A właściwie-gatunek, który powinien podlegać ustawowej ochronie. Jako zanikający. Zanikający na pewnych obszarach postępu. Lewego postępu. I ciekawe, że ów "postęp" zawżdy prowadził na manowce intelektualne. Na manowce człowieczeństwa. Na manowce duchowe.
Zapewne tradycyjnie obruszysz się Kolego takim stawianiem sprawy, ale pomyśl i określ-szczerze określ–czy te wszelkie wzmożenia–według aktualnych tryndów czy dyrektyw-jakby z piekła rodem, nie są wizytówką właśnie wsiakiego myślowego–a głębiej- duchowego-zlewaczenia od niepamiętnych czasów?...
Pytanie fundamentalne i robocze zatem brzmi: Jak Was chronić?
- Jak chronić braci w człowieczeństwie; braci z nieśmiertelną wszak duszą (mimo, że do tego się nie przyznają), którzy-jakby ogłuchli, oślepli–dają się prowadzić na zatracenie poprzez bieżączkowe uniesienia czy amoki; bywa często w seksualnych wzmożeniach …
Problem pojawia się, przy ukonkretnianiu owego „ustawowego chronienia”…
Ale, kiedy nieco się wysilimy w poszukiwaniach, zobaczymy, iż został on już dawno, bardzo, bardzo dawno temu rozwiązany.
Wystarczy sięgnąć np. do takiego „Vademecum”, które nosi tytuł: Pismo Święte.
I wczytać się.
Bez odruchów-być może zakodowanych przez… no, mniejsza…
Wczytać się, przemyśleć, oddać się modlitwie, bądź – niech będzie postępowo-uniwersalnie–medytacji.
Ale uczciwej, prawdziwej medytacji, w której ani Duch ani intelekt nie będzie z zapożyczeń aktualnej mody czy drogowskazów obcych–nieraz wrogich, tragicznie wrogich człowiekowi-cywilizacji…
Drogowskazów, które podstępnie wiodą na zatracenie.
Wieczne!
Dlatego gatunek homo sapiens MUSI być chroniony. W trosce również o… samodzielne myślenie.
I istnienie!
Tu i TAM.
za: http://krzysztofnagrodzki.pl