiarę złożoną przez Niego dla uratowania wielu. I pokonania śmierci.

Rozpisałem się. A właściwie chciałem Ci przekazać – wiem, powtarzam się – prośbo-błaganie o weryfikację - z uruchomieniem całego potencjału intelektu i dobrej woli- czy przeżycia dni Wielkanocy – pamięci owej drogi:
Od entuzjazmu wjazdu do Jerozolimy i Hosanna!
- Przez Ukrzyżuj!
- Do pustego grobu i spotkania z zalęknionymi uczniami
- Czy to jedynie legenda, kulturowa ciekawostka, jak np. Śmigus - dyngus, topienie Marzanny itp, czy jednak zakorzenione w historii rzeczywiste wydarzenie, niezwykłe, jedyne zejście z Wysokości w widzialnej postaci między lud ukochany.

Fakt potwierdzany do dzisiaj dziesiątkami niezwykłych zjawisk, które nazywamy cudami.

Zastanów się. Jeżeli nie ma go tam – w grobie, to gdzie jest?…
Czyż nie jest wszędzie, dla nas wszystkich?...
Tak blisko jak zechcemy. Jak potrafimy zechcieć...

Czy chcemy odnajdować Go w naszych umysłach i sercach w tym stałym poszukiwaniu Sensu?

Zróbmy to. Co nam szkodzi?

- Zaszkodzi? - W towarzystwie?...
Przecie ono nie jest wieczne. A nasze dusze tak.
Pomyślmy.
Póki nie za późno

 Krzysztof Nagrodzki